Praca,
Społeczeństwo,
Technologia,

By technologią zmieniać świat na lepsze – rozmowa z Wiktorem Schmidtem (Netguru)

26 kwietnia 2017

Zgrane zespoły, sprawna komunikacja, wartości i nie ocenianie pomysłów, to ważne myśli, które wypowiada podczas rozmowy z nami Wiktor Schmidt.

Czy przedsiębiorca naszych czasów różni się od tego, który był nim dekadę temu? Czy pracownik przyszłości, powinien mieć jakieś wyjątkowe umiejętności? Jakie firmy mogą osiągnąć globalny sukces na rynku? Jakie pomysły mogą kiedyś zaowocować? Tego typu pytania zadajemy Wiktorowi Schmidtowi – przedsiębiorcy przyszłości, współzałożyciel firmy Netguru.

Rozmawiamy o tym jak w czasach globalizacji osiągnąć sukces, bo może sukces tkwi w rekrutacji (Netguru przyjmuje do pracy mniej niż pięć procent aplikujących)? A może w profilu działalności, jasno określonej misji i opisanych wartościach? O tym sami musicie się przekonać, słuchając interesującej opowieści o produktywności, technologiach i pracy w zespole na globalnym rynku.

Wywiad z Wiktorem Schmidt i odpowiedzi na pytania dotyczące prowadzonej działalności: http://bit.ly/2pfXt6Z

Startup ECOsystem: http://bit.ly/2qc3scd

Historia sukcesu Netguru: http://bit.ly/2piWBk4

Dosłownie chwilę po naszej rozmowie, Financial Times opublikował ranking najdynamiczniej rozwijających się spółek w Europie, pomiędzy spółkami takimi jak Spotify czy SkyScanner pojawiły się dwie spółki z Polski, CD Projekt i właśnie Netguru: http://bit.ly/2p8k4kC, http://bit.ly/2qbJ232

Wiktor mówi o tym, że ważne są umiejętności miękkie u pracowników przyszłości, więcej o kompetencjach społecznych, możesz przeczytać poniżej:
http://bit.ly/2oHLnBI, http://bit.ly/2pj2LRb

Wiktor używa terminu proaktywnej komunikacji, więcej na ten temat możesz przeczytać sobie w załączonym linku: http://bit.ly/2qbJjmA

Aplikacja do korzystania z rowerów miejskich w Nowym Jorku:
CityBike http://bit.ly/2dbErso

Esra’a Al Shafei blogerka, aktywistka z Bahrajnu, prelegentka PDF2017 w Gdańsku, prowadzi serwis https://www.mideastyouth.com/

Projekt testowany w Londynie, “uber” przystosowany do opieki nad osobami starszymi, który dopiero ma mieć swoją premierę.

Wiktor powiedział, że inspiruje go Marc Russell Benioff z Salesforce: http://bit.ly/2otuiAx

Otwartość i transparentność buduje zaufanie w zespole. Warto poznać filozofię działania zespołu poprzez bloga firmy http://bit.ly/2pfZ0Kq

Wiktor opowiadając o książkach, które go inspirują powiedział, że warto zacząć czytanie od listy książek, która znajduje się na stronie Personal MBA: http://bit.ly/1C8VlQi

Netguru ciągle się rozwija i szuka nowych pracowników:
https://www.netguru.co/career

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | Spotify  | YouTube

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Transkrypcja

Tomasz: Dzień dobry, witamy w kolejnym podcaście Stacja Zmiana. Dzisiaj naszym gościem jest Wiktor Schmidt, który znany jest jako założyciel i współwłaściciel firmy Netguru. Dobrze mówię? A was oczywiście wita Tomek Nadolny i…

Katarzyna:…i Katarzyna Michałowska. Wiktor, czy możesz powiedzieć coś więcej, o tym co robisz?

Wiktor: Cześć. Bardzo miło mi podziękować za zaproszenie. To, czym my się zajmujemy, to tworzenie square’u i produktów software’owych dla głównie startupów i młodych firm z całego świata. To tak w telegraficznym skrócie/

T: Czyli, jeśli ktoś ma pomysł na swój biznes, to idzie do was. Wy to wyceniacie, budujecie mu aplikacje, która to robi, tak?

W: Klienci, którzy do nas przychodzą, są na różnych etapach. Czasami jest to rzeczywiście etap pomysłu. Czasami mają już jakiś prototyp, pomagamy im to rozwijać. A czasami mają już działający produkt, pomagamy im, powiedzmy, przejść na wyższy poziom.

T: Ale produktem są oprogramowania.

K: Czyli Wiktor jesteś taki przedsiębiorcą przyszłości, tak to rozumiem.

W: Myślę, że na pewno pracujemy z przedsiębiorcami przyszłości i pewnie w ten sposób my sami się nimi stajemy.

K: Dlatego chcieliśmy z tobą porozmawiać, bo myślę, że ty naprawdę masz dobre wyczucie tych zmian, które się tworzą, różnych w sensie jak to teraz wygląda na rynku, jaki jest czas. Dla jakich przedsiębiorców przyszedł czas,dla jakich ludzi biznesu, na jakich pracowników?

W: Wydaje mi się, że dużo rzeczy, które gdzieś tam się teraz pojawiają, mocno obraca się wokół tych zmian związanych z internetem, z możliwościami pracy zdalnej, z możliwościami właśnie takiej pracy przez internet, czy z wykorzystaniem internetu, dlatego żeby z jednej strony tworzyć produkty i sprzedawać coś po prostu w ten sposób, a z drugiej strony pracować w zespołach będąc niekoniecznie w jednym biurze, czy w jednym miejscu fizycznie.

K: To jak myślisz, czym może się charakteryzować taki przedsiębiorca przyszłości? Jakie powinien mieć cechy?

W: To jest trudne pytanie. Wydaje mi się, że bardzo dużo rzeczy jest takich, które są uniwersalne, które jakby nie zmieniły się i były, miały sens wcześniej i nadal mają sens, po prostu muszą być utrzymywane. A jest parę rzeczy, które się zmieniły, bo teraz są takie możliwości, że pewne rzeczy, których wcześniej się nie dało zrobić z różnych względów, dzisiaj są czymś, co jest wręcz oczywiste i naturalne. Dla nas taką rzeczą, która bardzo wiele zmieniła, to jest na pewno ta możliwość takiej prostej i nie wymagającej dodatkowego wysiłku komunikacji czy to głosowej czy video i to wykorzystujemy bardzo mocno w pracy z klientami i pracy wewnętrznej w teamie. To są takie drobne rzeczy, które pozwalają nam bardzo dobrze pracować czy zaocznie z klientami, czy wewnętrznie zdalnie.

K: A Wiktor, jeżeli na przykład szukasz osób, z którymi chcesz współpracować, to z jakimi ludźmi lubisz współpracować, których zapraszasz do swojego teamu, zespołu? Czy oni mają jakieś cechy, które lubisz albo może jakieś predyspozycje albo umiejętności?

W: Nasz proces jest dość rozbudowane jeśli chodzi o rekrutację, bo z tego, co kojarzę, mniej osób niż 5% przechodzi ten proces. Zwracamy uwagę na bardzo dużo rzeczy i to zależy od tego, na jakim stanowisku szukamy ludzi. Natomiast generalnie to, co jest dla nas ważne, na pewno pierwszym elementem jest język angielski, bo większość klientów to są klienci zagraniczni. Musimy umieć się z nimi komunikować, a potem przychodzi szereg różnych, jakiś umiejętności, które są zależne bardzo mocno od stanowiska. Kiedyś 70% naszego teamu to są ludzie, którzy pracują bezpośrednio na projektach czyli inżynierowie projektu, menedżerowie czy ludzie zapewnienia od jakości, a reszta teamu to jest team, który gdzieś tam to w jakiś sposób wspomaga, czyli to są po prostu inne skille, czyli to wszystko zależy od stanowiska, na jakie stanowisko rekrutujemy.

T: A czy to oznacza, że w przyszłości będą potrzebni tylko programiści i łowcy talentów i nikt już więcej?

W: Absolutnie wydaje mi się, że to nie jest tak, że gdzieś tam wszyscy to będą programiści, czy tylko te skille będą ważne. Wydaje mi się, że wręcz bardzo mocno zwiększa się potrzeba tego, żeby mieć te skille miękkie związane z komunikacją, właśnie z kontaktami z ludźmi i te skille technologiczne one wydaje mi się, że będą potrzebne w każdym zawodzie, ale jednocześnie właśnie w tych zawodach bardziej technicznych ma i będzie miało, będą miały te skille miękkie właśnie związane z relacjami.

T: Jakieś przykładowe? Takie na przykład, które wy cenicie…

W: Komunikacja.

T: …w waszej organizacji, które ułatwiają, bo też, tak tylko odwołam się do tego, co mówiłeś wczoraj w ECS-sie na konferencji, albowiem jesteśmy w trakcie konferencji Personal Democracy Forum w Gdańsku, mówiłeś o tym, że twoja firma, nie można jej zdefiniować jako polskiej, tylko tak się po prostu zdarzyło, że jesteście w Poznaniu, macie siedzibę główną firmy, ale moglibyście równie dobrze mieć ją wszędzie, czyli uważacie się za firmę globalną, jeśli dobrze powtarzam, czyli taką działającą bez konkretnego przywiązania konkretnego do miejsca i bodajże macie też biuro, czy kogoś w Gdańsku, kto pracuje zdalnie z wami. Macie takich lokalizacji więcej. To na pewno rodzi pewne wyzwania, prawda? Już się inaczej pracuje, kiedy już się z tą osobą nie spotykasz codziennie przy ekspresie do kawy, tylko musisz to inaczej. Właśnie, jakiego typu rodzi to wyzwanie?

W: Tak, dlatego wydaje mi się, że jednym z głównych elementów, który jest i będzie coraz bardziej ważny, to jest ten element komunikacyjny. Wydaje mi się, że nawet w tej pracy typowo inżynierskiej, nawet jeśli to jest pisanie kodów, czyli efektem naszej pracy jest kod, to często połowa tej pracy to jest komunikacja, komunikacja z klientem, komunikacja w teamie, wewnętrznie. Połowa tego, co wnosi tę wartość, to jest komunikacja i szczególnie też przy pracy zdalnej, czy z ludźmi w jakimś rozproszonym teamie, bardzo ważna jest taka umiejętność proaktywna, proaktywnej komunikacji i wyjścia do przodu z tym, jakie mamy potrzeby komunikacyjne, bo właśnie nie ma tu możliwości takiego przysłowiowego zamienienia paru słów przy ekspresie do kawy czy dystrybutorze z wodą.

K: To jest ciekawe, co mówisz, bo, jak wspomniałeś, tylko 5% przechodzi tą rekrutację, czyli macie wysokie wymagania i dlatego chcecie połączyć właśnie te inżynierskie umiejętności i te miękkie umiejętności, co one nie idą w parze wśród osób, które są utalentowane tak technologicznie i to jest ciekawe, może dlatego to jest te 5%. To taka moja obserwacja.

W: Tak, wydaje mi się, że to jest jakieś tam wyzwanie na pewno i jest to wyzwanie takie, że widzimy w tym wszystkich stanowiskach, które są bardziej marketingowe czy sprzedażowe, że taki co rzeczywiście wnosi niesamowitą wartość, jak ktoś potrafi połączyć te dwie strony tej układanki czyli tą technologiczną część i tą część związaną z marketingiem sprzedaży, czy elementami jakiejś lepszej komunikacji, to są ludzie, których my najbardziej szukamy i którzy nam się wydaje, że są w stanie najwięcej wnieść.

K: Właśnie, przechodząc teraz do tego, że jesteście tą firmą globalną, światową to wydaje mi się, że, tak zresztą jak już tomasz mówił, że stoicie przed różnymi, innymi wyzwaniami, przed którymi nie stoją polskie firmy, bo zmierzyć się z różnymi kulturami. Jak wy sobie radzicie z tym? Czy to też jest brane pod uwagę, że osoby, które przychodzą, będą musiały pracować z osobą z jakiegoś innego kraju, gdzie na przykład inaczej się patrzy na różne rzeczy, inaczej się ustala różne rzeczy, inaczej się protokołuje, zapisuje, umawia. Jakie to są wyzwania?

W: Często właśnie mam takie pytania, czy to jest element, który mocno zmienia to, jak pracujemy i ja bym tego nie przeceniał. Znaczy być może jest też tak, że my jesteśmy w jakimś unikalnym miejscu, bo klienci, którzy z nami pracują to są ludzie ze świata takiego startupowego, takiego, może nowoczesnego to jest złe słowo, ale właśnie też globalnego. Nasi klienci, z którymi pracujemy, często też czytają te same blogi, oni też słuchają tych samych podcastów. To są ludzi, którzy w pewnym sensie dość dużo ich łączy, mimo że są rozsiani po świecie.

T: Background kulturowy. “Wired” czytają wszyscy.

W: Tak, oczywiście wydaje mi się, że czasami to jednak łączy zawsze tych pewna rzecz. Natomiast bardziej ogólnie my bardzo mało widzimy takich rzeczy, które, poza takimi powiedzmy smaczkami, takimi rzeczami, które powiedzmy robią tę współpracę ciekawszą, tak jakby, nie wiem, ktoś pracował z Krakowa pracuje z kimś z Warszawy i z kimś z Poznania, są tu jakieś różnice i lokalne rzeczy, które powodują, że ta praca jest ciekawsza, to bardzo podobnie ja to widzę, jeśli chodzi o pracę z klientami czy to z Bliskiego Wschodu, czy ze Stanów, czy jeszcze dalej z Azji, czy z Zachodniej Europy. Oczywiście są duże różnice, natomiast te różnice są bardziej takie ludzkie i takie rzeczy, które powodują, że można się właściwie czegoś od siebie nauczyć niż coś, co powoduje rzeczywiście, że inaczej pracujemy z klientem, który jest tutaj. Praktycznie tak samo pracujemy z każdym. Oczywiście strefy czasowe mają tam jakiś wpływ na jakiś tam sposób, w jaki ze sobą rozmawiamy, ale to są już rzeczy typowo logistyczne.

K: A Wiktor, czy możesz podać przykłady jakiś realizacji, które zrobiliście? To mnie strasznie interesuje, jak mówisz tutaj, tutaj, tutaj. Co to są za rzeczy?

W: Jest tego strasznie dużo. Prowadzimy z pięćdziesiąt projektów jednocześnie. Ponieważ są to startupy to są to projekty trochę mniejsze, które mamy nadzieję, że będą znane za może za parę lat, a dzisiaj są właśnie w jakiejś takiej fazie rozwoju. Ale robiliśmy kilka rzeczy, które według mnie są może bardziej takie ciekawe i które…to nie są duże brandy, jakieś wielkie korporacje. Teraz zrobiliśmy aplikację dla obsługi rowerów miejskich w Nowym Jorku. To jest dość ciekawa rzecz, jeśli ktoś jeździ z was, kiedyś był w Nowym Jorku i jeździł tymi rowerami miejskimi to są aplikacje, które my robiliśmy. Jednym z naszych klientów była prelegentka z wczoraj Esra’a, ona prowadzi taki serwis, który się nazywa Mideast Tunes. To jest taki ITunes dla niezależnej muzyki właśnie z Bliskiego Wschodu, to jest dość ciekawy projekt. Innym projektem, którym się dość często chwalimy…

T: Niezależny i też wolny od wszelkiej cenzury. Tam mocno akcentowała Esra’a też to, że tam mają też możliwość eksploracji czy pokazywania osoby, które w normalnym obiegu państwowym byłyby kompletnie zakazane. No, są całe grupy społeczne, które wymieniała, które w Bahrajnie czy w innych krajach nie mają możliwości przedstawiania swojej sztuki, tam podawała takie przykłady. Zresztą Esra’a sama występowała w przyciemnionej sali, żeby tu wprowadzić słuchaczy w konteks, nie chciała być fotografowana, bo czuje się mocno niekomfortowo w takich sytuacjach.

W: Tak, to też jest bardzo ciekawa historia, bo my pracujemy z Esra’ą ponad dwa lata, prawie trzy lata i dzisiaj po raz pierwszy widzieliśmy ją na żywo i to nawet nie tyle, że widzieliśmy ją na żywo, po raz pierwszy widzieliśmy ją w ogóle. Nigdy wcześniej nie była z nami na żadnym videoczacie, nigdy się z nią nie widzieliśmy gdzieś tam osobiście, także wczoraj po raz pierwszy ją poznałem i kilka osób od nas z teamu także przyjechało, żeby ją poznać. Do tej pory właśnie pracowaliśmy z nią zdalnie w stu procentach. Ona też jest takim specyficznym klientem, bo z większością klientów, z którymi pracujemy zdalnie i nie widzieliśmy się fizycznie, to jednak tam na jakiś skype’ach czy hangout’ach widzieliśmy ich twarz często i to jednak ułatwia tą współpracę. Z nią zawsze tylko głosowo się kontaktowaliśmy. Także to była ciekawa historia dla nas.

T: Ciekawa rzecz. Ja zresztą pracując z różnymi instytucjami i firmami ze Stanów Zjednoczonych też miałem okazję na przykład po roku czy po półtora roku współpracy nawet przy konkretnych projektach, po raz pierwszy uścisnąć rękę. Jest w tym coś zupełnie innego.

W: Tak…

T: Kiedy wie się już bardzo dużo, wiem nawet, gdzieś usłyszałem szczekanie psa z tyłu, wiem już, jak ten pies ma na imię, a tego człowieka jeszcze osobiście nigdy nie poznałem. To jest taka fajna rzecz, która wydaje mi się, że w przyszłości będzie coraz częstsza.

W: Mamy bardzo dużo taki klientów. Takich, których jeszcze nigdy nie spotkaliśmy, może nie będzie tak dużo, może z 20-30%, ale myślę, że ponad połowa klientów, którzy zaczynają z nami współpracę, zaczynają bez tego pierwszego kontaktu fizycznego. Potem jakoś w ramach tego, jak projekt trwa to gdzieś tam się spotykamy czy to u nas, czy czasami u klienta. Ale to jest też, wydaje mi się, jeden z takich trendów z jednej strony się pojawia, z drugiej nam pozwolił się rozwinąć do tego miejsca, gdzie jesteśmy, że właśnie nie jesteśmy ograniczeni tą fizyczną lokalizacją i to nie tylko na etapie prowadzenia projektu, ale też na etapie sprzedaży tego projektu. Coraz większa grupa klientów jest przyzwyczajona do tego, że w jakimś tam sensie jest w stanie nawet takie dość relacje, które są, pewnie wymagające dużego zaufania, rozpocząć nawet bez spotkania osobiście.

K: Wiktor, wracając jeszcze, bo ty mówiłeś o tych przykładach, mówiłeś o Nowym Jorku, mówiłeś o tej współpracy. Masz jeszcze jakiś…

W: Tak, z takich ciekawych projektów, którym się często chwalimy, który zaczęliśmy jakby od zera, czyli od tego etapu, o którym ty mówiłeś, że ktoś przychodzi z pomysłem i troszeczkę pomogliśmy mu ten pomysł najpierw uściślić, potem wdrożyć w życie, to jest coś, co my nazywamy takim Uberem do opieki nad ludźmi starszymi.

T: Zrobiliście to.

W: Tak

T: To był mój pomysł

(Śmiech)

W: To był też pomysł klienta, którego mieliśmy w Londynie. Oni mieli dość dobry background wcześniej z tej branży i pracują właśnie z lokalnymi samorządami i budują taką platformę, budujemy razem z innymi do tego, aby można było tą opiekę nad osobami starszymi, które wymagają, żeby do nich pojechać, nie wiem, może ugotować obiad, zaopiekować się przez parę godzin, żeby dla tych osób, które się tym zajmują, zbudować taką platformę, w której oni mogliby bardziej efektywnie wykorzystywać ten czas i też zbudować taki kanał zwrotny dla…

K: A to już działa jak rozumiem?

W: To już jest na etapie późnego prototypu i myślę, że będziemy to na jakiś szerszym forum pokazywać.

T: Ja będę bardzo mocno zainteresowany, jak ten pomysł ujrzy światło dzienne. Ale mam pytanie, którego wcześniej nie miałem przygotowanego, a chciałem ci je zadać, bo ja w swojej praktyce zawodowej wielokrotnie się spotykałem z ludźmi, którzy mieli pomysły, właśnie from the scratch, pomysł na rozwiązanie według nich jakiegoś problemu albo niszy rynkowej. Przychodzą do takiego miejsca jak twój, powiedzmy software house, miejsce, gdzie powiedzmy jesteśmy w stanie to zaprogramować realizację tego w formie aplikacji czy oprogramowania i ty widzisz, że to już jest powielony pomysł po raz pięćdziesiąty. Albo widzisz, że na twoje oko przedsiębiorcy to za Chiny się nie spina. Ja takie miałem często, czasami nawet mi się to śniło, że komuś powiedział: Stary, odpuść sobie. To szkoda twoich pieniędzy, szkoda twoich kilkudziesięciu tysięcy, bo ludzie czasami tyle wyrzucają z własnych oszczędności. Czasami biorą bardzo duży kredyt albo w piątkę czy w szóstkę dwa lata pracują nad jakimś projektem, który od początku do końca wygląda, że nic nowego to nie wnosi i tak dalej. W kontekście tego, że zapytamy cię za chwilę o wartości, jakimi kierujesz się ty i twoja firma, to co wtedy robisz, bo ja zawsze miałem dylemat, ja zawsze miałem z tym problem, kiedy dobrze wiesz, że pomysłów…

K: Oni mają na to aplikację.

(Śmiech)

W: Psychotest.

T: Taki sprawdzacz. To by było dobre, taki pivoter do tego, żeby przemłócić każdy…Ale to takie nie jest proste, dlatego że to, na co dzisiaj dajemy już krzyżyk, może się jednak okazać…dokonywać rewolucji. Ja zawsze myślałem, czy to mój umysł jest zbyt ciasny, żeby zrozumieć tego typu rzeczy. Przez długie lata, teraz w urzędzie, zajmowałem się kontaktem pomiędzy światem urzędowym a startupowym i bardzo często przychodziły osoby z pomysłami, na które, jak widziałem, że chcą wtopić całe oszczędności, to aż mi było zimno z tego powodu. Jak ty się zachowujesz, bo może oni jednak wydadzą pięćdziesiąt czy sto tysięcy na tą aplikację u ciebie?

W: Jasne. To, czego się nauczyliśmy przez te osiem lat, to jest rzeczywiście to, żeby nie oceniać takich rzeczy, a już na pewno nie oceniać ich na etapie pomysłu. I widzieliśmy to już wielokrotnie, jak rzeczy, które wydawały nam się naprawdę super ciekawe, innowacyjne, okazywały się po paru miesiącach, że zupełnie nie łapią jakiegoś, nie udaje się tego zrobić. A widzieliśmy rzeczy, które od samego początku byliśmy bardzo sceptyczni i podchodziliśmy do tego na takim poziomie, że “Ok, klient chce to zrobić, widać, że ma do tego pasję”. My do końca nie jesteśmy przekonani, czy to pójdzie i nawet pracujemy z tym klientem ileś miesięcy, ponad rok,  czasami dwa lata i to nie chwyta i w pewnym momencie rzeczywiście jest gdzieś ten element startupowy, o którym wielu ludzi mówi, czyli część, nawet nie pomysłu, ale część zespołu osiąga sukces właśnie dlatego, że przetrwało wystarczająco długo i było w stanie przez ten czas w jakiś tam sposób poprawić to, ten początkowy pomysł, który bardzo często jest bardzo często takim zupełnym początkiem, zalążkiem tego, co po tych dwóch latach jest de facto produktem finalnym i tym modelem biznesowym. Widzieliśmy tych pozytywnych przykładów tak dużo, że zupełnie jakby…

T: Że nauczyło was pokory.

W: Nauczyło nas zdecydowanie, żeby nie oceniać na samym początku, a oczywiście każdy z nas ma jakąś intuicję i wydaje nam się, że te intuicje są pewnie jakieś coraz lepsze. Natomiast cały czas widzimy, jak wyglądał pomysł na początku, jak niska jest korelacja z tym, co się udaje dowieść, bo to są rzeczy związane z egzekucją, właśnie z founderami, z finansowaniem czyli ile tego finansowania jest, jak długo można próbować, ingerować, zmieniać i szukać tej najlepszej drogi. Także nauczyliśmy się, żeby…

T: Czyli tak, kluczowe według ciebie poza samym pomysłem, który może na początku wyglądać nie tak znowu prawdopodobnie albo successful, kluczowe jest według ciebie: wytrwałość, same osobowości tych, którzy pomysł wdrażają, sposób, w jaki wdrażają, czyli to, co nazywasz egzekucją czyli sposób, w jaki prowadzą projekt, jak pokonują trudności, rozumiem. Co jeszcze może być?

W: Teoria jest taka, że jakby startup to jest stawianie jakiś hipotez i teraz pytanie po pierwsze jest takie, czy umiemy te hipotezy testować, czyli tutaj mamy takie podejście jako zespół, jako team, że rzeczywiście chcemy te hipotezy testować. I jaki mamy ten runway czyli ile hipotez jesteśmy w stanie przetestować biorąc pod uwagę to, jakie mamy finansowanie. I teraz im więcej tych hipotez jesteśmy przetestować, tym większe prawdopodobieństwo, że jedna z tych hipotez okaże się taka, że rzeczywiście tam jest jakiś model biznesowy, tam jest jakiś biznes. Jesteśmy w stanie to pociągnąć dalej.

K: Czyli jednak statystyka.

W: Oczywiście w jakimś sensie statystyka, ale z drugiej strony to, czy testujemy dobre hipotezy, czy robimy to w taki sposób, że jednak na koniec móc tą informację otrzymać.

T: Czy podmiotom, które mają dać finanse także potrafimy to w krótkim, tak zwanym, peachu pokazać.

W: Na pewno tak. Na pewno finansowanie, żeby móc też przetestować, musi się gdzieś tam pojawić

K: Wiktor to opowiedz nam o tych swoich wartościach. Jakie ty masz wartości w firmie?

T: Wczoraj nawet zrobiłem sobie zdjęcia dwóch twoich slajdów, na których mówiłeś o wartościach i właśnie kooperacji. Jeśli mógłbyś to rozwinąć, bo to było bardzo ładne. Było po angielsku, więc dzisiaj może po polsku.

W: Jasne. To, o czym mówiłem na prezentacji, to jest to, że my uważamy, że takim słowem kluczowym, które się pojawia w naszej wizji to jest partnerstwo i chcielibyśmy, żeby wszyscy: nasi klienci, nasi pracownicy, nasi dostawcy, całe jakby nasze środowisko, otoczenie, żeby oni uważali, że jesteśmy ich partnerami. To jest takie słowo kluczowe, które pewnie niewiele może znaczyć na pierwszy rzut oka, ale, jeśli się o tym myśli i zastanawia, czy to, co dzisiaj robimy stawia nas w takiej relacji partnerskiej czy to z klientem, czy z pracownikiem, czy to znowu z dostawcą, to pozwala nam rzeczywiście czasem podejmować pewne decyzje, które…czy chcemy iść w tym kierunku, czy chcemy w ten sposób te relacje ustawiać. Partnerstwo jest dla nas bardzo ważne, żeby ta relacja zawsze była równa i wydaje mi się, że dużo firm może mieć czasami…wyzwaniem dla niektórych firm może być to, że często ta relacja firmy z pracownikiem jest nierówna w sensie takim, że firma ma tą przewagę w jakimś tam sensie negocjacyjną czy siłową, że tak powiem, związaną z tej relacji z pracownikiem, a z kolei bardzo dużo firm mniej lub bardziej świadomie stawia się w takiej gorszej pozycji w stosunku do klienta. Nie ma tej relacji partnerskiej. Klient w jakimś tam sensie ma tą przewagę…

T: Partnerstwo nie oznacza, że nie można na przykład negocjować cen.

W: Partnerstwo oznacza, że, jeżeli negocjujemy, to negocjujemy. Gdzieś tam każda strona próbuje dostosować swoje oczekiwania do tej drugiej strony, a nie, że jedna strona idzie na ustępstwa w stosunku do drugiej. Są różne elementy, one są bardzo miękkie. Natomiast wręcz to słowo partner i partnerstwo bardzo mocno nam pomaga podejmować decyzje, czy powinniśmy się godzić na jakieś tam ustępstwa z klientem, czy powinniśmy w tym momencie powiedzieć “Ok, jesteśmy partnerami, w takim razie skoro ja idę na jakieś ustępstwo w stosunku do ciebie, może ty pójdziesz na ustępstwa w stosunku do nas i zróbmy z tego…

T: Te relacje rozumiem, że bardzo dotyczą twojej wewnętrznej struktury, czy tego, jakie ty masz relacje z pracownikami i pracownicy z tobą i tak dalej. To się według ciebie musi przenosić na współpracę z klientami, wszyscy muszą czuć, że wszyscy dążą do jakiegoś jednego celu i nawzajem nikt nikogo w sposób jawny nie chce wykorzystać.

W: Tak, no myślę, że to są takie wręcz podstawy. To, że staramy się…

T: Nie takie oczywiste w polskiej przedsiębiorczości jak wiemy

W: Być może. Ja myślę, że są właśnie takie decyzje, takie małe decyzje, które podejmujemy i jeżeli mamy w głowie to, że staramy się znaleźć taki przysłowiowy win-win dla wszystkich, a nie gdzieś tam patrzymy tylko na tą swoją część i jakby ignorujemy tą drugą stronę, to czasami rzeczywiście pozwala nam podejmować decyzje lepiej niż jakbyśmy byli….

K: Z drugiej strony, Wiktor, to jest też takie wyzwanie dla przywódcy, dla lidera zespołu, żeby zbudować tyle wiary w profesjonalizm, w to, że na przykład możemy stawić czoła wielkiej firmie, dla której robimy jakąś usługę, bo tutaj zawsze się kojarzy, że jesteśmy usługodawcami, to naprawdę jest duże wyzwanie w budowaniu zespołu, w takie zaufanie też w zespole, żeby być tym partnerem. W gruncie rzeczy małe słowo, ale bardzo duże wyzwanie dla lidera organizacji.

W: To jest szczególnie ważne jak jest właśnie ta niesymetryczność organizacji, jeżeli chodzi o rozmiar organizacji. To jest jeden z takich elementów, który dla nas był ważny, jak zaczęliśmy rosnąć, bo wydawało nam się, że rzeczywiście jesteśmy taką małą firmą, jak mamy klienta, który jest dużo od nas większy, który wydaje się, że ma większe jakieś tam możliwości, to ciężko, żebyśmy byli na tym partnerskim poziomie z nimi. Na pewno jest tak, że pewne rzeczy trzeba gdzieś tam w organizacji zbudować, żeby móc potem czuć się jako organizacja…

K: Właśnie mi chodzi o to na czym jesteście osadzeni wtedy? No bo, jeżeli chcemy powiedzieć komuś, że jesteśmy partnerami, no teraz musimy być, mieć jakby osadzoną w sobie wiarę we własne siły. No to na czym osadzasz tą wiarę zespołu, ich siłę? Co im mówisz, że w czym są dobrzy, że sobie poradzą?

W: Wydaje mi się, że po pewnym czasie staje się to o tyle proste, że mamy za sobą jakiś track record, że mamy portfolio, mamy iluś tam klientów, którzy w bardzo przeważającej większości mówią o nas dobre rzeczy i są też bardzo otwarci na to, żeby te rzeczy o nas mówić gdzieś tam w sposób otwarty i transparentny, dzielą się tym w jakiś wywiadach, które z nimi robimy, wysyłanych do klientów, czy rekomendacje. Prawie połowa nowego biznesu, który do nas przyszedł w zeszłym roku to był biznes, który przyszedł  z rekomendacji klientów, czy jakiś innych partnerów. Także wydaje mi się, że wystarczy spojrzeć nawet na statystyki i wtedy wewnątrz organizacji  patrząc, jak to przebiega, widać rzeczywiście, czy możemy być dumni z tego, co robimy i możemy też jakby oczekiwać tego, że inni będą nas traktować w sposób z szacunkiem.

K: Czy robicie takie miejsce, gdzie zbieracie te informacje, pamiętacie o nich? Zawsze mi się przypomina, że, jak byłam w Stanach, to tam są takie przepiękne hole, w których się idzie i właśnie są tam…

T: Gazetki ścienne.

K: Gazetki ścienne czy coś takiego, no ale wy musicie to zrobić tak wirtualnie.

W: Tak.

K: Rozumiem, że jak macie zespół zdalny, czy macie jakieś mityngi, na których rozmawiacie, dzielicie się takimi rzeczami?

W: Tak, te nasze hole są trochę bardziej wirtualne. Głównie staramy się, jak najwięcej tych informacji wrzucać na naszą stronę i tam jest to widoczne tak dla ludzi wewnątrz jak i na zewnątrz. Ale prowadzimy też tryb dokumentacji wewnętrznej, mamy wewnętrzne pliki, na których się dzielimy, czy to jakimiś tam case studies, zadaniami, projektami, ale też robimy to w formie takich updatów na przykład comiesięcznych, jakie nowe projekty się pojawiły, jakie projekty dokończyliśmy, jakie projekty wystartowały na, że tak powiem, produkcję. Dużo czasu spędzamy na tym, żeby tak wewnątrz jak i na zewnątrz opowiadać o tym, co robimy. Na pewno jeszcze dużo pracy przed nami, bo wewnętrznie nie jesteśmy jeszcze zadowoleni z tego, ile wewnętrznie wiemy i jak wewnętrznie cieszymy się z tych sukcesów, bo one często są takie mniej widoczne. Jakiś team pracuje nad jakimś projektem, tam się pojawia jakiś sukces, ale jest z kolei piętnaście innych teamów, które…

K: A Wiktor, jeszcze w obrębie tych wartości, wiadomo technologia może bardzo pomóc nam żyć, ale też po prostu zabijać, jakby jest ta biała i czarna strona. Czy wy macie jakiś kodeks, nie wiem, zasad osobistych w firmy, że wchodzicie w to albo nie wchodzicie w to?

W: Nasza jakaś tam…

T: Co do Esra’y ja nie miałbym wątpliwości, a na przykład gdyby handlarz bronią przyszedł?

W: Nie mamy jakiegoś zapisanego kodeksu, natomiast naszą jakąś misją jest de facto to, że chcielibyśmy zmieniać świat na lepsze przez software. I w tym “na lepsze” już wiele rzeczy się zawiera. Mieliśmy kilka zapytań o projekty, nie chcę mówić z jakich branż, ale z branż, które dla nas nie spełniają tego kryterium zmieniania świata na lepsze i wydaje mi się, że są jakieś trzy kategorie tego. Są rzeczy, które są oczywiste, że to jest to, Esra’a, o której mówiłeś to jest takie  miejsce, gdzie nikt się nie zastanawia. Są rzeczy, które po prostu przychodzą, właśnie z tej branży, w której nie startujemy, handel bronią, czy jakieś rzeczy związane z… po prostu nielegalne. To też są proste decyzje do podjęcia. I mamy rzeczy, które są w środku…

K: Szare.

W: Tutaj staramy się podejmować te decyzje tak najlepiej, jak potrafimy, ale mieliśmy kilka sytuacji, gdzie odmówiliśmy pracy…

K: A właśnie powiedz, taki decyzyjny proces, czy ty masz jakieś osoby, czy jakąś grupą dyskutujecie o tym?

W: Tych przypadków jest bardzo mało i są rzeczy, które są typowo bardzo oczywiste, że nie będziemy tego robić, także nikt nie musi się z nikim konsultować. I pewnie w tej naszej ośmioletniej historii pojawił się jeden czy dwa przypadki, nad czym musieliśmy się głębiej zastanowić i podjąć decyzję, czy idziemy w tą, czy w drugą stronę i to była wspólna decyzja.

T: Ale dzisiaj jesteście dumni z tego, z podjętych decyzji?

W: Tak, jak najbardziej. To są rzeczy, z których w pewnym sensie jesteśmy najbardziej dumni, bo wydaje mi się, że, znowu, bardzo łatwo w jakimś tam sensie zapomnieć o tych najprostszych nawet zasadach  gdzieś tam w pogoni za wzrostem, czy projektami.

T: Wspominałeś o partnerstwie jako tej głównej osi, wokół której to wszystko się buduje. Buduje się zaufanie, tak pomiędzy wszystkimi partnerami i graczami. Jakie jeszcze wymienisz istotne elementy takiego tworzenia organizacji, która jest i efektywna i etyczna i daje fajną przestrzeń do rozwoju dla ludzi i waszych klientów.

W: Ja wczoraj mówiłem o trzech rzeczach. Pierwsze to było zaufanie i transparentność. Drugim elementem to było wzajemne wsparcie. To są takie trzy elementy tej definicji partnerstwa, o której ja mówiłem, czyli zaufanie, wsparcie i ambitne cele.

T: Wsparcie? Możesz rozwinąć?

W: Tak. Wsparcie to jest coś, jak się zastanawiamy, jak można sobie wzajemnie pomagać, to my bardzo mocno wierzymy w to, że pomagamy sobie dając feedback, szczególnie w takich profesjonalnych sytuacjach i my bardzo duży nacisk kładziemy właśnie na ten feedback.

T: Czyli znowu komunikacja.

W: Znowu komunikacja czyli ta informacja zwrotna na temat tego, jak dana osoba pracuje i na temat też tego, jak firma pracuje, czyli staram się, żeby ten feedback szedł we wszystkie strony tak naprawdę czyli jeżeli mamy lidera, który daje feedback osobie ze swojego zespołu, tak samo ta osoba daje feedback swojemu liderowi i w ten sposób też każda osoba w teamie, firmie może i daje feedback osobą gdzieś tam w innych zespołach. I widzimy, że to jest coś, co jest takim najprostszym i najbardziej skutecznym sposobem, żeby sobie wzajemnie pomagać i ja ten feedback dostaję dość regularnie. Każdy, co najmniej raz na trzy miesiące taki feedback jest zbierany od ludzi z zespołu i przekazywany, ale też staramy się, żeby to było coś, co dzieje się bardziej na co dzień.

T: A to nie boli czasami?

W: Na pewno. Bardzo. Tak. Bo to jest tak, że to boli, ale wydaje mi się, że dużo mniej boli, kiedy się o tym usłyszy i ma się taką możliwość, żeby się poprawić niż jak się tego nie wie i się popełnia pewne błędy, gdzieś tam pewne rzeczy mogą wyjść później.

K: Ale czy wtedy, realizując tą zasadę partnerstwa, jesteście gotowi dać feedback jakiejś dużej organizacji, która płaci ogromne pieniądze? Zrobiliście coś takiego?

W: Tak, absolutnie. Sposób dawania feedbacku jest oczywiście sztuką. To nie jest coś, co jest proste. My też się tego uczymy. Natomiast mieliśmy wielokrotnie klientów, którzy wydawało nam się, że pewne rzeczy robią w sposób, który jest albo nie optymalny, jeśli chodzi o dobro projektu albo który jakby utrudnia nam współpracę i jakby staraliśmy się te problemy przepracowywać i dawać feedback i mamy bardzo dużo miejsc, gdzie projekty, które na początku były projektem, którego wszyscy się bali w teamie, chodziło jakieś legendy, czasami jakieś negatywne związane z jakąś konkretną osobą…

T: Każda firma ta takich klientów albo projekty.

W: Te projekty może nie o 180 stopni, ale naprawdę bardzo mocno się poprawiały, bardzo mocno ta relacja, czy sposób pracy z klientem dzięki temu, że mieliśmy chęć i odwagę dać ten feedback i poprawić pewne rzeczy.

T: Możesz w sumie potwierdzić, że i rozwój twojej firmy i sukces komercyjny i to, że przybywa wam klientów jest efektem tego, że się nie boicie czegoś co jednak inni i kładziecie nacisk na feedback, który często…Co oznaczać może feedback? Często oznacza też to, że po pierwsze trzeba się wysilić, sposób, że coś nam nie pasuje, coś nam za dużo czasu zżera, coś jest nieefektywne, ale też czasami trzeba się nastawić, że czasami ja usłyszę coś, co nagle mnie zakłuje, zaboli i trzeba też umieć chronić innych i siebie przed pewnymi reakcjami i tak dalej i tak dalej. Dobrze to rozumiem?

W: Tak, myślę, że trzeba być otwartym na to, że czasami można usłyszeć coś, czego może nie spodziewaliśmy się.

T: Wracamy do otwartości i wspólne…wspólne? No, ostatnia rzecz, którą wymieniałeś?

W: Ostatnia rzecz to wspólne, ambitne cele i tam był ten element, o którym mówiłem, czyli to, że myślimy o sobie jak o firmie globalnej, że mamy klientów praktycznie z całego świata i mamy ambicje, żeby pracować z tymi klientami z całego świata i żeby rozwijać tą firmę, gdzieś jeszcze, wydaje nam się, że jeszcze wiele pracy przed nami, żeby dojść tam, gdzie chcemy dojść i wydaje mi się, że to też jest ten element, który, może nie w sensie startupowym, ale na pewno w świecie takich mini startupowych, mini innowacyjnych firm czy to w Polsce, czy gdziekolwiek indziej to jest wyzwaniem, czyli żeby ludzie, nawet jeżeli cały ten, te ambicje, nie wiem, przedsiębiorcy są ambitne, to żeby cały ten team też czuł, że to są wspólne cele i to jest też coś, nad czym mocno pracujemy, żeby rzeczywiście w zespole każdy wiedział, że gdzieś idziemy, w jakimś kierunku i że idąc w tym kierunku, rozwijamy się, tak firma, jak i  konkretna osoba, zespół. I mamy te cele wspólne i staramy się razem je realizować.

T: To jest strasznie miłe spotkać przedsiębiorcę z Polski, który takie rzeczy mówi. Naprawdę.

K: Oczywiście.

T: Bo wbrew pozorom to między innymi dlatego chcieliśmy ciebie nagrać, bo mam takie wrażenie, że wydaje mi się, że fajnie byłoby, gdyby ludzie pracujący w biznesie, ale nie tylko, w administracji, jednak uznali, że być to, co ty w tej chwili mówisz, to jest przyszłość. To już jest teraźniejszość u ciebie w firmie, ale że warto myśleć o tym, czy kulturę wewnątrz organizacji, czy kulturę zakładanych przez siebie różnych przedsięwzięć, czy to będzie bar z kanapkami, czy to będzie jakieś duże przedsiębiorstwo, to czy nie warto oprzeć o tego typu zasady. Byś chciał kilka wskazówek dla tych, którzy dopiero myślą o rozpoczęciu tej drogi, bo jednak dużo taki ludzi się pojawia, którzy chcą po korpo tak zwanym, jak to się mówi, chcą pójść…Chociaż jak ty masz już dwustu pracowników bodajże?

W: Dwieście dwadzieścia osób.

T: To też choćby wielkością zaczynasz przypominać korpo, ale to jakby…Jakie mogą być wskazówki, jeśli ktoś chce tworzyć coś swojego, własnego, iść swoją drogą, to jakie byś dał drogowskazy na drogę?

W: Ciężko jest mi dawać takie rady, bo to jest też tak, że te wszystkie rzeczy, które ja dzisiaj mówię, to nie jest też tak, że my się urodzili, czy to zaczęli tą firmę ze wszystkimi elementami gdzieś tam w głowie. One też powstawały razem z tym, jak ta firma się rozwijała, jakby odkrywaliśmy trochę, w którym kierunku chcemy iść, jak dołączali do nas ludzie, którzy nas motywowali do tego, żeby robić jakieś zmiany, które są pozytywne. Także wydaje mi się, że w dużym stopniu ten element, w którym się zaczyna coś robić, on nigdy nie będzie taki piękny, taki wizjonerski, że będziemy mieli dobrze już w głowie poukładane i ten element odwagi, eksperymentowania i dochodzenia do swoich wartości, czasami…my też późno doszliśmy do tego, po co my tak naprawdę robimy. Na początku to wszystko było takie oportunistyczne i wydaje mi się, że mieliśmy też dużo szczęścia, bo ten rynek, w którym my teraz istniejemy, on bardzo szybko się rozwinął i nadal się rozwija i my na tej fali, udało nam się rozwinąć do jakiegoś etapu. Także moja rola jest taka, żeby zacząć to robić, a te wszystkie rzeczy, które czasami, jak się słucha tych przedsiębiorców z Doliny krzemowej, którzy opowiadają, jak to zmieniają świat, jaką to mają wizję, jak to oni wymyślili to, że, nie wiem, Airbnb, zmieniają branżę hotelową, warto też patrzeć na ten początek, gdzie oni też robili okładki z wizerunkiem Obamy, żeby przeżyć kolejne trzy miesiące, bo nie mieli nawet na…żeby przesunąć tę firmę do przodu o te trzy miesiące. Warto patrzeć na te początki, bo one bardzo rzadko są takie wzniosłe i spektakularne. Tak jak teraz czytamy o nich to te początki wydają się takie poukładane, ale początki na pewno takie nie były.

K: A czy masz jakiś takich swoich ulubionych, na których tak patrzysz, taki twój autorytet, że chciałbyś się od niego uczyć, że…

T: Inspiruje.

K: Tak, że cię inspiruje.

W: Bardzo dużo takich przedsiębiorców, właśnie internetowych, którzy inspirują pewnymi obszarami. Wydaje mi się, że jest bardzo trudno znaleźć kogoś, który mógłby być takim idolem stuprocentowym. Ja mam takie odczucia, że bardzo dużo się uczę od pewnych osób pewnych konkretnych rzeczy. To są, myślę w tej branży, dość oklepane przykłady, Steve’a Jobsa, czy to ktoś, z kogo my bardzo czerpiemy, to jest Marc Benioff z Saleforce’a. Natomiast są przykłady głównie przedsiębiorców, którzy osiągnęli duże sukcesy i na pewno się można uczyć od nich pewnych rzeczy związanych z tym biznesem, ale z kolei gdzieś na dużych, innych obszarach nie do końca chcemy kopiować ich jakieś tam dokonania. Ostatnie kontrowersje wokół Ubera i tego, co tam się dzieje wewnątrz jeśli chodzi o kulturę i organizację. Mimo tego, że zmieniają jakby świat, można się zastanawiać, czy na lepsze, czy w odpowiedni sposób, to gdzieś tam pod spodem okazuje się, że ta kultura jest nie do końca taka jak wydaje nam się, że powinna.

T: Może…wiele wskazuje na to, że kultura wewnątrz firmy może kosztować ją życie, bo tak trochę są na takiej krawędzi w tej chwili i bardzo wszyscy z takim zapartym tchem obserwują, co będzie dalej.

W: Mnie byłoby w pewnym sensie bardzo szkoda jakby produkt i sama usługa ze strony konsumenta jest ciekawa. Natomiast z drugiej strony był jakiś przykład, że karma w jakiś tam sposób działa finalnie. No my byśmy chcieli budować taką organizację, która jest z angielskiego sustainable, która w pewnym sensie mimo tego że rośnie, że dość szybko i agresywnie czasami, to przez to, że ma te fundamenty, które mam nadzieję są lepsze niż to, co się dzieje obecnie w Uberze, to w pewnym momencie nie dojdzie do takiej sytuacji, gdzie…

T: Wspomniałeś też wczoraj, że płacicie również podatki.

W: Płacimy podatki.

T: Co na przykład dla mnie jest jedną z ważniejszych rzeczy, dlaczego nie wciskam na telefonie, kiedy już nie muszę, aplikacji Ubera. Będąc, być może dlatego, że byłem w samorządzie, pracowałem przez ostatnich kilka lat, dla mnie to jednak jest ważne, czy cokolwiek z tego, coś się dzieje, zanieczyszcza środowisko, zużywa asfalt i różne inne rzeczy, czy coś z tego zostaje w lokalnej społeczności, czy po prostu jest tani.

W: Czasami na pewno trudno oddzielić ten element, czy coś wnosi wartość, jak korzystamy z jakiś tam usług czy produktów, a co gdzieś tam głęboko, pod spodem się dzieje, bo przecież te kontrowersje były też przy Apple’u. Te kontrowersje pewnie są przy wszystkich…

T: Przy rejestrowaniu w Irlandii Google’a, Facebooka.

W: Dokładnie, absolutnie, tak i związane też pewnie z branżą modową na przykład. Ale też każdy podejmuje tam decyzje we własnym zakresie, każdy ma do tego prawo. Ja chciałbym, żebyśmy my budowali coś, z czego jestesmy dumni i żebyśmy te decyzje podejmowali w sposób jakiś tam bardziej przemyślany niż być może…żebyśmy rzeczywiście o tych wszystkich elementach myśleli, potem podejmowali tą decyzję na podstawie sumienia.

T: Zanim zapytam cię jeszcze na koniec o pewne źródła, które mógłbyś polecić słuchaczom, że jeśli oni by chcieli poszerzyć te horyzonty, które my tu tylko lekko zaznaczyliśmy, czy jesteś w stanie coś polecić, to może jednak masz gdzieś taki rodzaj przestrogi albo czegoś, co nauczyłeś się na jakimś błędzie, że może nie warto, żeby ktoś go powtarzał, może coś jest takiego, co mógłbyś powiedzieć, że z pewnością odradzasz. To, jeśli coś takiego przychodzi ci do głowy, to fajnie byłoby, gdybyś to powiedział.

W: My popełniliśmy bardzo, bardzo dużo błędów. Na szczęście każdy z tych błędów był na tyle mały, że żaden z nich nas nie zabił.

T: Kosztował życie.

W: Tak. Jedną z takich rzeczy, których się nauczyliśmy i których się cały czas uczymy też, to jest to, że bardzo duży wpływ na to, że udało nam się urosnąć, jak nam się udało, miał swego rodzaju fokus na jedną rzecz, na jeden model biznesowy, w którym pracujemy. My pracujemy tylko i wyłącznie dla klientów. Jest wiele firm podobnych do nas, które robią własne produkty, pracują dla klientów, pracują dla tych klientów jeszcze w różnych modelach współpracy. My robimy to w jeden, dość ograniczony sposób i to nam bardzo, bardzo mocno pomogło, żeby się rozwinąć. Widzimy firmy, które właśnie robią dużo rzeczy na raz i bardzo ciężko mi się wydaje robić dobrze więcej niż jedną albo kilka maksymalnie.

T: Czyli jakaś specjalizacja…

W: Specjalizacja…

T: …albo trzymanie się pewnego…

K: Kierunku

T:…segmentu ułatwia koncentrację wszystkich zasobów na celu.

W: Tak. Na początku jest ta faza, gdzie sobie eksperymentujemy, patrzymy, co działa. My mieliśmy też tak, że na początku robiliśmy dużo, różnych rzeczy. Natomiast w momencie, gdzie rzeczywiście poczuliśmy, że ten sposób, ten model biznesowy, ten segment, czy sposób pracy, w jaki pracujemy, on rzeczywiście się sprawdza, to sfokusowaliśmy się na nim i od tego momentu zaczęliśmy szybciej rosnąć. To jest taka jedna rzecz, której się nauczyłem, taka, którą można przeczytać w wielu miejscach i dla mnie osobiście to było coś, co kiedyś było takim “Aaa, tak, oczywiście, piszą jakieś tam rzeczy w tych książkach. Ja wiem lepiej”

K: Ja wiem swoje.

W: I w pewnym momencie, no może jednak warto czasami posłuchać kogoś…

K: Więc nasi drodzy słuchacze, słuchajcie mądrych ludzi, a nie róbcie po swojemu, ale i tak wiem, że ludzie robią po swojemu.

W: To też jest ważny element, żeby pewnych rzeczy się nauczyć i, jeżeli można te błędy popełnić samemu i one rzeczywiście nie spowodują, że…

K: Katastrofy.

W: Katastrofy, to pewnie dużo lepiej uczy. My się nauczyliśmy właśnie tego, że taki sposób bardzo, bardzo dużo daje.

T: A efektywność? Macie kilka tak zwanych tipów co do tego, jak efektywnie pracować? Bo wiem, że macie pewną metodykę, piszecie też o pewnych programach, które wam się sprawdziły. Widziałem, że wspominanie o slacku przyniosło wam duży spread, rozeszła się ta wiadomość szeroko i tak dalej. Bardzo gratuluję, bo, moim zdaniem i na stronie i sposób, w jaki prowadzicie komunikację, ja od niedawna śledzę, więc nie wiem, jak było wcześniej, ale robicie to bardzo sprawnie i dobrze i globalnie, także tu muszę wam pogratulować. Ale właśnie, czy jeszcze macie jakieś takie tipy efektywności?

W: Wydaje mi się, że to, o czym mówiłem na temat zaufania i to, że, jak się komuś ufa, to się jest z kimś transparentnym, to też bardzo mocno zmieniło to, jak pracujemy. Znaczy staram się, żeby jak najwięcej tej wiedzy, informacji, wszystkiego tak naprawdę, co robimy, było widoczne w zespole i to może być widoczne na różne sposoby. To może być widoczne w taki sposób, że właśnie mamy kanały na Slacku, w którym rozmawiamy o pewnych tematach i które są otwarte dla wszystkich w zespole, kto chciałby się z tym zapoznać, wewnętrzne linki, mamy gdzieś tam. Wszystkie nasze dokumenty są w miarę możliwości dostępne dla wszystkich w teamie. To jest jeden element. I drugi związany z tą pracą zdalną i tym, czy ta praca zdalna w jakimś sensie wymusza tą proaktywną komunikację, czyli to, że staramy się pewnie bardziej może niż w takiej statystycznej firmie mówić o tym, co robimy i rozmawiać ze sobą właśnie bardziej w proaktywny sposób.

T: Czyli, jeśli dobrze rozumiem, to, że chcesz powiedzieć, że i zaufanie i transparentność, otwartość oraz czas spędzony na komunikacji po prostu mają konkretny wymiar ekonomiczny, na tym się zarabia, daje zarobić więcej i osiągnąć zyskowność większą przedsięwzięcia.

W: Zdecydowanie. Wydaje mi się, że to jest tak, że im więcej ludzie mają dostępu do informacji, tym bardziej mogą podejmować poinformowane decyzje. Tak naprawdę, koniec końców, do tego to się w większości organizacji sprowadza, żeby podejmować dobre decyzje i na podstawie tych decyzji, potem te decyzje mają swoje efekty i bardziej pozytywne, jeśli one są dobre.

K: Ja mam tylko jedno pytanie na koniec. Wiktor, czy masz jakieś marzenie albo jakieś takie coś, że chciałbyś ty to zrobić albo to zmienić albo przyczynić się do czegoś? Czy myślisz sobie czasami, że: “Kurczę, to, to bym zrobił” Gdzieś tam kiedyś, hen.

W: Nie mam takiego marzenia, konkretnej, jednej rzeczy, którą chcielibyśmy zrobić, ale zrobiliśmy sobie taką bardzo ambitną, wydaje mi się, wizję na kolejne, nie wiem, dziesięć lat do przodu. Chcielibyśmy być firmą, która za te dziesięć lat może powiedzieć, że pracuje nad sektorem, który ma wpływ na większość ludzi na świecie. To brzmi bardzo…

K: Ambitnie.

W:…ambitnie, ale wydaje mi się, że chcielibyśmy pracować nad rozwiązaniami, nad sektorem, który ma duży wpływ na ludzi, ma szeroki wpływ, jest używany przez wielu ludzi, wielu ludziom pomaga. W tę stronę chcieliśmy iść. To jest pewnie bardziej taką drogą niż konkretnym, jednym, małym marzeniem.

T: Jak dla mnie…

K: Tego ci życzymy.

T: Gdybyś jeszcze, jeśli masz, jeśli przychodzą ci do głowy jakieś stałe źródła w sieci albo książki, coś takiego, co byś polecił tym, którzy słuchali o tym, o czym tutaj rozmawialiśmy, to chętnie byśmy zalinkowali. Ale może coś ci teraz przychodzi do głowy, a może jeszcze nam doślesz, co przyjdzie ci.

W: No, mógłbym podrzucić parę linków do jakiś tam książek, które mnie w jakiś sposób inspirowały w ostatnim czasie. Na tej stronie biznesowej jest takie miejsce, od którego fajnie zacząć, jak kogoś interesują takie rzeczy związane z biznesem, czy z przedsiębiorczością. Jest coś takiego, co się nazywa “Personal MBA”. I to jest książka człowieka, który miał taki pomysł, że zamiast iść na takie tradycyjne studia MBA to on znajdzie, chyba, 99 książek, które według niego zastępują te studia i tam jest właśnie cała lista tych książek, z której rzeczywiście wiele, wiele pozycji jest bardzo wartościowych, warto się z nimi zapoznać. I one są od takiego samego początku, czyli właśnie od jakiegoś tam startowania biznesu właśnie, przez elementy marketingowe, aż do zarządzania i tak dalej, i tak dalej.

T: Ile z nich przeczytałeś?

W: No myślę, że tak 40% na razie.

K: To dużo.

W: To są oczywiście kluczowe, powiedzmy.

T: Nie słyszałem o tej pozycji, ale bardzo chętnie ją spróbuję znaleźć i zalinkować.

W: Polecam

K: Wiktor, bardzo ci dziękujemy za rozmowę i za to spotkanie. Życzymy twojej firmie, żeby zmieniała świat na lepsze, żebyśmy mogli korzystać z waszych pomysłów, z tego, co zrobicie z klientami i mamy nadzieję, że za dziesięć lat faktycznie marzenie, o którym powiedziałeś, będzie zrealizowane.

W: Dzięki wielkie za zaproszenie.

T: Ja z kolei polecam zobaczyć sobie stronę firmy, oczywiście zalinkujemy. Też szukają, parę ciekawych pozycji, szukają pracowników. Jeśli chcecie w takim środowisku sprawdzić się, wystartować, musicie liczyć się z dużą konkurencją z tego, co mówił Wiktor i dość sitami gęstymi, ale dlaczego nie próbować. Rozumiem, że nie dotyczy to tylko lokalizacji ani poznańskiej, ani nawet polskiej, bo generalnie szukacie… macie dużo pracowników pracujących zdalnie też.

W: Tak, połowa teamu jest w Poznaniu i to jest taki nasze główne biuro i główna siedziba, a druga połowa jest rozsiana po różnych biurach i pracuje zdalnie. Ludzie z Poznania też często pracują zdalnie.

T: Super. Dziękujemy w takim razie.

W: Dzięki wielkie.

Scroll to top