Praca,

Nauka, to ciągłe zmiany – rozmowa z prof. Jackiem Namieśnikiem, rektorem PG

9 kwietnia 2018

Rozmawiamy z profesorem Jackiem Namieśnikiem, rektorem Politechniki Gdańskiej. Podejmujemy temat bycia liderem dużej organizacji. Nie omijamy tematów sercowych, wchodzimy w obszar reformy szkolnictwa wyższego i lekko ocieramy się o politykę. Gdy posłuchacie tej rozmowy usłyszycie dużo prawdy, ale prawda, jak to prawda, boli. Więc nie będzie sielankowo i przyjemnie, będzie ostro i konfrontująco.

Przyznajemy, że na Stacji Zmiana po raz pierwszy gościmy tak utytułowanego pracownika naukowego, ponieważ profesor jest specjalistą z zakresu chemii analitycznej i chemii środowiska, głównie nowych rozwiązań aparaturowych i metodycznych w zakresie przygotowania próbek do analizy. Jest autorem i współautorem 653 artykułów notowanych na liście filadelfijskiej, licznych publikacji i 13 patentów. Był promotorem lub współpromotorem 59 doktoratów i wielu utalentowanych studentów wyszło spod jego ręki. W 2015 roku dwie uczelnie nadały mu tytuł doktora honoris causa: Gdański Uniwersytet Medyczny i Wojskowa Akademia Techniczna im. Jarosława Dąbrowskiego w Warszawie. Dla profesora między innymi poukładane życie osobiste jest warunkiem sukcesu. Opowiada, że ma żonę Krystynę, dwie córki oraz wnuka i wnuczkę.

W rozmowie staramy się odkryć czynniki sukcesu profesora Namieśnika. Oprócz oczywistej pracowitości i porannego wstawania, rektor zwraca uwagę, że należy mieć właściwą samoocenę i myśleć o sobie krytycznie. Nie słuchać opinii innych ludzi i dobrać sobie zespół mądrych współpracowników.

Załączamy kilka inspirujących myśli, które padają podczas rozmowy:

Jeśli wybrałeś karierę naukowca to myślisz o niej cały czas

Gdy myśli się tylko o jednej kadencji, nie myśli się zachowawczo o swoich decyzjach

Studentów powinni kształcić ci, którzy robią własne badania naukowe

Trzeba się sprawdzać powoli

Drogą do sukcesu są: ciężka praca, niewielka ilość zdolności i świadomość, że nie jestem najlepszy

Wybory to jest wielka gra, ale często brudna gra

Podczas przeprowadzania procesu zmian najważniejsza jest informacja. Żyjemy w niespokojnych czasach, więc powinniśmy podawać wszystko do publicznej wiadomości

Nasza nauka nie może mieć przymiotnika polska

Nie warto być łapczywym

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSSSpotify  | YouTube

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Transkrypcja:

Katarzyna Michałowska: Dzień dobry. Witam was na Stacji Zmiana. Jest to podcast o tym, że coś się kończy, coś się zaczyna, a na pewno się zmienia. Wita was Katarzyna Michałowska…

Tomasz Nadolny: Tomasz Nadolny. I dzisiaj mamy bardzo szacownego gościa.

Jacek Namieśnik: Jacek Namieśnik.

Katarzyna Michałowska: Chcę od razu wprowadzić naszych słuchaczy w klimat, w którym się znajdujemy. Otóż, siedzimy przy pięknym stole, na pięknych krzesłach, w gabinecie pana rektora.

Panie rektorze, jedną z pierwszych rzeczy, takie pytanie, że mieliśmy w pierwotnej wersji umówione spotkanie na godzinę siódmą. Chciałam się zapytać, jak pan rektor układa sobie dzień, bo już słyszeliśmy z plotek, w Gdańsku takie krążą, że pan rektor bardzo szybko wstaje.

Jacek Namieśnik: Tak, ja codziennie wstaję o godzinie 3.00, o godzinie 4:25, najpóźniej, wsiadam w samochód lub taksówkę, jestem na Politechnice, w mojej katedrze za piętnaście piąta i od tego czasu pracuję.

Na początku pracuję sam. O 5.45 przychodzi moja sekretarka, ponieważ musi już wtedy zacząć odpowiadać na korespondencję, ponieważ ja mam tylko własne bazgroły, na komputerze piszę bardzo słabo. Od jutra mam nowy komputer, który przekształca pismo ręczne w pismo drukowane.

Do godziny 7-7:30 jestem w katedrze, wtedy także przychodzą studenci, dyplomanci. O 7 się zaczynają egzaminy dyplomowe, jeśli potrzeba, zaczynają się seminaria.

A jak nie, to od 7-7:30 przychodzę tutaj, do rektoratu, ponieważ nie chcę tutaj nikogo przestraszyć, że wszyscy muszą wcześnie przychodzić do pracy, także ja nie chcę nikomu narzucać rytmu pracy. Natomiast chcę, żeby wszyscy pracowali w takich godzinach, w jakich im to odpowiada.

Ja nie lubię pracować długo w nocy. Jestem typowym skowronkiem, a nie sową, w związku z tym staję się śpiący i leniwy bardzo wcześnie po południu. Jeżeli nie jeżdżę na rowerze, czyli najpóźniej o 8-8:30 jestem już w łóżku i w związku z tym jestem zawsze wyspany i pełen energii rano, jak wstaję. Pierwszą rzecz, jaką robię, to wsiadam na stacjonarny rower, żeby się całkowicie obudzić.

Tak wyglądają wszystkie moje dni, oprócz weekendów, bo wtedy jeszcze dochodzi sauna.

Katarzyna Michałowska: A jak wygląda taka…jeżeli pan rektor jest na konferencji i trwają późne obrady, po godzinie 8?

Jacek Namieśnik: To nie są obrady, tylko spotkania towarzyskie. Staram się ich unikać. Albo szybko stamtąd wychodzę, ponieważ wtedy idę do siebie do pokoju, czy do hotelu, ponieważ muszę szybko odpowiedzieć na pocztę, żeby nie mieć żadnych zaległości. Bo ja nie lubię mieć żadnych zaległości, czyli brak odpowiedzi na listy, które są w komputerze. W związku z tym wszystko musi być załatwione i wtedy żyję w błogości, że kontroluję wszystko.

Tomasz Nadolny: Rozkład dnia to mi na myśl przywodzi raczej trapistów, którzy chyba wstają 3:15, ale oni z kolei bardzo lubią taki osiadły tryb życia, a pan rektor to lubi zmiany, czy tak…?

Jacek Namieśnik: Teraz już nie lubię tych zmian, czyli mało jeżdżę. Byłem ostatnio, w piątek – sobotę, w Strasburgu, ale tak staram się mało jeździć, oprócz tych krajowych wyjazdów, ale to też jak najmniej.

Ale były lata, że jeździłem bardzo często, czyli tak przez ostatnie dziesięć lat przed objęciem funkcji rektora wsiadałem przeciętnie sześćdziesiąt razy do samolotu, tyle podróży miałem. Jeśli to podróże międzynarodowe były to cztery wejścia do samolotu to była jedna podróż, ale to i tak daje jedną podróż w skali miesiąca.

Tomasz Nadolny: No tak, to mało osiadły styl życia.

Jacek Namieśnik: Zwiedziłem cały świat.

Katarzyna Michałowska: Czyli teraz już rozumiem, bo kiedy zastanawiałam się nad tą rozmową, pomyślałam sobie, że pan rektor właściwie od początku tutaj jest w domu, w sensie takim, że skończył pan Politechnikę Gdańską, następnie objął katedrę, później był dziekanem, teraz jest rektorem…

Jacek Namieśnik: Ale byłem także studentem i na początku całkiem złym studentem.

Katarzyna Michałowska: Złym studentem? Jak to możliwe?

Jacek Namieśnik: No jak, możliwe. Nie byłem przystosowany, mam w indeksie dwójki, poprawki, ludzka rzecz.

Katarzyna Michałowska: Teraz jesteśmy zadziwieni. Ale jak? Poza terminem były egzaminy?

Jacek Namieśnik: No były, były. No przejścia różne miałem. Zostałem złapany na ściąganiu też.

Katarzyna Michałowska: No proszę bardzo, to teraz jesteśmy zadziwieni, bo myśleliśmy, że rektor to jest taki bez skazy…

Jacek Namieśnik: Nie, nie.

Katarzyna Michałowska:…a tu proszę.

Tomasz Nadolny: Co wydaje się być taką najbardziej dominującą różnicą? Gdyby ktoś myślał dopiero o tym, żeby ją wybrać albo się zastanawia, czy w niej wytrwać, czy ją zmienić? No bo ona ma swoje mankamenty jak również i zalety, to czym ona się najbardziej różni od ścieżki, którą wybrali pozostali członkowie rodziny, a nie są naukowcami?

Jacek Namieśnik: Podstawowa i w zasadzie jedyna różnica jest taka, że nie da się o niej przestać myśleć i to nie jest typowe “seven to fifteen job”, czyli, jeśli pracuje się w badaniach naukowych i chce się coś osiągnąć, nie można nigdy przestać o tym myśleć. Każda wolna chwila jest poświęcona temu. Nie można powiedzieć, że jadę na urlop i w związku z tym zamykam się całkowicie. Tego się nie da zrobić, tego nie da się zrobić. Zawsze…ja już po pięciu dniach, kiedy jestem na urlopie, to jestem zmęczony tym, że nic nie robię. Ja muszę coś robić.

Tomasz Nadolny: Czyli nie są przypadkowe  te różne anegdoty o naukowcach, którym najlepsze pomysły i idee przychodziły do głowy w takich momentach jak wypoczynek w wannie?

Jacek Namieśnik: Tak, chociaż ja nie lubię, żeby w stosunku do mnie mówić “naukowiec”. Wolę mówić pracownik naukowy. Naukowiec to jest takie wielkie słowo. To są ludzie, którzy zmienili bieg rzeczy w świecie. Ja do takich nie należę. Mam jakieś osiągnięcia, ale pracuję na niwie nauki, w związku z tym wolę, jak się o mnie mówi pracownik naukowy.

Katarzyna Michałowska: Jeżeli chodzi o tego pracownika naukowego, wiadomo, życie jest skomplikowane, pan rektor musi je nie tylko pogodzić, życie naukowe z życiem rodzinnym, z jakimiś obowiązkami, czy pan rektor ma jakiś kompas, którym się kieruje w życiu, w pracy, ogólnie, wartości, które są ważne?

Jacek Namieśnik: Najważniejsze chyba jest to, żeby mieć właściwą samoocenę. Myśleć krytycznie zawsze o sobie, o swoich pracach, o swoich dokonaniach, żeby dobrze zdawać sobie sprawę ze swoich wad. To jest kluczowa rzecz.

No i druga, żeby przy ocenach, żeby przykładać taką samą miarkę do siebie jak i do innych. Jeżeli się jest krytycznym w stosunku do innych, to trzeba być bardzo krytycznym do siebie. Jeżeli się ocenia kogoś bardzo dobrze, siebie zazwyczaj trzeba troszkę mniej ocenić, mniej dobrze.

To jest najważniejsze, żeby nie było tego rozdźwięku, że mamy dwie miarki. Teoria jednej miarki.

Tomasz Nadolny: Czyli adekwatna, ale z odrobiną pokory.

Jacek Namieśnik: Tak, tak, tak, tak, że trzeba zawsze na to wszystko, co widać na zewnątrz, czy co inni mówią o danym osobniku, żeby wiedzieć, że dobrze chwalą, ale rzeczywistość jest trochę inna.

Katarzyna Michałowska: Podoba mi się, bo to jest taka trochę teoria chemika, teoria jednej miarki.

Kiedyś, kiedy rozmawialiśmy, panie profesorze, pan profesor powiedział, że chyba to będzie jedna kadencja, jeżeli chodzi o bycie rektorem. Właściwie tak się zastanawiałam, czego panu będzie najbardziej brakowało? Czytałam też deklarację, że Politechnika to dom, tyle lat spędzonych…W każdym razie, czego będzie najbardziej brakowało? Czy pan rektor zastanawiał się nad tym?

Jacek Namieśnik: Zastanawiam się nad tym cały czas. Jedna kadencja…zakładam, że to będzie jedna kadencja i przy takim postanowieniu łatwiej jest działać, bo wtedy nie ma się z tyłu głowy myśli: co inni powiedzą, kiedy ja wyrażę jakąś opinię, bo taka jest moja opinia. Nie liczę na to, że ktoś będzie mnie wybierał. Nie będę się poddawał ocenie gremium, a wielu osobom mogę nastąpić na odciski czy stopy, w związku z tym, że to zaraz znika, ta droga robi się bardzo prosta. Bo myślę tylko o tym, żeby osiągnąć jakiś cel.

Natomiast ja wiem, co będę robił, jak skończę kadencję w 2020 roku, jeżeli wszystko dobrze pójdzie. Po prostu ja nigdy nie zaprzestałem działalności naukowej, także byłem dziekanem nie zaprzestałem, bo wiedziałem, że to jest największe nieszczęście, jakie może się zdarzyć. Później miałem przerwę, bo starałem się być rektorem, przegrywałem wybory. W końcu jestem rektorem, nadal prowadzę działalność, bo jeszcze jest czas after, po. Mam nadzieję, że równo z upływem kadencji nie zejdę z tego świata, w związku z tym trzeba o czymś myśleć. Czyli ja mam dużo planów jeszcze w zakresie publikacyjnym, jakieś książki. Także nie mogę zmienić trybu życia, bo gwałtowna zmiana trybu życia może spowodować, że wzmogą się jakieś objawy jednostek chorobowych. Albo organizm nie wytrzyma, bo gwałtowna zmiana natężenia pracy spowoduje, że popadnie się w choroby, więc tego trzeba unikać.

Jedynym lekarstwem na to jest ciągła praca i wysiłek.

Katarzyna Michałowska: Bardzo mi się podoba takie podejście do bycia liderem, żeby nie podobać się innym, żeby starać się patrzeć tu i teraz i starać się realizować te zadania. Wydaje mi się, że to może być taki wniosek dla naszych słuchaczy, że to…

Tomasz Nadolny: Daje wolność.

Katarzyna Michałowska: Daje wolność, tak i myślę, że często nasi politycy zapominają o tym, żeby w taki sposób patrzeć na służbę innym, więc to jest bardzo, bardzo mądre.

Tomasz Nadolny: A ja chciałem się zapytać, bo skoro jesteśmy już mniej więcej na półmetku kadencji, to to jest taka kadencja, w której pan profesor czuje, że bardziej kontynuuje pracę poprzedników, czy jednak właśnie zmiana?

Jacek Namieśnik: To jest okres bardzo burzliwy, okres zmian, okres niepewności. Także wszystko się zmienia. Nie można nic przejąć jako kontynuacja. To jest niesamowite, ale także trudne…No oczywiście to się realizuje, nie tylko ja realizuję, bo mam niezwykłe szczęście, bo wybrałem właściwych kolegów jako prorektorów, bo bez tego nie byłoby możliwości zrobienia tego, co udało się zrobić. To jest, oczywiście, praca zespołowa, ale przy takiej wspólnocie myśli i wspólnocie idei, czyli cały nasz zespół rektorski, oczywiście mimo drobnych, ewidentnych różnic, myśli tak samo, co nam ułatwia pracę i mamy do siebie absolutne zaufanie. Możemy sobie delegować różne obowiązki, co jest oczywiste, bo ciągle gdzieś musimy bywać. To pomaga.

Ale rzeczywiście żyjemy w czasach niezwykle ciekawych, ale też niezwykle trudnych ze względu na te zmiany. Po pierwsze niż demograficzny czyli to wszystko, co się dzieje w sferze edukacji, także wzrost konkurencji w sferze edukacji. Konieczność internacjonalizacji studiów, internacjonalizacji nie tylko w rozumieniu, że mamy więcej studentów, ale przede wszystkim to, co nas czeka, czyli zmiany, reorganizacja całego systemu nauki i nauczania w Polsce czyli to, co nosi nazwę ustawy 2.0, czy to co Premier Gowin nazywa Konstytucją dla Nauki. To jest wielkie wyzwanie. Politechnika Gdańska bierze w tym udział, pracownicy Politechniki biorą w tym udział, organizowaliśmy tu konferencję, często mamy wizyty przedstawicieli ministerstwa, pan Premier Gowin w zeszłym roku cztery razy odwiedził Politechnikę Gdańską. Czyli bywamy, jesteśmy zauważani i bierzemy udział w tych wszystkich dyskusjach. Właśnie we wtorek wróciłem z kolejnego posiedzenia konferencji rektorów polskich uniwersytetów technicznych w Gliwicach, gdzie także był pan premier Gowin i jeszcze raz rozmawialiśmy o ustawie 2.0, o tym, co czeka, bo czekamy w tej chwili, ustawa już powinna podlegać dyskusji na forum parlamentu. Na razie do tego jeszcze nie doszło, bo jak słyszymy, co się dzieje, jakie głosy się odzywają z kierunku większości parlamentarnej.

Tomasz Nadolny: Co jednak dowodzi, że złudzeniem jest, że ktokolwiek jest w stanie totalnie abstrahować od polityki, bo ona jednak ma duży wpływ na rzeczywistość.

Ale pamiętam, że pan profesor jeszcze rok, dwa lata temu trochę był zaskoczony tempem i nawet apelowaliście szacownym gronem o to, żeby troszeczkę spowolnić. Dzisiaj widzę, że to nagle stanęło i właściwie…

Jacek Namieśnik: Panie redaktorze, nasze wątpliwości co do tempa dotyczyły innej sprawy, a mianowicie wprowadzenia algorytmu podziału dotacji finansowej, że to było z dnia na dzień, bez przygotowania. Podano nam, że musimy zmienić system ilościowy na jakościowy i do tego podano nam drakoński współczynnik student staff, czyli wskaźnik dostępności nauczycieli akademickich na wysokość trzynastu. A tu jeszcze dzień wcześniej mówiono: “Kształćcie więcej, więcej, więcej” i to był szok. I to oczywiście przeżyliśmy to potężnie, Politechnika straciła też duże pieniądze, bo rzędu piętnastu milionów złotych. W związku z tym daliśmy sobie z tym radę.

Ale to już mamy za sobą. Tak gwałtownych zmian już nie będzie. Będą bardziej powolne.

Natomiast jeśli chodzi o ustawę, to ten sposób wprowadzenia ustawy, prezentowania ustawy, dyskusji, dochodzenia do konsensusu, gdzie na początku były całkowicie odrębne opinie przedstawicieli ministerstwa, jak i przedstawicieli świata akademickiego czyli wszystkich rektorów uniwersytetów i politechnik i doszliśmy do porozumienia. Oczywiście wiele rzeczy jeszcze jest niewiadomych, bo, jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach i ustawa też wszystkiego nie ustali. Ale uważamy wszyscy, że to jest jedyny kierunek, dobry, jedyny kierunek, że ta ustawa powinna wejść, bo jest potrzebna jak woda i powietrze.

Tomasz Nadolny: Czyli czym w takim razie powinna być wyższa uczelnia, tak dla nas wszystkich w społeczeństwie? Czym jest jej istotą wypuszczanie odpowiednio wykwalifikowanych ludzi, czy jednak trochę to jest…?

Jacek Namieśnik: Jak zwykle uczelnia musi kształcić ludzi, a jak kształci ludzi, to musi prowadzić badania, bo nie można być tylko od kształcenia. Jeżeli to będą tylko od kształcenia, to znaczy, że będą to robili ludzie, którzy nie mają własnych sukcesów czy nie są związani z badaniami naukowymi. A jak można przekazać najnowszą wiedzę bez uczestniczenia w procesie badawczym. To będzie tylko wiedza książkowa, a wiedza książkowa będzie zawsze opóźniona. Świat idzie bardzo do przodu, w związku z tym nie można nauczyć się czegoś tylko z książek i głosić to z katedry czy przez mikrofon. To jest za mało. W związku z tym trzeba w tym wszystkim uczestniczyć. Nie ma dobrej dydaktyki bez udziału w badaniach o znaczeniu dla danej dyscypliny naukowej.

Katarzyna Michałowska: Pan rektor ma takie doświadczenia jako lider naukowców, tak bym powiedziała. Nie wiem, jak to tak nazwać, ale tak to bym nazwała, bo pan rektor jest takim liderem naukowców, bo jednak ta katedra, którą pan rektor kiedyś prowadził…

Jacek Namieśnik: Prowadzę nadal.

Katarzyna Michałowska…i nadal prowadzi i pamiętam, że, kiedy jeszcze byłam na studiach, pamiętam, że wśród studentów jednak było takie powiedzenie, że jednak chemia na UG jest lepsza, a jednak tutaj, teraz już tego się nie kwestionuje, że chemia bardzo się rozwinęła i tutaj nawet nie ma o czym mówić, bo też i zasoby i też jak wygląda, teraz ostatnio właśnie chodziliśmy sobie po wydziale chemicznym razem z Trójmiasto TweetUp, podziwialiśmy też te inwestycje i wiem też o wielu pracach naukowych i rozwoju. Teraz jak to pan rektor bierze to swoje doświadczenia i chce przełożyć na obszar całej politechniki wiedząc o tym, że trzeba mieć jakieś pomysły. Wiadomo, że to jest tylko na jakimś małym, na jakimś mniejszym bym powiedziała…

Jacek Namieśnik: Obiekcie.

Katarzyna Michałowska:…obiekcie i teraz na to większe. Czy są jeszcze jakieś…właśnie oprócz tego,że badania naukowe są ważne, czy pan rektor ma jeszcze jakieś takie swoje myśli, punkty, które trzeba zrealizować, żeby Politechnikę Gdańską postawić na wyższym poziomie. Zwłaszcza, że tutaj też trzeba będzie się ubiegać o ten uniwersytet badawczy, to jak to wygląda?

Jacek Namieśnik: Oczywiście nie można doświadczenia katedralnego, nawet jeśli to jest najlepsza katedra, a nie mam co do tego wątpliwości, że taka ona jest, chemii analitycznej, czy później wydziału chemicznego i przenieść na forum całej uczelni, ponieważ specjalności i zakresy działalności poszczególnych wydziałów są tak różne, że pewnych rzeczy nie można przewidzieć. Nie można porównywać jabłek z pomarańczami, czyli nie da się porównywać osiągnięć, miar, które się stosuje na wydziale chemicznym, a więc liczby publikacji, wartości liczbowej indeksów Hirscha, liczby niezależnych cytowań do osiągnięć pracowników z innych wydziałów, bo każdy jest trochę inny. Natomiast muszą być osiągnięcia i te osiągnięcia zawsze są mierzalne. Natomiast wartości liczbowe bezwzględnej nie można tego porównywać i co do tego nie mam wątpliwości. Natomiast musi być ten ruch. Nie można tylko mówić, że się nie da, że nie mamy czasopism, bo do tej pory nikomu się nie udało opublikować. No to trzeba spróbować raz jeszcze.

Katarzyna Michałowska: Tak, ale właśnie ja tutaj mam taką myśl, że musi być coś w panu profesorze coś takiego…to znaczy chodzi mi o to, jak odgadnąć bycie tym liderem, bo to jest naturalne, że jeśli uczymy się tego bycia liderem, najpierw uczymy się na małych rzeczach, na przykład ktoś staje się przewodniczącym samorządu studenckiego, uczy się w jakiś sposób tę grupę budować, budować zespół. Jedną z rzeczy, którą tutaj wyłapałam, to jest ważne, ta budowa zespołu, żeby dobrać sobie dobrych ludzi, żeby wspólnie coś zrobić, to jest jedna z takich wag. Może pan profesor ma jakieś inne takie zasady, które jako lider wie, że trzeba to zrobić? Na przykład transparentność, jedną z rzeczy też charakteryzuje rektora Jacka Namieśniką. Nie wiem, czy nasi słuchacze wiedzą, pan rektor pierwszy raz na Politechnice stało się, że mogliśmy, że każdy ze studentów mógł zadać pytanie, czyli był taki czat. Ale myślę sobie, że to jest jeden z wyróżników pana jako lidera, który po prostu mówi: “Chcę rozmawiać z innymi. Jestem gotowy”. Czy są jakieś inne rzeczy, które są ważne dla pana rektora?

Jacek Namieśnik: No na pewno nie można…no oczywiście trzeba sprawdzać się powoli, czyli nie może być…jeżeli kariera, no oczywiście ja jestem przeciętnym pracownikiem winnicy pańskiej, ale dla takich ludzi jak ja musi być powolny rozwój, czyli nie można być od razu wielkim bossem ogromnego zespołu. Trzeba tego doświadczenia nabierać powoli. Nikt nie rodzi się wielkim liderem. Trzeba nabrać umiejętności kontaktu z ludźmi i rozmowy z ludźmi czyli ze współpracownikami, bo to trudno jest czasem patrząc w oczy powiedzieć: “Nie podoba mi się to. Jestem niezadowolony z tego, co robisz. Za mało robisz”, bo to najczęściej mówię, że za mało robisz, mógłbyś, mogłabyś więcej robić. No ale żebym to mógł powiedzieć, to zawsze musi być inna rzecz, żeby ta druga osoba nie mogła powiedzieć: “A co ty robisz?”. Czyli najważniejszy to jest własny przykład. Jeżeli jest ten własny przykład, to wszelkie argumenty interlokutora odpadają. No bo co mi może powiedzieć ktoś, kto nie opublikował żadnej publikacji, czy jedną publikację w roku, jak ja mam ich kilkadziesiąt, no to co mi może powiedzieć? Na pewno za mało pracuje. Czyli trzeba mieć za sobą To, ten bagaż, własny dorobek. Wtedy wytrąca się argumenty z ręki, dyskusja staje się krótsza.

Katarzyna Michałowska: Teraz jest to bardzo niemodne, powiem szczerze. Pokolenie millenialsów chce wszystko od razu…

Jacek Namieśnik: Wiem.

Katarzyna Michałowska: Chcą od razu zajmować wysokie stanowiska i…

Tomasz Nadolny: Chcą być jak Mark Zuckerberg, który po dziesięciu latach…

Jacek Namieśnik: Ale to jest droga kariery dla nielicznych.

Tomasz Nadolny: Tak, ale…

Jacek Namieśnik: Standardowa droga kariery jest trochę inna.

Tomasz Nadolny: Też ten człowiek wydaje się być zaskoczony kierunkiem, w jakim jego biznes potoczył się i jak mocno naznaczył zmiany na świecie.

Jacek Namieśnik: Takich ludzi jak Mark Zuckerberg nie może być za dużo. Natomiast ja nie mogę być do niego…Ja jestem przeciętnym pracownikiem, który osiągnął jakiś sukces. Ale tą drogą do sukcesu jest ciężka praca, tylko niewielka ilość zdolności, ciężka praca i konsekwencja i świadomość, że nie jestem najlepszy.

Katarzyna Michałowska: Tutaj to od razu odnosimy się do książki, którą polecaliśmy w naszym podcaście: “Upór”, która jest bestsellerem, badania, które zostały opublikowane, że nie talent jest tym sukcesem, tylko ta wytrwałość, pracowitość i to, żeby ciągle nie poddawać się, być odpornym na porażkę, bo przegrana nie oznacza katastrofy. No po prostu przegrywamy czasami.

Jacek Namieśnik: Każdy przegrywa. Ja też przegrywałem…

Tomasz Nadolny: W każdym razie talent nie wystarcza. Jak nie ma uporu, to niestety…

Jacek Namieśnik: Ja przegrywałem, bo chciałem być rektorem, jestem teraz rektorem, ale przeżyłem dwie porażki, przegrałem dwa razy wybory. Ale to wcale nie znaczy, że zaprzestałem, obraziłem się na kogoś. Oczywiście był to dla mnie wielki stres, może i rozczarowanie, ale to wcale nie oznacza, że na kogoś się obraziłem, bo mogłem się tylko na siebie obrazić. W związku z tym pracowałem nadal i czekałem na kolejną okazję.

Tomasz Nadolny: Czy to można nazwać, że to jest też taka…bo chciałbym się zapytać o największą porażkę, największe rozczarowanie życiowe. Słysząc tutaj, jakie znaczenie ma praca zawodowa, to już domyślam się, że to będzie związane z pracą zawodową. Ale czy te wybory, czy jednak coś innego?

Jacek Namieśnik: Nie, wybory nie, no bo wybory ktoś musi wygrać i ktoś musi przegrać, to tak jest. Ale słabości natury ludzkiej czyli to, że w wyborach, w tych wszystkich decyzjach ludzi odgrywają rolę często argumenty, które są tylko takimi fałszywymi argumentami, że…Wybory to jest wielka gra i często brudna gra. Także tylko to, że ten brud…

Tomasz Nadolny: Czyli to, że ludzie są tylko ludźmi, to jednak najbardziej rozczarowuje.

Jacek Namieśnik: Tak, tak. Te wybory na Politechnice Gdańskiej jak wszędzie nie są pozbawione…nie są oznaką najwyższej czystości, ale też się brud potrafi do nich przyczepić.

Katarzyna Michałowska: Ja nie potrafię ominąć takiego pytania. Czy w tej zajętości, w tym takim poświęceniu się nauce, kochaniu Politechniki, czy pan profesor czuje, że jednak tak rodzinnie dobrze wszystko, w sensie takim czy udaje się też zintegrować tę dziedzinę rodziny? Jak to jest?

Jacek Namieśnik: Ja mam rodzinę, mam dwie córki, wnuka i wnuczkę i oczywiście jest to jeden z…Nie zajmuję się codziennie rodziną, tak na co dzień, ale bywam w domu, jestem w domu też. Natomiast trzeba mieć też tę stronę rodzinną spokoJacek Namieśniką i taką ustabilizowaną, żeby nie myśleć o jakiś zawirowaniach z tym związanych. To na pewno jest niezwykle potrzebne, żeby móc się poświęcić temu wszystkiemu, co się robi na Politechnice, co się robi w środowisku akademickim, no to trzeba mieć rzeczywiście stabilność uczuciową. Tak bym to nazwał. Stabilność rodzinną.

Tomasz Nadolny: To wspiera.

Jacek Namieśnik: Tak, to jest niezwykle potrzebne. Inaczej człowiek się ciągle miota, od spraw służbowych do spraw prywatnych i w końcu z tej takiej nadaktywności nic nie wynika.

Katarzyna Michałowska: No widzicie, taki mamy znak czasów, że ta dziedzina też jest wyzwaniem dla ludzi ogólnie, naszych czasów, młodzieży. To są trudne dziedziny, bo widać te konsekwencje.

Tomasz Nadolny: Tu jest też pan profesor kapitanem takiego dość dużego statku. On obszarowo jest duży, ale też tutaj są tysiące ludzi, to jest ogromny zakład pracy…

Jacek Namieśnik: Tak, to było największym zaskoczeniem dla mnie.

Tomasz Nadolny:…i też to, że jest się pracodawcą, a z drugiej strony studenci spędzają tu jakiś kawałek życia i doktoranci jeszcze dłuższy kawałek życia, który jest zlokalizowany na jakimś tam obszarze, w jakimś zespole ludzkim i pewnie to widać, że niektórzy ludzie, te kłopoty różne, które często sami generują w życiu prywatnym, rodzinnym, że one mocno odciskają piętno na to, że stoją w miejscu, nie są w stanie osiągnąć sukcesu, bo nie mają zintegrowanych tych części. Chyba to…Zwłaszcza w takim dużym zespole to chyba widać.

Jacek Namieśnik: Ja oczywiście pracując ponad czterdzieści pięć lat na Politechnice no to mam takie poczucie, że znam Politechnikę. Nie tylko wydział chemiczny, ale też całą Politechnikę, pracowników, nauczycieli w odpowiednim wieku znam lepiej czy gorzej. Natomiast dla mnie tym największym szokiem było w momencie, kiedy wygrałem wybory, to była świadomość, że jestem odpowiedzialny za prawie trzy tysiące pracowników, w tym tysiąc trzysta nauczycieli i ileś tam pozostałych grup pracowniczych. To jest ogromna odpowiedzialność, żeby, bo się czuję za nic odpowiedzialny. Nie można w związku z tym podejmować jakiś takich działań, które antagonizują, które powodują, że ktoś się czuje niedoceniony, bo wszyscy są tu potrzebni, od pani sprzątającej aż do pana profesora czy rektora. Ogólnie sukces zależy od cząstkowej dobrej pracy tych wszystkich ludzi. No i to jest niezwykłym wyzwaniem. Ja też podszedłem do tego trochę inaczej niż do tej pory podchodzili wszyscy, bo spotkałem się z wszystkimi pracownikami. Jak wygrałem wybory, chodziłem od działu do działu, nie że spotkałem się z wszystkimi razem, bo to byłoby niemożliwe, od działu do działu i spotykałem się z wszystkimi, poszczególnymi grupami. Po kolei, to było ponad pięćdziesiąt spotkań. Teraz też spotykam się raz do roku z poszczególnymi grupami pracowników, w auli czy innej sali, pracownikami obsługi, administracji, bo oni wszyscy są potrzebni. Tego nikt, nigdy nie robił. Ja to robię.

Jacek Namieśnik: Rozmawiam także z paniami sprzątającymi.

Tomasz Nadolny: Ciekawego momentu dotykamy, bo pan profesor daje im tą ważną rzecz, którą daje im praca zawodowa, zwłaszcza na etacie, pewien poziom bezpieczeństwa. I pewnie tego oczekują od takiego kapitana, oczekują, że to dostaną.

Ale jakby każda organizacja i również kadencje, wybory to są też zmiany. I te zmiany często w ludziach powodują pewien dyskomfort, niepokój. Jakbym mógł poprosić o takie pedagogiczne, nauczycielskie, dydaktyka rady, w jaki sposób zabierać się za zmiany, które mogą…no zmiany zawsze powodują w nas niepokoje, lęki, jedni bardziej, inni mniej to przeżywają, ale bez zmian nie ma życia, wciąż się coś musi zmieniać. To jak, ma profesor jakąś receptę na to?

Jacek Namieśnik: Jest jeden klucz do tego. Jeden klucz: informacja. Czyli nie ma nigdy nadmiaru informacji, czyli o wszystkim trzeba informować. Dlatego wszelkie narzędzia informacyjne o tym, co się dzieje, o zamierzeniach, sukcesach muszą być podane do publicznej wiadomości. Dlatego, po pierwsze, odkurzyłem na nowo biuletyn informacyjny i co tydzień się ukazuje, często nawet dwa razy w tygodniu, coś w skali politechniki. Strona domowa Politechniki, która musi być żywa, no jest pismo Politechniki. Oczywiście są spotkania, ja mam godziny przyjęć, dla tych którzy coś ode mnie chcą. Ale muszą wtedy przyjść rano, bo od siódmej do ósmej są godziny przyjęć dla tych, którzy chcą coś mi powiedzieć, poskarżyć się na coś. No i są też te czaty jeszcze. Co pewien czas teraz w okresie przedświątecznym kolejny organizowany, gdzie będzie można o wszystko spytać i można się czegoś dowiedzieć, żeby…bo wtedy uspokajamy nastroje, że ktoś o tym wie, że to jest planowane, że przewidujemy coś…

Tomasz Nadolny: Że to ma sens.

Jacek Namieśnik: To wtedy unikamy tego niepotrzebnego wzrostu niepokojów. Bo i tak żyjemy w niespokojnym świecie, w związku z tym musimy wszystko podawać do publicznej wiadomości, żeby ludzie byli świadomi, że to nie jest jakaś rzecz nadzwyczaJacek Namieśnika, nagła, że jakaś krzywda się nam stała. My o tym wiemy. Może nie do końca nad tym panujemy, ale wiemy o tym.

Katarzyna Michałowska: Właśnie to jest ta ważna cecha lidera: transparentność, informowanie, że lider nie zapomina o tym, nie biegnie do przodu, tylko ważne jest, żeby poinformować innych. To jest naprawdę…

Tomasz Nadolny: I pokazywać, dokąd biegniemy.

Jacek Namieśnik: Często ten kierunek nie do końca jest określony, ale trzeba wiedzieć o tym i trzeba, żeby współpracownicy wiedzieli, że w jakimś przynajmniej stopniu jest pod kontrolą. Bo nie zawsze jest całkowita kontrola.

Tomasz Nadolny: No tak, ale że stoją za tym przynajmniej jakieś racjonalne przesłanki i że te przesłanki są wyartykułowane, to rzeczywiście w procesie zmiany bardzo dużo pomaga ludziom tę zmianę oswoić, zaakceptować i uznać też, że oni są jej częścią.

Jacek Namieśnik: Jeżeli będą informowani o wszystkim, że takie nasze zamierzenia są, że to i rola tej grupy jest taka, a tamtej jest taka, to wtedy oni też się czują spokojniej, a na dodatek jeszcze w pewnym sensie zaczynają traktować te zadania jako własne działania.

Tomasz Nadolny: Super. Czyli informacja.

Jacek Namieśnik: Tak.

Tomasz Nadolny: Informacja. Nigdy za dużo informacji.

Jacek Namieśnik: Tak.

Tomasz Nadolny: To jest lekarstwo, znaczy, to może jest sposób na dobrą zmianę, czyli taką, która rzeczywiście nas prowadzi ku lepszemu, lepszej przyszłości. Bardzo fajnie.

A jakieś…tak pod koniec, jeśli mogę jeszcze zapytać jeszcze o największe marzenie.

Jacek Namieśnik: Marzenie? No marzenie oczywiście, żeby Politechnika, po pierwsze, w przyszłości została uniwersytetem badawczym, no a w najbliższych rankingach, w tych Fundacji Perspektyw, żebyśmy byli w pierwszej piątce akademickich szkół w Polsce. Na razie bodajże jesteśmy na dziesiątym miejscu. No mamy podstawy ku temu, żeby myśleć, że ta pierwsza piątka to byłoby to, żebyśmy na stałe w tej piątce byli.

Tomasz Nadolny: Czyli sztafeta jest wytyczona.

Jacek Namieśnik: No i żebyśmy się znaleźli w takich rankingach jak ranking szanghajski, no bo to jest konsekwencja tego.

Tomasz Nadolny: Jak pan profesor podchodzi do rankingów?

Jacek Namieśnik: No, one są i musimy w nich być. Możemy się na nie denerwować, możemy się obrażać, że są źle skonstruowana, ale nie można w nich uczestniczyć, czyli trzeba, jak ktoś o nas pyta, o to, żeby dostarczyć jakiś zbiór danych do rankingu, musimy to z pokorą i bez wahania zrobić, bo nie ma innego wyjścia. Nie możemy zamykać oczy na to, że one są i nie możemy później powiedzieć: “Bo my żeśmy nie wysłali materiałów i dlatego nie ma nas w rankingu”, bo to będzie śmieszne.

Tomasz Nadolny: Tym bardziej, że w tym procesie internacjonalizacji jednak to…

Jacek Namieśnik: Tak.

Tomasz Nadolny: Nie sposób znać tysiąc pięćset uczelni na całym świecie, więc trzeba się posługiwać jakimiś danymi.

Jacek Namieśnik: Nikt nam w to nie uwierzy, że nas nie ma w rankingu, dlatego że nie wysłaliśmy danych. Tylko nie ma nas, bo jesteśmy słabi.

Katarzyna Michałowska: Zastanawiam się jeszcze nad tym, żeby na chwilę wrócić jeszcze do tej ustawy 2.0 ze względu na to, że nasi słuchacze będą za chwilę uczestniczyli w takiej mainstreamowej dyskusji, która się pojawi ze względu na to, że ustawa prawdopodobnie wejdzie do sejmu i tutaj różne, polityczne naciski. Ja bym chciała się zapytać zanim zacznie się ten szum, zanim zacznie się ta burza i zanim różne newsy nas zaczną tutaj bombardować, o czym nie możemy zapomnieć w tej dyskusji? Co jest ważne, co jest kluczowe, na co powinniśmy zwrócić uwagę, co mogłoby być takim kompasem, co wytycza patrzenie na tą ustawę i na szkolnictwo wyższe?

Jacek Namieśnik: Musimy myśleć tak, że nasze szkolnictwo, nasza nauka nie może mieć przymiotnika “polska” i w związku z tym patrzymy na jakieś rozwiązania lokalne. To muszą być rozwiązania, które są kompatybilne z rozwiązaniami w tych krajach, gdzie nauka i edukacja jest na znacznie wyższym poziomie biorąc pod uwagę miejsca w rankingach. W związku z tym musimy szukać takich rozwiązań systemowych, czyli takich, które mają być zapisane w tej ustawie 2.0 czy w konstytucji dla nauki, które nas zbliżają do tego. Żyjemy w jednym świecie w związku z tym nie możemy mówić: “No tak, ale tu musimy zastosować inne rozwiązanie, bo musimy, na przykład, chronić szkoły lokalne wyższe”. Ale to nie chronić poprzez specjalne zapisy, ale poprzez wprowadzanie takich działań, żeby tam też była dobra kadra, tam też prowadzono dobrą dydaktykę, żeby prowadzono interesujące badania naukowe. A nie, że dajemy jakiś klosz ochronny i mówimy: “Wara, to jest lokalna uczelnia, nie możemy tam niczego dotykać”, też musimy te same systemy wprowadzić, gdzie wszędzie.

Katarzyna Michałowska: Ja teraz już rozumiem, dlaczego pan rektor jest, moim zdaniem, liderem zmiany. Dlatego że też mówi niewygodną prawdę, co może być dla ludzi bolesne, bo fajnie jest tak siedzieć w swoim sosie, mówić: “Bo w Polsce jest taka specyfika nasz polska. Każda uczelnia jest specyficzna, a my mamy naszą specyfikę wydziałową, swoją specyfikę katedralną” i tak dalej to wszystko się rozkłada. No, to są bolesne słowa, bym powiedziała. Ale bez prawdy no nie ma…

Jacek Namieśnik: Musimy z tym żyć i musimy być tego świadomi. Po prostu isTomasz Nadolnyiejemy na międzynarodowym rynku, mówimy o internacjonalizacji, no to kto do nas przyjedzie, kto przyjedzie do takiej lokalnej uczelni pod kloszem, gdzie ona nie będzie miała żadnego połączenia ze światem zewnętrznym. No to przyjadą jacyś badacze specyficznych sytuacji albo jakiegoś takiego folkloru edukacyjno-naukowego. A nie przyjadą ci, którzy będą się chcieli czegoś nauczyć, czy brać udział w ciekawych badaniach.

Tomasz Nadolny: A kiedy dyskutowaliśmy wczoraj, akurat u mnie na Facebooku była dyskusja na temat rankingu, który został opublikowany uczelni wyższych na świecie i między innymi osoby, które są zawodowo związane, doktoranci albo już po doktoratach, głównie mężczyźni dyskutowali na temat tego, co jest problemem Polski. Całe szczęście wszyscy byli zgodni, że jest problem i chyba tutaj wszyscy widzą, że coś trzeba zmienić. Ale który model bardziej, według pana profesora, anglosaski czy ten bardziej skandynawski, bo on widać, że ten skandynawski ciągnie jednak w górę w rankingach?

Jacek Namieśnik: Można mówić o różnych systemach, czy to anglosaski czy skandynawski, ale nasz, ta propozycja w ustawie 2.0, to jest jakaś hybryda tych dwóch systemów, także trudno powiedzieć.

Tomasz Nadolny: Czyli bierze co najlepsze.

Jacek Namieśnik: Oczywiście nie wszystko da się wprowadzić. Jak już mówiłem, zapisy ustawowe swoje, ale ludzie są ułomni. To przecież profesorowie sami zniszczyli ten system edukacji poprzez drugie etaty, drugie, trzecie, czwarte, piąte etaty, poprzez obniżanie w swoich środowiskach wymogów w stosunkach do doktoratów habilitacji, toś my to zrobiliśmy. Toż to nie wystarczą same przepisy, tylko musimy mieć świadomość, że te przepisy należy stosować. A nie później mówimy: “No tak, ale w tym przypadku musimy troszkę zelżyć czy przymknąć oko, bo on pracuje dydaktycznie bardzo dobrze” albo że jest potrzebny. Co to znaczy?! On nie spełnia podstawowego wymogu. W związku z tym nie może tak być. A to wszystko jest na zasadzie takiego przymknięcia oka, że tym razem jeszcze popuścimy, ale od przyszłego razu już naprawdę będziemy stosowali. Tego się nie robi. To zostało popsute. System edukacji zepsuli ludzie, w tym także profesorowie pracując na tych wielu etatach i będąc sługami wielu panów czyli nikomu nie służąc.

Tomasz Nadolny: Przychodzi mi do głowy takie słowo, że oprócz reformy, która jest potrzebna również ustawowa, to potrzebne jest wszystkim nawrócenie, rodzaj takiego spojrzenia od nowa, rozpoczęcia pewnych rzeczy na nowo i też spojrzenia krytycznie na własne praktyki.

Jacek Namieśnik: Wszyscy oczekują, że nowa ustawa, nowe rozporządzenie to będzie takie cudowne odnowienie. Ale to odnowienie musi przyjść także od ludzi. Nie może tak być, że przychodzimy do pracy w dwa albo trzy dni, że jednocześnie w pracy realizujemy zlecenia na zewnętrzną firmę, a ta firma nie dała żadnego zlecenia na Politechnikę, tylko załatwiamy sobie na lewo, że nie przychodzimy do pracy, że nie zajmujemy się pracą. No przecież tych przypadków jest ogromna ilość, w każdym środowisku to znajdziemy. Co z tego, że będą świetne przepisy, jeśli ludzie będą tak postępowali?

Tomasz Nadolny: Oj, coś czuję, że środowisku naukowemu ciężko się rozmawia z panem profesorem.

Katarzyna Michałowska: Może tak być, ale tak jak mówię, to jest lider zmiany i po prostu warto jest znać prawdę, no z drugiej strony zasady też. To ma sens.

Jacek Namieśnik: Ja poznałem przez te czterdzieści pięć lat środowisko naukowe bardzo dobrze. Nie tylko wydziału chemicznego, nie tylko Politechniki, ale Polski, bo przecież byłem w licencyjnej komisji, jestem w różnych komitetach, jeżdżę ciągle po Polsce, rozmawiam, mam kolegów wszędzie, to przecież widzę. To wszystko, wszystko zależy od ludzi. Przepisy – tak, ale na pewno ten element ludzki jest ważniejszy.

Katarzyna Michałowska: A jeszcze takie mam pytanie, a propos uczelni, tak żeby wytłumaczyć naszym słuchaczom. Kiedy wprowadzimy już ustawę 2.0, mam nadzieję, że to przejdzie i się uda, jak to wpłynie na uczelnie, jak się ta struktura uczelni, bo często na przykład nasi słuchacze mają dzieci, które już za chwilę będą szły na studia, zastanawiają się, jak to będzie wyglądało, czy będzie trudno dostać się na studia, czy łatwo? Czy te wydziały będą różne, czy one będą takie interdyscyplinarne? Jak to wpłynie, tak ogólnie?

Jacek Namieśnik: Jak dokładnie będzie, nie wiadomo. Ja sam nie wiem. Ja się też boję. Ja też mam obawy i niepokoje. Mówią cały czas: “Tak, ustawa, tak, ustawa”, ponieważ jeszcze oprócz ustawy będą rozporządzenia. Zobaczymy, jak to będzie ogólnie. Po prostu powinna być nowa jakość.

To nie powinno w żaden sposób rzutować na ograniczenie możliwości studiowania. Ci, którzy chcą studiować, mieli szanse, mają szansę i będą mieli szansę studiowania i skończenia dobrego kierunku studiów, takiego który zapewni im przyszłość, a więc pracę. Ale to musi być dla tych, którzy naprawdę chcą.

Tomasz Nadolny: Ale już dla tych, którzy by chcieli swoje życie zawodowe związać jednak z nauką, to trochę się zmienią realia.

Jacek Namieśnik: No to zmienią się. Jeżeli będą chcieli pracować i poddadzą się tym rygorom, czyli wyjazdom zagranicznym, stażom zagranicznym, to wtedy nie. A w tej chwili, co odczuwamy? Największą bolączką uczelni polskich to jest to, że nikt nie chce wyjeżdżać na staże. Mamy tyle możliwości, a mało kto chce jeździć, bo to rzeczywistość skrzeczy, a to dziecko, a to żona w ciąży, a to ktoś w rodzinie chory, w związku z tym “na później”, a później znów coś, jakiś przypadek będzie i nigdy nie ma tej możliwość, żeby jechać, a trzeba jechać na staż długi w czasie studiów doktoranckich. Trzeba, to jest obowiązek. Bez tego nie można być pracownikiem naukowym.

Katarzyna Michałowska: Niestety, wydaje mi się, że to może być spowodowane, że ludzie mają opór przed zmianą, że boją się tego.

Jacek Namieśnik: No trochę też wygodny…to się zmieniło. W moich czasach wszyscy walczyli, żeby pojechać na staż zagraniczny. Ten dostęp był ograniczony i żeby wyjechać, naprawdę trzeba było dużo zabiegów, trzeba było się uczyć na zapas języków. Jak ja chciałem jechać do Francji, to najpierw przez trzy czy cztery lata intensywnie uczyłem się francuskiego, żeby w końcu pojechać do Francji i wytrzymać samemu przez ileś miesięcy, bez kontaktu, bo wtedy na rozmowę telefoniczną czekało się przez dwanaście godzin, więc nigdy nie rozmawiałem przez telefon. List z Tuluzy do Gdańska szedł miesiąc, w związku z tym człowiek był w ogóle bez żadnego kontaktu z kimkolwiek i trzeba było mieć odporność psychiczną.

Tomasz Nadolny: Najpierw trzeba było paszport mieć.

Jacek Namieśnik: Jeżeli to był staż załatwiany przez uczelnię, to wtedy z paszportem już nie było takiego problemu.

Ale to jest taka weryfikacja, nie wszyscy to wytrzymują, nie wszyscy to wtedy też wytrzymywali, wracali. Teraz też jeden z moich doktorantów wrócił, bo nie wytrzymał tego, bo pani promotor, moja koleżanka z Francji, mówi: “Co z tego, że on pracuje cały czas, jak on nie myśli o tym, co robi, bo ma otwarty komputer i na ekranie zdjęcie swojej narzeczonej i w nią patrzy, więc jak można prowadzić badania?” i wrócił. Wrócił przed czasem.

Tomasz Nadolny: Czyli jednak poczucie misji, też powołanie, te słowa też się tutaj. To trzeba mieć pasję.

Katarzyna Michałowska: Kiedy czekaliśmy na rozmowę z panem rektorem przyglądaliśmy się przepięknej…to jest jakby mural Krzysztofa Wróblewskiego. Krzysztof Wróblewski też wykonał piękny mural na Zaspie. No i właśnie przyglądaliśmy się, że jest mało kobiet i troszkę dyskutowaliśmy ze względu na to, że dzisiaj jest Dzień Kobiet o tym, czy więcej jest kobiet w nauce. Jak to wygląda teraz? Czy więcej kobiet robi habilitację? Czy więcej kobiet, można powiedzieć, że kiedyś, w przyszłości za dwadzieścia lat, pięćdziesiąt lat, kiedy usiądziemy przed taką fotografią, będzie więcej tam kobiet?

Jacek Namieśnik: Dwie rzeczy.

Jeśli chodzi o studia to już Politechnika Gdańska nie robi akcji “Dziewczyny na politechnikę”, ponieważ powinniśmy robić akcję odwrotną “Mężczyźni na politechnikę”, czyli studia już tak są sfeminizowane. Na niektórych wydziałach przytłaczająca większość to kobiety: chemiczny, architektura, także zarządzanie, coraz więcej mechanicznych. Czyli nawet jak ja finansuję jako rektor tę akcję przez Fundację Perspektywy, to powiedziałem prezesowi fundacji, panu Waldemarowi Śliwińskiemu: “Słuchaj, nie wymagaj ode mnie, żebym robił propagandę dziewczyn na politechnikę, bo my mamy ich wystarczająco dużo. Są zawsze mile widziane, ale te proporcje już są odpowiednie”.

Natomiast jeśli chodzi o naukę, no to też się zmienia. Jeżeli by pani poszła, wczoraj była rada wydziału chemicznego, to tam kobiet jest połowa. Czyli też feminizacja rośnie.

Coraz mniej odstajemy od standardów, jeżeli tak można powiedzieć, “standardów”, które różne organizacje od nas wymagają.

Tomasz Nadolny: Czyli najlepszy sposób obchodzenia Dnia Kobiet to taki.

Jacek Namieśnik: Tak, tak.

Nie ma z tym problemu. Naprawdę. To nie jest tak, że sami mężczyźni. Akurat tak się stało.

Teraz troszkę oczekiwałbym od pani pytania, to dlaczego w gronie rektorów nie ma żadnej kobiety? Tak się stało. Ale już w gronie dziekanów mamy dwie panie dziekan na ogólną liczbę dziewięciu wydziałów. A już w gronie prodziekanów to jest połowa.

Tomasz Nadolny: Rozumiem, że raczej dobór jest według tego, czy ktoś o prostu pasuje do zespołu, umiejętności. Płeć nie ma tu żadnego znaczenia.

Jacek Namieśnik: Nie, nie gra.

Jak ja byłem dziekanem, też miałem panią prodziekan, która nadal jest u mojego następcy.

Tomasz Nadolny: Dlatego się nie zapytaliśmy, bo tak to rozumiemy.

Jacek Namieśnik: Nie wybierałem prorektorów według płci.

Nie wybierałem ze względu na kolor włosów, kolor oczu, wzrostu, niczego.

Katarzyna Michałowska: Za moich czasów była pani prorektor…

Jacek Namieśnik: Konczakowska.

Katarzyna Michałowska: Tak, Konczakowska, legenda Politechniki i to takie było dla mnie naturalne, więc nie zadałam tego pytania, bo tak sobie myślę: “No zawsze przecież była kobieta”.

Dziękujemy panie rektorze za to spotkanie, za kilka ważnych myśli, które tutaj padły i zachęcam naszych słuchaczy do przemyślenia myśląc o doświadczeniu, o tym jak bardzo świat się zmienia, o tym że chcemy tak wszystko szybko i już i myślimy, że trafi nam się ten wspaniały kąsek. Warto żyć marzeniami, ale nie warto żyć złudzeniami.

Jacek Namieśnik: I nie warto być łapczywym.

Katarzyna Michałowska: I nie warto być łapczywym, to prawda. To jest ważne.

Czy pan rektor ma jeszcze jakąś myśl na koniec tej rozmowy?

Jacek Namieśnik: Nie no, ja już jestem…

Tomasz Nadolny: Nie warto być łapczywym, to bardzo piękna myśl. Taka puenta.

Jacek Namieśnik: Już pani redaktor wszystko z mojego mózgu wyekstrahowała.

Katarzyna Michałowska: Dziękujemy bardzo za rozmowę i do usłyszenia.

Scroll to top