Miesiąc: luty 2024

KTIP 8 zasad życiowych plus bonus

Na początku roku, gdy porządkuję i układam na nowo swój kalendarz, zastanawiam się co mogę sensownego zrobić, by się rozwijać i realizować swoje powołanie i misję życiową. Czasami spisuję swoje lekcje lub zasady życiowe, bo w nich ukryte są moje priorytety i wartości.

Lekcje życiowe, są jak podpisanie umowy – to jest zbiór zasad, mądrości, czegoś czego warto się trzymać w złych czasach lub kiedy jesteśmy na stacji zmiana. Nie dziwię się, że Peterson w swojej książce umieścił 12 życiowych zasad i nazwał je, jako te na czas chaosu.

Każdego zachęcam do spisania swoich lekcji lub zasad życiowych, ponieważ takie podejście pomaga w zweryfikowaniu pewnych swoich założeń, aktywności lub relacji.

Moim zdaniem jest to pomocne narzędzie, które może wiele wnieść w wasz początek roku. Mi zajęło to jakieś 20-30 minut. W KTIPie dzielę się tym, co mi wyszło: 8 życiowych lekcji plus bonus.

Zapraszam!

Plan odcinka:

  • 0:00 – wstęp
  • 3:06 – żyj i pozwól żyć innym
  • 5:50 – bądź pro-aktywny
  • 7:51 – ucz się prosić o pomoc i ją przyjmować
  • 10:23 – płakanie jest dobre
  • 12:40 – rusz się!
  • 13:49 – głód nie jest niczym złym
  • 15:29 – szukaj wytchnienia
  • 16:49 – jedna rzecz
  • 21:38 – bonus

Możesz też posłuchać KTIPów w podobnych tematach:

https://stacjazmiana.pl/ktipy/strategiczna-przerwa-czyli-o-tym-dlaczego-spada-nasza-produktywnosc/

https://stacjazmiana.pl/ktipy/ktip-po-prostu-badz/

https://stacjazmiana.pl/ktipy/jak-przestac-klamac-z-jordanem-petersonem/

https://stacjazmiana.pl/episodes/stawiam-na-milosc-cieszka-zoltko-aktorka-entuzjastka-zycia/

Bit:

Kirk Osamayo – Guitar Beat

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | Spotify | YouTube

Można również posłuchać tego podcastu na  YouTube i przy tej okazji zasubskrybować kanał.

Transkrypcja (za pomocą AI, nie jest doskonała):

Dzień dobry.

Witam na stacji zmiana. Jest to podcast o tym, że coś się kończy, a coś się zaczyna, a na pewno się zmienia.

Wita was Kasia Michałowska, dzisiaj będzie KTIP. KTIP to jest takie miejsce, gdzie chcę nas zainspirować, gdzie mam osobiste poszukiwania albo coś fajnego przeczytałam.

Dzisiaj pozazdrościłam Petersonowi (Jordan Peterson, 12 życiowych zasad. Antidotum na chaos) ze względu na to, że pomyślałam sobie, że fajnie by było spisać jakieś swoje zasady życiowe.

W gruncie rzeczy na początku roku porządkuję kalendarz lub układam go na nowo. Zastanawiam się, co mogę sensownego robić, by się rozwijać, realizować swoje powołanie, misję życiową. Przypominam sobie często lekcje życiowe, bo w tych lekcjach życiowych ukryte są moje priorytety i wartości.

I tak właściwie lekcje życiowe lub jakieś zasady, to jest tak jak spisanie umowy. Umowa jest na złe czasy. Jest to taki zbiór zasad, które pomagają, kiedy na przykład nasze życie się podgrzewa albo mamy jakąś zmianę zrobić w życiu, albo chcemy coś w tym życiu osiągnąć, a widzimy, że to się nie dzieje. I właśnie w ogóle się nie dziwię, że Peterson nazwał te 12 swoich życiowych zasad jako zasady na czas chaosu, bo rozumiem, co pod tym się kryło. Że to jest właściwie taki sposób zrobienia takiego narzędzia i każdego zachęcam z nas do tego, żeby spisać swoje lekcje życiowe albo zasady życiowe. Coś, co was życie nauczyło, coś czego doświadczyliście, coś czego dowiedzieliście się o sobie lub o innych albo w ogóle o świecie, o funkcjonowaniu świata.

Jaki jest słoń, każdy widzi

Tak to jest, że każdy z nas ten świat ogląda z innej perspektywy. To jest tak, jakbyśmy, głaskali słonia. On jest ogromny i każdy z nas widzi tego słonia z różnej strony. Ale tak naprawdę opisanie tego, tych swoich lekcji życiowych czy tych zasad, może spowodować, że pewne nasze założenia się zweryfikują lub jakieś nasze aktywności się zweryfikują albo… jakieś relacje się zweryfikują i to wydaje mi się, że może to być coś fajnego. Jest to pomocne narzędzie, jest to pewne zadanie, które może wnieść wiele dobrego w nasz początek roku, który już właściwie się rozpędza, ale wydaje mi się, że warto to zrobić. Mi to zajęło jakieś 20 -30 minut, spisałam sobie 8 takich swoich zasad życiowych i z chęcią podzielę się tym, co mi wyszło.

Żyj i pozwól żyć innym

Żyj i pozwól żyć innym. Tą zasadę, czy lekcję życiową sobie tak nazwałam roboczo ze względu na to, że jedną z rzeczy, którą doświadczam w życiu to jest taka irytacja ludzi wobec mojego głośnego śmiechu. Dosyć głośno się śmieję, ktoś kto mnie zna to wie o tym, że można mnie poznać po tym, że naprawdę czasami potrafię rechotać. Może to ludzi drażnić. Wiem, mam tą świadomość. Mogę też przeprosić za to, ale z drugiej strony nie mogę przepraszać za to, kim jestem. Jestem entuzjastką, lubię się wygłupiać, lubię radość. To jest coś takiego, że jeżeli będzie tak, że nie dam sobie takiego prawa, żeby być sobą i po prostu dać sobie takie prawo do tego, żeby wyrażać siebie w taki sposób, jaką jestem, to też może się okazać, że nie będę dawała też w drugą stronę, prawa, żeby dawać innym prawo do wyrażania siebie.

Wiem, że ta lekcja życiowa wzięła się z tego, że to życie, życie i pozwalanie żyć innym, to też jest może coś takiego, żeby nie być ciężarem, tak jak na przykład moja mama, którą, załóżmy, lekarze teraz w ostatnich tygodniach powiedzieli, że ona ma być może raka nerki.

I właśnie to było bardzo ciekawe, bo rozmawiałam z nią przez telefon i ona do mnie mówi Kasia na coś trzeba umrzeć. No wiadomo znacie to, niektórzy rodzice może do was tak powiedzieli, ale chodzi mi o to, że jest jakaś mądrość w tym stwierdzeniu, bo mogłaby się na przykład mnie kurczowo trzymać i mówić, żebym zrobiła coś, żebym walczyła, żebym jakoś zmieniła tą rzeczywistość. Czasami nie da rady czegoś zrobić, po prostu wystarczy zrobić to co trzeba, czyli po prostu pójść zdiagnozować się, pójść do lekarza. Czekać, patrzeć, ale nie wpadać w panikę albo odwracać, starać się na przykład, nie wiem, odwrócić bieg ziemi, która się kręci albo po prostu zrobić coś, co jest ponad nasze siły. Więc wydaje mi się, że to jest mega ważne, że i pozwolić innym, to też dotyczy tego, żeby nie oceniać innych, żeby starać się nie porównywać, ponieważ to jest bezproduktywne.

Jeżeli chodzi o ocenę innych, to wydaje mi się, że może mogę powiedzieć to na takim prostym przykładzie, to właśnie działa w taki sposób, że jeżeli będziemy oceniali na przykład swoją mamę, że nie wyszło jej ciasto kolejny raz i nie wyszło jej to ciasto, bo jej się przypaliło, no to ta ocena wróci do nas w tym momencie, kiedy sami przypalimy to ciasto i będziemy wtedy na siebie narzekali, tak samo jak narzekaliśmy na własną mamę. Więc niestety te oceny wracają do nas i ocena będzie nas sądziła, czyli tą oceną, którą oceniliśmy innych ludzi, ta ocena będzie do nas wracała, więc naprawdę warto jest żyć i pozwolić żyć innym.

Bądź proaktywny

Moja zasada numer dwa. Bądź proaktywny. Jeżeli chodzi o poczucie samotności, o przyjaciół, o relacje, o rodzinę, o narzekanie, no to często tutaj warto jest pomyśleć o tym, żeby narzekanie zamienić w plan i działanie. Narzekanie zamienić w tańczenie. Narzekanie zamienić w coś miłego, czyli nie reaktywność, a proaktywność. Reaktywność wiąże się z tym, że czerpiemy siłę z narzekania, czerpiemy siłę z obgadywania kogoś, czerpiemy siłę z tego, że się posmucimy, że jest nam tak bardzo, bardzo źle. Oczywiście trzeba iść czasami się posmucić, trzeba i popłakać, trzeba też poczuć to, co się czuje i też zebrać pewne informacje. Ale nie można tak długo leżeć.

Jeżeli zbyt długo leżymy, to być może jest to powód jakiejś choroby, więc wtedy warto by było poprosić kogoś o pomoc albo szukać jakiejś przyczyny naszej choroby, więc to też je będzie wiązało z proaktywnością i z tym, żeby zadbać o siebie, żeby szukać tego, co tam się w nas dzieje. W każdym razie, te proaktywność to nie chodzi o to, żeby być jakimś mega produktywnym, tylko chodzi o to, żeby właśnie robić małe kroki do przodu.

Mówić sobie, że zjem tego słonia po kawałeczku. Nie przerażać się tym, że coś wielkiego mnie czeka. Tak jak na przykład, bo znowu wracam tutaj do tego roku mojego, bo dużo się nauczyłam z tego poprzedniego roku choroby mamy i tego, że musiałam chodzić po szpitalach i to było takie żmudne i robienie tego nic nie dało się przyspieszyć, bo było po prostu pełno ludzi, którzy byli chorzy. Więc po prostu szłyśmy krok po kroku i często właśnie ta proaktywność to jest właśnie krok po kroku. Dobry plan, działanie, czasami poproszenie kogoś o pomoc. To jest takie praktywne. To sobie wzięłam kiedyś od Coveya. Siedem zasad skutecznego działania. Polecam tą książkę. Mega zmieniła moje życie i podejście do proaktywności. To była moja druga zasada życiowa.

Ucz się prosić o pomoc i ją przyjmować

Trzecia zasada Michałowskiej. Ucz się prosić o pomoc i ją przyjmować. To jest pewien rodzaj okazywania słabości. Może to jest się trochę wiąże z tą proaktywnością, ale słabość nie jest niczym złym. Zresztą też kilka odcinków o tym nagrałam. Taki syndrom Zosi Samosi i tego, że sobie poradzę, on nie jest dobrym syndromem. On często utwierdza nas w takiej samotności i poczuciu, że zarządzę całym światem. Często jest to syndrom też jedynaków. Często jest to syndrom najstarszego rodzeństwa. Więc jeżeli jesteście najstarszym rodzeństwem albo jedynakami, to być może macie syndrom Zosi Samosi i być może jest to coś do rozwoju. Po prostu poprosić kogoś o pomoc albo przyjąć tą pomoc, że ktoś nam chce jej udzielić. Nauczyć się też przyjmować tę pomoc i dziękować za tą pomoc. Nic złego się nie dzieje, że tak się stanie.

Albo czasami można sobie samemu pomóc. Ja pamiętam taką sytuację, kiedy to odkryłam. Zrobiłam kiedyś mojej przyjaciółce super wieczór panieński. Miałyśmy super imprezę i w ogóle się tak bardzo dobrze bawiłyśmy. No a wiem, że ona nie jest osobą wylewną i ona kiedyś po prostu wyszła z tego wieczoru panieńskiego, kiedy już się skończył ode mnie. No i powiedziała mi „dzięki Kasia” i wyszła.

Może nawet więcej coś powiedziała, ale ja oczekiwałam czegoś o wiele więcej, żeby ona powiedziała więcej słów. A ponieważ nie mówi więcej słów, taka jest. Zostałam w domu i myślałam sobie, i ludzkie pojęcie, jak ja się strasznie z tym czuję. Czuję się jakby mi ktoś nie podziękował się, tyle namęczyłam, tyle zrobiłam, wycinałam serduszka, zaplanowałam cały program imprezy.

Różne rzeczy się wydarzyły na tym wieczorze, ludzkie pojęcie, co ja tam się wystarałam. No i właśnie tak leżałam na wersalce i myślę sobie, jejku, ale przecież ja mogę sama sobie podziękować. Mogę powiedzieć, Kasią, zrobiłaś dobrą robotę, zobacz, wycięłaś te serduszka, zrobiłaś dobre jedzenie, zaplanowałaś cały program, nawet zaplanowałaś jakieś występy artystyczne. I wszystko się udało. I zaczęłam tak sobie do siebie gadać.

I serio, naprawdę to pomogło. Wiem, że to może się wydawać takie dziwne, może głupie, może nierozsądne, ale czasami można sobie samemu pomóc. Więc lepiej się nie obrażać. Mogłam się obrazić, mogłam mieć jakiegoś focha i mogłam też zdecydować, że nie pomogę sama sobie. Ale naprawdę warto też pomóc sobie samemu.

Płakanie jest dobre

Zasada czwarta. Płakanie jest dobre. Żałoba, smutek to jest takie święte miejsce. Łzy to jest święte miejsce. Ja to tak sobie nazywam, bo jak ktoś na przykład przychodzi do mnie i opowiada mi swoją historię i czasami płacze, to wyciągam chusteczkę i płaczę razem z nim, bo po prostu to jest święte miejsce. Czasami musimy po prostu być jak żołnierze, po prostu pokazać sobie swoje blizny, powiedzieć tak: dostałam tutaj taki cios nożem i po prostu to tak bardzo bolało. I ja też płaczę i wiem, bo też mam sama bliznę i też pokazuję swoją bliznę i mówię zobacz, a ja mam taką. A to nie było od noża, ale to było od strzału. Jakiegoś strzału, który ktoś strzelił we mnie. I płakanie. Płakanie jest dobre. Płakanie oczyszcza.

Nie umiałam płakać wiele lat. Nie umiałam płakać. Mój tato umarł, jak miałam 9 lat i nikt nie przeprowadził mnie w tym czasie przez żałobę. Nie wytłumaczył tego, że tak się czuję, jak się czuję, co to znaczy w ogóle, że ktoś umiera, ktoś bliski. I tak naprawdę płacz zastąpił gniew. Bezsilność, którą miałam, umiałam tylko przerobić w gniew. Byłam zła na wszystkich. Byłam zła na wszystko.

I tak naprawdę odkrycie tego, że płakanie jest dobre, że płakanie, pokazywanie swojej bezsilności jest czymś dobrym, myślę, że uratowało mnie i wielu ludzi mi bliskich wokół mnie. Więc naprawdę, jeżeli tak kręcić się, łyska w wokół i dawno nie płakałaś albo nie płakałeś, to polecam. Nawet takie ćwiczenie, które zachęca do tego Lowen, zachęcam też do czytania Lowena, który uczy mężczyzn płakać i ma specjalną terapię dla mężczyzn. Żeby po prostu czasami włączyć sobie wieczorem jakąś taką smutną muzykę i wypłakać. Po prostu wypłakać ten smutny świat, który nas otacza i to wszystko zło, które widzimy dookoła i mamy po prostu taką bezsilność na to, co się dzieje. Można przecież to opłakać. I przychodzi ulga, za smutkiem zawsze skrywa się radość, za smutkiem zawsze skrywa się siła. I tak naprawdę, kiedy popłaczemy, to… później się radujemy, więc tak jak ze słońcem, kiedy zajdzie, później kiedyś wzejdzie.

Rusz się

Zasada piąta. Rusz się. Szukanie sposobu wyładowania stresu jest ekstra, super. Ćwiczenie, zadbanie o ruch jest czymś mega ważnym. Jeżeli ktoś za długo siedzi, niedobrze. Trzeba iść na spacer. Mówię to do siebie, bo nie wiem jaka jest twoja zasada. Może masz jakąś inną zasadę życiową. Ja dzielę się tym, jakie mam przemyślenia. Przynajmniej trzy razy w tygodniu mam zaplanowany ruch, spacery, ćwiczenia.

Jeżeli chodzi o to o takie oczyszczanie swego umysłu w medytacji, w modlitwie, w czytaniu Słowa Bożego, jeżeli jesteś osobą wierzącą, post od telefonu, małe rzeczy by odetchnąć, wyjście, popatrzenie na przyrodę, szukanie takiego jakiegoś chwilowej refleksji, patrzenie na chmurki, zrelaksowanie się, może czasami to jest patrzenie w ścianę przez chwilę i staranie się szukać tego nothing box. No mężczyźni mają lepiej, bo mają ten „nothing box” taki w sobie, w swojej konstrukcji i łatwiej im to wychodzi. Kobiety ciągle mają ten proces myślowy. Niektóre nie, niektóre umieją wyłączać głowę. Bardzo im zazdroszczę, ja akurat nie umiem, ale wydaje mi się, że… to jest mega potrzebne. Szukanie wytchnienia, szukanie takiego odpoczynku mentalnego. Jeżeli to jest możliwe, to szukaj tego. Na przykład, może powiem coś dziwnego, ale scrollowanie na toalecie jest właśnie złym wykorzystaniem tego czasu. Można by było, jeżeli się jest samemu w łazience, po prostu mieć czas tylko dla siebie, a nie zapraszać tam innych ludzi.

 

Scroll to top