Spotkaliśmy Jakuba Górnickiego na stacji zmiana, ponieważ w rozmowie podsumowywał czas poświęcony Fundacji e-Państwo i opowiadał o nowym projekcie związanym z nowym medium. Mówi o tym, co było dobre, z czego jest dumny i co go rozczarowało. Na co czeka i co go nakręca.
Kuba lubi przecierać nowe szlaki i inspiruje innych. Tak było z blogiem o podróżach i dla podróżników, z projektem z dronami, czy podcastingiem. Tomka inspirował do otwierania danych w urzędzie i skontaktował go z wieloma ciekawymi osobami działającymi w amerykańskich miastach. Kuba to również człowiek od tworzenia sieci kontaktów i energii, którą (mamy nadzieję) znajdziecie w tym właśnie odcinku.
Wszyscy czujemy, że z mediami, które dotąd znaliśmy dzieje się coś złego i nie potrafią dostarczyć informacji i refleksji na takim poziomie, jakiego oczekujemy. Z drugiej strony zupełnie inaczej te media konsumujemy. Zmienił się cały system reklamowy, a z nim, model finansowania mediów. Media różnego typu, od gazet, przez telewizję, radio, po portale internetowe, przechodzą czas głębokich zmian, których kierunku nie jesteśmy w stanie określić. Kuba nie jest pierwszym, który próbuje się z tym zmierzyć. Ma pomysł i grupę ludzi. Warto posłuchać o projekcie Outriders, śledzić jego dalsze losy, oraz korzystać z dostarczanej treści.
Ciekawa rozmowa, bo każdy z nas był w swoim życiu na rozstaju dróg. Trzymajcie kciuki za Kubę. On jest z natury wojownikiem, który mówi nam szczerze, że nawet jeśli się nie uda i nic z tego nie wyjdzie, to zawsze to będzie fajna faza ataku.
Czy ty umiałbyś byś tak zawalczyć o zmianę?
Fundacja ePaństwo: https://epf.org.pl/pl/
Nowy projekt Outriders: http://outride.rs/pl/o-nas/
Więcej o konferencji Personal Democracy Forum: http://bit.ly/2rRkjlF
Opowieść o Liniku: http://outride.rs/pl/lunik-ix/
Grupa ratowników PCPM, na których chce się wzorować Kuba: http://pcpm.org.pl/
Outriders Twitter: https://twitter.com/outrid3rs
Outriders Instagram: https://www.instagram.com/outrid3rs/
Jak możesz słuchać podcastu?
Możesz słuchać na tym blogu.
Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.
Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.
Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast | RSS | Spotify | YouTube
Prosimy, oceń nasz podcast
Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.
Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.
Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:
Transkrypcja
Tomasz: Dzień dobry, witamy was w kolejny odcinku podcastu Stacji Zmiana. Wita was Tomek Nadolny i…
Katarzyna: …Katarzyna Michałowska.
T: Witamy dzisiaj naszego gościa.
Jakub: Dzień dobry. Już mogę mówić?
T: Przedstaw się.
J: Kuba Górnicki, bardzo mi miło.
K: Kuba żyje w permanentnej zmianie. Cieszymy się, że zechciałeś odwiedzić naszą Stację Zmiana.
J: To ja dziękuję za zaproszenie. Jaki mamy ładny początek tego odcinka. Już sobie podziękowaliśmy wszyscy.
(śmiech)
K: Dziękujemy słuchaczom, że nas słuchają.
J: A właśnie.
K: Zapomnieliśmy o tym. Kuba, powiedz, czym ty się zajmujesz, bo ty bardzo dużo rzeczy ogarniasz, umiesz ogarniać chaos i wydaje mi się, że bardzo wielu ludzi mogłoby się tego uczyć od ciebie? Opowiedz, czym teraz się zajmujesz? Jakie masz teraz miejsca, hm, nacisku?
J: Postaram się sprostać odpowiedzią na taki początek. Jesteśmy w Gdańsku. Rozmawiamy ze sobą w Europejskim Centrum Solidarności i dla mnie prywatnie to jest taki bardzo ważny moment, bo wczoraj właściwie zakończył się dla mnie niemal siedmioletni etap pracy w Fundacji Państwo, w której robiliśmy bardzo dużo rzeczy. Jedną z nich była organizacja Personal Democracy Forum, której piąta edycja właśnie trwała, podczas której rozmawiamy i która chociażby nas połączyła. Połączyła mnie i Tomka wcześniej. Druga sprawa to był program Otwarte Miasta, który również był związany z Gdańskiem. Gdańsk pomagał nam go wspólnie stworzyć, taki szalony pomysł. Ten szalony pomysł zmienił się w e-maila, który przyszedł tutaj do Tomka, no i dwa lata później okazuje się, że ten program wprowadza kolejne miasta do tego, żeby one się otwierały, w usystematyzowany publikowały dane. Koduj dla Polski czyli społeczność, którzy chcą wykorzystać swoje technologiczne umiejętności umiejętności do rozwiązywania różnych problemów społecznych. Czy taka ogólna działalność fundacyjna czyli prowadzenie portalu Moje Państwo i zajmowaniem się otwartymi danymi, działaniem, które miało sprawić, że tych danych jest jeszcze więcej. No ale tak jak mówię, jest to dla mnie okres zmiany, ponieważ w ubiegłym roku zdecydowałem się, że chcę spróbować czegoś innego, ponieważ poza prowadzeniem pracy w fundacji, zawsze interesowało mnie opowiadanie historii i przez dłuższy czas robiłem to prowadząc bloga podróżniczego, którego prowadzę też już długo: pięć, sześć lat, wspólnie z moją żoną Anią i gdzieś po prostu poczułem, że to już mi nie wystarcza jako takie hobby i chciałbym po prostu poświęcić się w pełni byciu reporterem i skupić się teraz na świecie medialnym i świecie dziennikarskim. Uważam to wszystko, co się w tej chwili dzieje na świecie za najważniejszą rzecz, na której teraz należy się skupić i z którą należy pracować. Tutaj jestem. Mam nadzieję, że odpowiedziałem na twoje pytanie w miarę dobrze, także… (śmiech).
K: Bardzo fajne to jest, co mówisz o tej zmianie, zaraz przejdziemy do tego, co robisz i o tym świecie medialnym, ale powiedz mi, tak jak patrzysz na to, co robiłeś, to zamykasz jakiś etap w swoim życiu. Czy jesteś z tego zadowolony, czy masz jakieś wnioski, czy masz takie swoje obserwacje, podsumowania związane z tym? Czy to jeszcze nie czas?
T: Wczoraj podczas wystąpienia swojego wyraźnie padło takie słowo: rozczarowanie. Prawda? Że miałeś moment, w którym technologia, z którą stanowczo ciebie się kojarzy jako takiego “early adopters” czyli takiego, który testuje, próbuje sposoby różne przekazu. Ty również na przykład próbowałeś z podcastem, ty również próbujesz z różnymi rzeczami takimi online’owymi. No eksperymentujesz. Z tego jesteś znany i wczoraj nagle ze sceny mówisz o tym, że miałeś taką chwilę, nie wiem, wsłuchiwałem się, mówiłeś, że chwilę, że miałeś moment, w którym poczułeś to słowo rozczarowanie. Co to znaczy?
J: To znaczy, że jako osoba, która naprawdę szczerze wierzyła w to, że technologia zmieni świat, po prostu. Faktem jest, że ja po prostu lubię jak jest coś nowego to się na to rzucam, testuję, po to w ogóle, żeby zobaczyć, z czym to się je. Ze wszystkimi nowymi narzędziami tak jest, że trzeba być takim praktykiem, trzeba je wziąć do ręki, spróbować, tak jak mówisz podcasty to ja chyba ze trzy odpaliłem, ale chciałem zobaczyć, z czym to się je, jak to się tworzy, jak to można wykorzystać i na przykład do tej formy chciałbym wrócić, mam już pomysł jak i kiedy, wiem, co mi nie wyszło i kiedyś tam chciałbym coś z tym zrobić, bo to jest bardzo fajna rzecz. Wracając do tego rozczarowania…
T: Nasi słuchacze na przykład nie wiedzą, że ty chyba byłeś jednym z pierwszych, który drona używał na taką skalę, do przekazu informacji…
J: Tak, tak. Walczyłem bardzo długo w domu, żeby tylko zebrać fundusze, bo wtedy to był naprawdę drogi zakup. Nadal drony nie są tanie, ale wtedy jakby jeszcze nie było znane ich wykorzystanie. Natomiast tak no, i tak na przykład powstała “Polska z drona”, jeden z moich prywatne ulubionych projektów, dzięki któremu poznałem Polskę. I to taką… ponieważ to z różnych względów prawnych, jeśli chodzi o latanie dronem, po prostu skupiłem się na szukaniu takich miejsc w takich rejonach, gdzie można dronem latać spokojnie czyli omijałem duże miasta i tak dalej. Wracając do tego rozczarowania. Tak po prostu, po prostu kurcze. Poczułem, że coś jest nie tak, że nie ma tej zmiany, tak jakbym sobie życzył, że te wszystkie działania, które podejmujemy nie przynoszą takiego efektu, ponieważ no to, co się dzieje na świecie,w naszym społeczeństwie, czy w innych społeczeństwach też, tu akurat te trendy są wszędzie do siebie zbliżone, to jest zupełnie coś innego niż cały ten ruch, którego jestem częścią, chciał. Ale potem stwierdziłem, że błąd popełniłem gdzie indziej, nie w myśleniu o tym, że to technologia jest winna, tylko w tym że chyba za szybko oczekiwaliśmy rezultatów i że trzeba to wszystko inaczej poukładać, przemyśleć i dla mnie, to też wtedy stwierdziłem, że kończę ten okres zabawy zabawkami i zaczynam świadomie korzystać z technologii i mam już to na tyle opanowane, oczywiście jak tam się nowe rzeczy pojawiają, trzeba to zrobić, ale zaczynam świadomie kumać, o co chodzi, w jaki sposób technologię można wykorzystać i widzę to w wielu rzeczach.
To jest ten moment, że nie myślę już tylko o technologii, mówię o technologii, ale mówię nie skupiając się na żadnych aspektach sprzętowych, tylko zaczynam bardziej myśleć o dużych wartościach i w ten sposób to mi przywraca duży entuzjazm. Też był taki moment, w którym poczułem, że muszę coś zrobić, żeby przywrócić sobie ten taki potrzebny entuzjazm do tej pracy, który gdzieś zaczął się wytracać. Wiele projektów, wiele rzeczy się dzieje, zabiegaliśmy o zmianę tu, tam i siam. Jak zaczynałem pracę w trzecim sektorze to wchodziłem tutaj bez żadnego doświadczenia. Nie miałem innych planów, poza tym że chciałem zmienić świat, tak mówiąc to wprost. I chciałem to w jakiś sposób przywrócić, bo stwierdziłem, że to było dla mnie to uczucie jest dla mnie najważniejszym motorem. Trzeba wrócić na stację zmiana, O! I jechać dalej po prostu, żeby sobie gdzieś dalej wyznaczać cele i jakoś się tym wszystkim nakręcać.
T: Jak to się wszystko zaczęło, bo ja teoretycznie niby cię znam już kilka lat, ale właściwie jakbym miał sięgnąć, czy jestem w stanie powiedzieć, jak to się stało, że Jakub Górnicki stał się dziennikarzem, działaczem społecznym, blogerem, takim kimś, kto wykorzystuje technologię na maksa w sposobie przekazywania informacji, to jakbyś powiedział gdzie to się tam…
J: Wiesz co, oj dawno. Znaczy, jeśli chodzi o technologię, to całe życie, bo byłem komputerowcem. Jak byłem nastolatkiem to był taki czas, że tak się nazywało ludzi, którzy lubią komputery i po prostu cały czas się tym zajmowałem. Ostatnio właśnie znalazłem, przekładałem książki i znalazłem swój pierwszy opublikowany tekst, bodajże w wieku piętnastu albo szesnastu lat, opisywałem wtedy wielki skandal. Mianowicie moje liceum zbierało, bodajże, pięć złotych opłaty miesięcznie od rodziców na ochronę, z tym że ochrona głównie spędzała czas w szatni. No więc jako “watchdog” nie wiedząc w ogóle, że jest coś takiego i tak dalej. Wybuchł wielki skandal, zostałem wezwany po publikacji przez panią dyrektor. Pani dyrektor obejrzała czasopismo, pani wychowawczyni była przy mnie, zapytała, czy dalej będę publikował, ale nic nie powiedziała. Tylko mnie zawołała, no ale dziwnym trafem po paru dniach ochrona zaczęła sprawniej funkcjonować, poza tym, że w szatni kurtki nie chcieli wydawać przez jakieś dwa miesiące to…
(śmiech)
K: Ale widać cię to nie zniechęciło.
J: Więc to gdzieś tam sobie szło i potem zaczęły się pojawiać media społecznościowe i właściwie ja zacząłem moją przygodę z tym, że bardzo szybko łapałem te nowinki i zacząłem jakby jeździć po Polsce, właściwie bardziej po świecie i po prostu ewangelizować. Mówić, że media społecznościowe są super, szkolić i tak dalej i tak dalej. W między czasie zaczęły się pierwsze projekty dziennikarskie, bo poszedłem na studia dziennikarskie, ponieważ przyjechałem z Poznania do Warszawy, żeby zająć się dziennikarstwem, więc to się gdzieś jakoś tak wszystko splatało. No i sobie tak tu jeździłem, tam jeździłem, szkoliłem, prowadziłem zajęcia i pamiętam, że wróciłem z Kenii, byłem tam na konferencji, konferencji i BarCampie, BarCampie w Nairobi, no i wróciłem z tego BarCampu dostałem telefon, że jest taki koleś Daniel Macyszyn, który coś tam kombinuje i czy nie chcemy się…była prośba, żebyśmy poszli, umówili się na kawę. Tak się zaczęło tak naprawdę, więc wiesz, są takie rzeczy, które gdzieś tam z perspektywy czasu i tak dalej można…
T: Ile lat pracowałeś z Danielem?
J: No siedem.
T: Siedem. To nasze siedem wychodzi.
K: Tak, tak.
T: To jest taki leitmotiv, który powraca w różnych rozmowach, że te mniej więcej około siedem lat…
J: Siedem będzie w czerwcu.
T:…to jest taki czas, kiedy ludzie co siedem lat robią jakąś rewizję, dokonują kolejnych zmian w życiu.
J: Ciekawe. I za siedem lat, dobrze wiedzieć.
T: Przygotuj już się dziś na zmianę butów za siedem lat. Ale to jeszcze masz kupę czasu przed sobą.
J: Natomiast to nie było planowane przeze mnie, te rzeczy, które się działy. No wiesz, też miałem dwadzieścia lat, nie patrzyłem za bardzo świadomie na to, co robię, bo a – nie musiałem, b – nie wiedziałem, że mogę, więc jakby to tu to siam i gdzieś to się zaczęło spinać. Teraz dopiero, jak idę dalej, to sobie tak patrzę w taki bardziej świadomy sposób do tego podchodzę. Natomiast gdzieś to się wszystko fajnie spinało. Także po prostu zawsze bardziej się zajmowałem technologią i jak poszedłem na studia dziennikarskie to byłem taki trochę rozczarowany… natomiast później się okazało, że ta technologia jest o tyle fajna, że można ją super wykorzystywać w dziennikarstwie, czy w blogowaniu. To też była dla mnie wielka, wielka szkoła nawiązywania relacji z ludźmi, tworzenia mediów i świetne właśnie takie podwórko eksperymentalne i bardzo dużo z tego blogowania teraz też wykorzystuję dalej.
K: A Kuba jak patrzysz jeszcze wstecz, jakbyś zamykał ten okres za sobą, to z czego jesteś najbardziej dumny?
J: Kurczę, bardzo trudne pytanie. Mogę powiedzieć tak, że bardzo bliska mojemu sercu jest ta społeczność tutaj na Personal Democracy Forum, ponieważ takie wydarzenie, które jednak bardzo mocno wypala organizacyjnie, przygotowujesz to, poznajesz tych ludzi, szukasz ich, jeździsz i ponieważ bardzo lubię w ogóle ludzi poznawać, rozmawiać i jakby wiesz networkować i tak dalej to zawsze super rzeczy działy się wokół Personal Democracy Forum i to była taka rzecz, która mi była bardzo bliska i z tego jestem naprawdę bardzo szczęśliwy, szczególnie też że widzę, ile rzeczy wychodzi, ile rzeczy dzieje się już samoistnie, jak bardzo to wszystko jest rozpędzone i że to wszystko trwa dalej. To daje mi bardzo duże poczucie własnej, jakby bardzo egoistycznego, dowartościowania, ale też cieszę się, że ta nasza wiara w to, że jest bardzo dużo inspirujących, wartościowych, mądrych ludzi Europy Środkowej, Europy Wschodniej, na Kaukazie i że można ich skrzyknąć, że można razem robić super rzeczy, że to się sprawdziło, bo na początku, jak zaczynaliśmy, to prawdopodobnie byliśmy tacy wariaci, ale cieszę się, że to było dobre szaleństwo i to jest, jak się teraz słyszy, wczorajszy dzień, już który jakby nie organizowałem, był mega, więc naprawdę jestem po prostu…
K: Zbudowany.
J: Zbudowany, tym, w jaki sposób ludzie opowiadają swoje historie, jak ten event dojrzewa razem z nimi, plus to nie jest takie konferencyjka, wydarzenie. To jest naprawdę miejsce, gdzie spotyka się społeczność i robi to w taki sposób, wiesz, jakby czarować czy…tutaj naprawdę jest społeczność. To się rzadko zdarza, jestem też organizatorem innych wydarzeń i czasem nie masz takiego założenia, że budujesz społeczność. Robisz wydarzenie i to jest jakby ja tego nie oceniam, aczkolwiek, jeśli masz społeczność, wtedy wydarzenie staje się… nie jest nadrzędne, jest podrzędne dla społeczności.
K: Jest świętowaniem dla tej społeczności, czasem, kiedy mogą się spotkać.
J: Dokładnie.
K: Czyli wychodzi na to, że wtedy jesteś osobą, która coś zostawiła po sobie, że masz nadzieję. Rozumiem, że to się będzie rozwijało dalej, że ma to możliwość, myślisz, że tak będzie, że się będzie rozwijało dalej, że ci ludzie…
J: Jestem przekonany.
K:…relacje będą dalej…
J: Jestem przekonany, że tak będzie. To już jest…wszystko jest tak porozpędzane. Poza tym ja w fundacji nie byłem sam, więc to też jest bardzo ważne. Świetny zespół, świetny partner. Ja jestem tylko częścią i wszyscy ludzie w fundacji są świetnymi osobami i cały nasz zespół był zawsze tak zbudowany, że każdy coś wnosił, że to nigdy nie było aż tak zależne od jednej, czy dwóch osób, tylko budowane po to, aby trwać dalej, ponieważ robiliśmy tyle rzeczy, musieliśmy się tym jakoś podzielić i tak dalej i tak dalej, więc jestem bardzo spokojny. Uważam też, że po prostu dla mnie nadszedł taki moment, w którym stwierdziłem, że jestem osobą, która dobrze zaczyna rzeczy. Ale kiedy one są już doprowadzone do jakiegoś stopnia rozbudowy, że muszą przyjść inni. Muszą przyjść inni. Po prostu jestem…
K: Każdy jest od czegoś. To jest naturale.
J: I ja po prostu jestem starterem.
K: Właśnie to jest fajne Kuba też, co mówisz, bo jak sobie myślę o takiej Stacji Zmiana, o takich praktycznych zastosowaniach dla naszych słuchaczy, to wydaje mi się, że to jest ważne, żeby wiedzieć, kim się jest i jaki się ma kształt, że wtedy dobrze się sprawdzam w jakiś zadaniach, bo, jeżeli później może byś został dłużej, to wtedy wypaliłbyś się po prostu.
J: Prawdopodobnie albo też blokowałbym rozwój rzeczy, które widzę, że powinny być prowadzone inaczej i ja już nie mam za dużo do zaoferowania. Jestem z tego w taki sposób zadowolony, że udało mi się dojść do takiej samooceny i jakby jest mi z tym OK. Dużo, dużo energii teraz widzę, ile robię nowe rzeczy, są to bardzo fajne emocje. Lubię te emocje zaczynania nowych rzeczy. Zaczynam tych rzeczy…no takich mniejszych to sto w roku, wychodzi dziesięć. Ale każde doświadczenie jest ważne i robię to świadomie, mnie nie przeszkadza. Nie zdarzyło mi się jeszcze zrobić rzeczy, która tak naprawdę, nawet jeśli jakiś tam podcast rok temu nie wyszedł, tak naprawdę okazuje się, że to wszystko było potrzebne, bo prowadziło gdzieś. Strasznie nam wychodzi osobista ta rozmowa. Także nie sądziłem, że…
K: To jest bardzo ciekawe.
J:…złapaliście mnie, zaciągnęliście do jakiegoś ciemnego pokoju i kazaliście się otworzyć, tak?
K: Dobrze Kuba, więc już się zamykamy. Powiedz Kuba, co tam na przyszłość, jaka teraz zmiana na ciebie czeka, czym byś się chciał zająć? Jakie masz plany? No i też wtedy więcej o tym.
J: No OK, powiem ci tak: to, o czym teraz najbardziej myślę, to w jaki sposób zbudować miejsce, które będzie ściągało ludzi do siebie, które będzie poziomem porozumienia dla wszystkich ludzi, niezależnie, jaką mają opcję polityczną. Wkurza mnie strasznie podział w społeczeństwie, czy w ogóle podział społeczeństwa, to, że zaczynamy budować mury i tak dalej. Widziałem to naocznie, w sensie te mury i uważam, że trzeba coś zrobić, żeby po prostu przywrócić możliwość zwykłej rozmowy, która nie musi koniecznie polegać na tym, że się zgadzamy, ale na tym, że rozmawiamy. Media społecznościowe, ich sposób konstrukcji wymusza na nas…co teraz się mówi? Ktoś kogoś zaorał, tak? Ktoś komuś dał taki komentarz na fejsie, że tam jeden z drugim się przekrzykuje. Ktoś nie patrzy i lajkuje na prawo i lewo. Dla mnie są to takie bardzo proste obrazki, które pokazują, składają się na głębszy problem, że tracimy taką zwykłą umiejętność rozmowy. A jak tracimy umiejętność rozmowy, chowamy się w coraz mniejszych i mniejszych grupach, w których czujemy się w miarę komfortowo. Mamy wrażenie, że ta druga strona, jak nie umie rozmawiać, to jak mamy chcieć, bez przesady, bo to zawsze…Z jednej strony tak, jestem za tym, żebyśmy wychodzili z tego…z tej bańki swojej. Natomiast też trzeba sobie powiedzieć, że świadomie mało kto się decyduje tak po prostu wstajesz rano i mówisz: ej, dobra, dzisiaj pogadam z dziesięcioma osobami, które mnie wkurzają albo z którymi się nie zgadzam. Przecież wiesz, wiadomo, tylko że w tym jest duża wartość, szczególnie w tej warstwie społecznej. W takim zwykłym samorozwoju też. I uważam, że jest wiele rzeczy, które można zrobić, żeby przywracać tę umiejętność zwykłej rozmowy w społeczeństwie na podstawie jakiejś tam informacji. To, co ja chcę zrobić, to skupić się na dziennikarstwie i chcę skupić się na mediach. Uważam, że to jest jeden z wielkich filarów społeczeństwa i ja chcę się skupić na zakątku, który zbiera w jakiś sposób wszystko to, co robiłem do tej pory, czyli chcę się skupić na naprawianiu świata. Nie chcę się zajmować dziennikarstwem politycznym, nie chcę się zajmować dziennikarstwem śledczym, chcę zajmować się reporterką i opowiadać świat, mówiąc górnolotnie, co w praktyce oznacza, że po prostu tworzymy, tak jak kiedyś były gazety drukowane i było: temat główny, Polska i potem była sekcja świat. To my jesteśmy tą stroną świat.
K: Kuba, jestem ci naprawdę wdzięczna, bo powiem ci, że to jest to, co ja osobiście mogę się odnieść, to czego brakuje w Polsce i też ze względu na to, że się zajmujemy mediami już od lat i też szkolę studentów, też leży mi na sercu, żeby inwestować w tę dziedzinę, no to niestety jesteśmy zamknięci, bo widzisz na pewno, jak się jedzie do obcego kraju, nie wiem, Niemcy są bardzo otwartym państwem o tym, co się dzieje w świecie, dużo jest w informacjach. U nas naprawdę nie ma tego a powiem ci, że strasznie mnie ciekawi, jak ty to chcesz zrobić? Jak to zrobisz Kuba?
J: Kiedy podcast się ukaże?
K: Gdzieś za sześć tygodni.
J: Sześć tygodni, a dobrze, to mogę śmiało mówić, bo: po pierwsze skrzyknąłem grupę ludzi, która chce to robić ze mną i w styczniu ogłosiłem odejście z fundacji, publicznie zasygnalizowałem, co chcę dalej robić, dobrałem grono osób, razem ze mną jest jeszcze trójka reporterów i są osoby, które zajmują się technologią. To co, ponieważ ten podcast jest publikowany, także to, co powiem, będzie się musiało wydarzyć, więc przynajmniej wiesz, zmuszasz mnie do tego
K: Żebyś to zrobił.
J: Żeby się udało. Natomiast… mamy…Właśnie, jak mam mówić? W jakim czasie?
K: Możesz mówić, jak chcesz. Ludzie to zrozumieją na pewno.
J: Dobrze. Więc pierwsze co, to uruchamiamy depeszę. Depeszować będziemy na bieżąco z regionów, do których wejdziemy, będziemy je na bieżąco publikować. Na starcie będzie to raz w tygodniu. Pierwszy kraj, który wystartujemy, to będzie Ukraina i z Ukrainy co tydzień będziemy nadawać depeszę. Natomiast budujemy jakby zupełnie inny model wokół tego, to znaczy staramy się zdobyć zaufanie wśród ludzi i zaufanie wśród czytelników i nie potrzebujemy setek tysięcy osób, które nas czytają. Zależy nam na kilkuset osobach, które chcą z nami dalej iść i dalej z nami to rozwijać.
K: Czy to są jacyś specyficzni ludzie? Czy macie jakiś…
J: Każdy, kto czyta gazetę, stronę świat w gazecie. Tak to ujmuję. Zaczynamy z Ukrainą, ten serwis depeszowy to nie będzie rzecz agencyjna. Tam będą dwie rzeczy. Po pierwsze, chcemy to prowadzić regularnie i nie chcemy się skupiać na rzeczach, które są w danym momencie ważne, czy newsowe, czy wiesz breaking, czy coś złego się wydarzyło. Tylko bardzo dużo takiej, nie wiem, codzienności, żeby wiedzieć na bieżąco, co się naprawdę w tych krajach, do których jedziemy, dzieje, żeby nie uciekały detale, żeby nie uciekał kontekst. To jest ważne, a nie tylko jak coś złego się dzieje, jakiś polityk coś zrobił albo jakieś doniesienia odnośnie wojny, tutaj w kontekście Ukrainy mówię.
K: Czyli to się nazywa materiał pogłębiony, tak? Chcecie…
J: Regularność i przez to, że, wiesz, nie jesteśmy, ja to nazywam, nie jesteśmy w modelu biznesowym opartym o wzrost ruchu. Jesteśmy w modelu biznesowym opartym na zaufaniu ludzi. Im bardziej o tym myślę, im bardziej tu sobie mówię o zaufaniu. Aha, co ten koleś tam pieprzy? I teraz to zaufanie trzeba sprowadzić na poziom kodu, na stronie, czy w ogóle w takich codziennych działaniach. I jeżeli nie myślisz ruchem na stronie, tylko mówisz o wartościach, to na przykład oznacza to, że publikujemy regularnie. Tych tematów z każdego kraju jest naprawdę dużo i nam zależy, żeby to było stałe, żeby osoby, które będą to czytać, mogą sobie w ogóle bardziej rozumieć to, co się dzieje w tych krajach, żeby do nich docierały szereg różnych rzeczy. To jest jedna rzecz. Druga jest taka, że te depesze to nie będą teksty agencyjne stricte, PAP-owskie, czy jakie agencje piszą. To oczywiście jest raczej forma newsu, ale bym raczej powiedział taka rzecz, że dodajemy takie adnotacje. To znaczy, że pewne rzeczy będą pogłębione, to znaczy, że jeżeli masz na przykład artykuł…O, na przykład masz artykuł i coś tam, coś tam i Jakub rozmawiał w Stacji Zmiana i jak klikniesz na Stację Zmiana to się wyświetli: To jest podcast, który powstał tu i tu. Został założony przez tego i tego. Odgrywa taką i taką rolę. I takich fragmentów też będziemy szukać i to jest rozegrane w sposób wizualny, że po prostu możesz jeszcze wejść głębiej i pewne rzeczy poznać, czyli na przykład masz tekst o Polsce i wybuchł, na przykład, skandal o pierogach i czyta to ktoś, nie wiem, w Kenii, więc skąd ma wiedzieć, że te pierogi to jest taka ważna rzecz tutaj, więc trzeba mu powiedzieć na początku, dać ten kontekst: pierogi to jedno z najważniejszych dań, bla, bla, bla…
K: I wie, o co chodzi Czyli ten kontekst kulturowy chcecie wyjaśnić…
J: Kontekst kulturowy, społeczny, polityczny. Zależy, co będzie potrzebne. To jest pierwsza rzecz, czyli mamy Ukrainę, potem startuje Turcja, to też będą regularne rzeczy. Z takich regionów, do których chcemy wejść, to będą: Bliski Wschód, to będą Chiny, Rosja i Stany Zjednoczone. To są takie kraje, które uważam…Po pierwsze z Chin bardzo mało się się słyszy, a są bardzo ważnym krajem w kontekście geopolityki, w kontekście tego, co dzieje się na świecie, natomiast bardzo rzadko jakieś większe materiały o nich się pojawiają albo dotyczą spraw łamania praw człowieka albo jeżeli w Polsce coś się dzieje w związku z dawnym Szlakiem Jedwabnym. Natomiast nie ma codzienności, nie ma zrozumienia. I Rosja, wiadomo. Aczkolwiek zobaczymy, czy nam się uda, w jaki sposób do tego podejdziemy, kwestia pracy. USA. Ja bardzo wierzę w korespondentów zagranicznych, w reporterkę, widziałem, że świat się zmienia i daje pewne możliwości, na przykład takie, że część ludzi jest już na miejscu i w ten sposób możemy ze sobą pracować. I to jest ta działalność depeszowa. Ale zobaczymy, jak będzie dalsza i to ma być taka stała rzecz, która będzie prowadzona, regularnie się będzie pojawiać. Z tym że ta reszta krajów, no, jeśli nam się uda do końca roku wszystko zrobić to będzie super. Ja obstawiam, że to zajmie rok zanim dojdziemy do takiego momentu, że będziemy w stanie aż tyle rejonów świata regularnie opracować. Natomiast na start rusza Ukraina i Turcja i dalej zobaczymy. I to jest ta działalność jedna. Druga sprawa to są wszelkiego typu reportaże i tematy, na które poświęcamy tygodnie, miesiące pracy i tutaj mamy już rozpoczęte projekty i będziemy sukcesywnie pokazywać. Jedną rzecz, którą wczoraj jakby teaserowałem w pewnym sensie to jest reportaż o Gorani. To jest mniejszość etniczna, która żyje na granicy Kosowa, Albanii i Macedonii. Mniejszość, która nigdy nie była wielkim imperium i tak dalej, mają swoje rzeczy, które ich wyodrębniają, zależnie od szacunków jest ich od dziesięciu do pięćdziesięciu tysięcy, no asymilują się coraz bardziej, wyjeżdżają, to są bardzo trudne warunki. Mają bardzo fajne zwyczaje, jeśli chodzi o śluby, jeśli chodzi o jedzenie, o ubiór i tak dalej. Oprócz tego są częścią większej gry politycznej, ponieważ większość z nich żyje na terenie Kosowa, są wspierani przez Serbię, która wiadomo z Kosowem…są częścią tej gry, ale są tutaj, żeby pokazać kulturę, to, że oni gdzieś tam w ogóle są. Materiał “Lunik IX” Magdy Chodownik, to jest o społeczności Romów na Słowacji. Lunik IX to jest konkretnie osiedle, na którym żyje blisko pięć tysięcy osób. Magda jest jedną z osób, która też do nas dołącza. No i takie materiały chcemy publikować. Chciałbym dojść do takiego momentu, w którym będziemy w stanie publikować jeden taki duży materiał w miesiącu, co oznacza, że teraz musimy się zakopać, zacząć pewne rzeczy rozkręcać. W momencie, w którym ten podcast się publikuje, trwa nasza pierwsza akcja profoundingowa na reportaż. Albo już zakończyła się sukcesem. Mam nadzieję, że w sumie to drugie.
K: Za to trzymamy kciuki.
J: Na reportaż, który będzie…poświęcony życiu w zanieczyszczonych miastach i to będzie takie przedsięwzięcie, które robimy w siedmiu miastach jednocześnie i teraz, żebym nie spalił: w Meksyku, w Rio de Janeiro, w Pekinie, w Karaczi, teraz nie pamiętam, czy Katmandu zostało na liście czy nie i w Krakowie. I chcemy zrobić takie dwadzieścia cztery z życia plus pokazać różne aspekty, czy ludzi chorych, czy aktywistów, czy polityków, jak oni próbują z tym walczyć albo nie walczyć. No i finalnie jakby to, co chcemy pokazać, to jeden reportaż zrobiony, no współpracujemy z reporterami, którzy są tam na miejscu, super ludzie, bardzo się cieszę, że niektórzy bardzo znani i utytułowani, bardzo się cieszę, że takiemu skromnemu startupowi zaufali i chcą dołączyć do tej inicjatywy. Natomiast projekt jest w pewnym sensie szalony, bo ma dwa elementy. Jedno to jest te dwadzieścia cztery, który będziemy pokazywać w mediach społecznościowych, w których będzie się działo i ci wszyscy reporterzy będą tego jednego dnia w interwałach czasowych pewne rzeczy wrzucać i potem za tydzień, dwa wyjdzie już jakby finalna produkcja, taki multimedialny reportaż. Właściwie każdy ma zadania i teraz siedzimy i wymyślamy to. Także dla mnie jest to bardzo fascynujące, bo wiesz ja próbuję znaleźć jakiś model, który pozwoli tej korespondencji ze świata docierać do ludzi. Ja nie wiem, i wszyscy korespondenci ze świata, którzy tego słuchają, ja nie wiem, w jaki sposób…Wiesz instynkt mi podpowiada, że zachodzą duże zmiany, taka dawna korespondencja się zmienia, ale jednak bardzo ważne jest to, że to nie jest tak, że da się…Mamy nasze społeczeństwo, jakby staram się tę esencję wyciągnąć, co polski korespondent zagraniczny wnosił do tego przekazu. Czy to było najważniejsze, że on tam był? Czy to, że widział, tak? To jest ważne. Natomiast to, co próbujemy z tego wynieść to jest to tłumaczenie do naszej rzeczywistości. Z jednej strony trzeba wejść, zrozumieć tamtą społeczność, kulturę, zjawisko, whatever. Z drugiej musisz to skomunikować do naszego społeczeństwa, rozumieć, co może być ważne, istotne, czyli to zawsze ci…podróżnicy, korespondenci to tacy ludzie mosty, tak ludzie-mosty i ten Zuckerman, który dzisiaj będzie przemawiał, miał właśnie taką prezentację na (…), która bardzo zapada w pamięć, czyli ludzie którzy żyją na styku społeczności i łączą te społeczności. To są jedne z najważniejszych osób tak naprawdę dla każdych grup, już nawet nie mówię, że społeczności i tak dalej, tylko to są osoby, które przenoszą pomysły, wprowadzają coś nowego, to jest bardzo ważne i to właśnie jest ta rola takiej korespondencji zagranicznej, czyli być tym pomostem. Dlatego bardzo ważne jest to rozumienie, bo teraz z kolei, kiedy mamy tam swoich na miejscu to mogą nie znać Polski i tak dalej. Druga sprawa jest taka, którą my też staramy się robić to mieszanie tego. Dla mnie jest to inicjatywa, która rozwija się w Polsce i tak dalej, ale jest globalną inicjatywą. Robimy to po Polsku i po Angielsku, natomiast moje myślenie jest tutaj bardzo globalne, to znaczy te kraje, do których się udajemy, są bardzo interesujące czy to dla czytających Węgrów, Turków, Francuzów i tak dalej. No i zobaczymy, zobaczymy, gdzie nas to zaniesie. Czekaj, miałem depesze, drugie były reportaże interaktywne, z takich dalszych rzeczy wiesz dużo będziemy eksperymentować z technologią, na pewno komiks reporterski. To jest jedna z takich rzeczy, o których kiedy zacząłem myśleć, bardzo chcę wejść w tę formę, w tej chwili trwają próby, pierwsze szkice, pierwsze rysunki. Chcemy wykorzystać tę formę, żeby dopowiadać pewne rzeczy. Rysunek jest dla mnie fascynującą rzeczą, z rysunkiem eksperymentowaliśmy na blogu od dawna wypełniając pewne elementy i czy nawet jak zacząłem pracować z rysownikami, są takie bardzo fascynujące momenty, że na przykład nie zawsze czuję, że muszę zrobić zdjęcie, nie zawsze czuję, że chcę zrobić zdjęcie, uważam, że czasem rysunek lepiej pasuje, gdy się opowiada jakąś historię. Rysunek ma w sobie jeszcze jedną taką rzecz, inaczej działa na nasz mózg. Rysunek trzeba sobie dopowiedzieć, masz jakieś pole do interpretacji, zmusza nas do tego, żeby coś przemyśleć, nie wiem satyrę i tak dalej, czy pojawia się jakiś mem na fejsie, to jak masz zdjęcie gotowe, nie mówię teraz o fotografii artystycznej, mówię o fotografii newsowej, to ono musi być jasne, czyli masz tam newsa: Leo Messi dostał złotą piłkę, to jest to Messi, nie ma tam marchewki, że myślisz: kurczę, ale o co chodzi…
K: Nie ma opowieści.
J: Tak, więc rysunek jest super. Rysunek jest super. Komiks oparty na newsach jest o tyle specyficznym gatunkiem, że tutaj nie mówimy o superbohaterach, tylko opowiadamy rzeczywistość i trzeba bardzo pilnować tej strefy faktów, ale zezwalać z kolei na użycie wyobraźni w takich momentach, w których jest potrzebna, żeby na przykład historia nas zarezonowała, żeby ona nam wpadła. Nie takie wypełnianie luk, ale są miejsca, do których nie można dotrzeć, nie możesz robić zdjęć. Chcemy zrobić komiks o życiu w tej części okupowanej Ukrainy. Bardzo ciężko… jakby inaczej się robi zdjęcia, inaczej się rozmawia z ludźmi. Możemy na przykład spokojnie pokazać naszych bohaterów. Wiesz, może to być starszy pan, blisko czterdziestki z siwym wąsem, możemy to narysować, to jest prawda i tak dalej. Jednocześnie jesteśmy w stanie zupełnie inaczej pokazać to czytelnikowi, zupełnie inne emocje wywołać. To są takie rzeczy, z którymi bardzo chcemy eksperymentować dookoła, ponieważ dla mnie, jak to zostało powiedziane na początku, bardzo ważne jest to eksperymentowanie i chcemy się tym wszystkim dzielić. To też jest bardzo ważne, aby każdy know-how, szczególnie po tych dużych story, jest opowiadane, co wyszło, co nie wyszło, jak myśleliśmy, jak chcieliśmy, co się okazało w praniu, jaka technologia i to oddajemy. To oddajemy. Bardzo mocno wierzę w media, wierzę w dziennikarstwo i chcę, żeby ludzie korzystali z tej wiedzy. Modlę się tylko… Z tej kultury otwartości bardzo dużo zyskuję ja, że inni są bardzo otwarci na mnie, dzielą się swoją wiedzą, ja dalej chcę to nieść i to jest dla mnie po prostu to sharing economy.
K: Bardzo fajnie i teraz, tak jak powiedziałeś, są te trzy rzeczy: depesze, reportaże i rysunki…
J: Strasznie dużo wiesz.
K: Ale Kuba trzeba też takie trudne pytania zadać. Dziennikarstwo jest teraz w takiej sytuacji, w jakiej jest. Masz to coś co ma mało osób, które się zajmują dziennikarstwem, background technologiczny, rozumiem, że to jest ta wartość dodana mega do tego projektu, a jak to sfinansować? Jak teraz to trzeba przecież za coś kupić bilety i wrócić? Jak to zrobić?
J: To, co robimy, jest drogie.
K: Wyobrażam sobie. Ambitnie.
J: I to też jest rzecz, którą chcę komunikować. To nie jest drogie dlatego, że my prywatnie zarabiamy kokosy, tylko drogie ze względu, że technologia, czyli te wszystkie rzeczy, które chcemy robić, po prostu wymagają czasu, nakładów, środków i czasem są to zupełnie nowe rzeczy, czasami są to narzędzia i tak dalej. To jest jedna rzecz. Druga sprawa to faktycznie… gdzieś trzeba dojechać, trzeba coś poznać, trzeba dać wynagrodzenie innym osobom, które dla nas pracują, czy fixserom, reporterom i tak dalej, i to mówię w taki sposób, żeby pokazać wartość, która za tym stoi. Uważam, że komunikowanie, że tam za dziewięćdziesiąt groszy będzie toster do mediów obniża w jakimś sensie rangę tego wszystkiego. To jak chcemy to finansować, to są dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że po prostu chcielibyśmy, żeby nasza praca, która ma polegać na tym, że po prostu chcemy budować zaufanie wśród ludzi i chcemy ich prosić, że, jeżeli uznają, że nasza praca jest warta ich wsparcia, żeby to robili w sposób regularny, comiesięczny. To jest najważniejsza rzecz, którą od samego początku jest wbudowana w cały DNA tego pomysłu. Teraz jakby dlaczego, ja uważam, że najważniejsze jest relacja. Ja chcę być reporterem tych ludzi, my chcemy być grupą, która dla tych ludzi relacjonuje, w związku z czym to jest przywrócenie tej relacji. Nie ma pośredników i tak dalej, więc my chcemy…bo to jest, jeszcze o tym nie mówiłem, chcemy mieć też taką działalność breakingową, to znaczy pracuję teraz właśnie…testowaliśmy pewne rzeczy, kiedy były protesty w Rumunii, czy w Białorusi, to znaczy wypracowujemy model, budujemy takie szersze spektrum około stu, stu pięćdziesięciu osób rozsianych po świecie, których mamy zweryfikowanych, którzy są nam w stanie wiesz: (klaśnięcie) Białoruś. Kogo tam mamy? Dobra. A z drugiej strony, że mamy zespół reporterów sprawdzonych już, którzy są w stanie po prostu już połączyć te dwa doświadczenia i na przykład opowiedzieć to, co się dzieje możliwie szybko, czyli że możemy tam dojechać. Taki ten fundusz reporterski tam też chcemy brać, uzyskiwać od ludzi. A więc ta relacja jest najważniejsza, bo, jeżeli będziemy robili dobre rzeczy, uważam, że ludzie będą do nas przychodzić, dlatego że jakby staramy się, żeby…jakby nie przeliczamy tego na miliony odsłon, na potencjalny zysk reklamodawców. Tak mówiąc bardziej przeliczamy to na…ile z takiej super rzeczy, którą my uważamy za super, ile osób zdecydowało się z nami zostać i nas wspierać? Jeśli to będzie pięć osób, to będzie mega. Naprawdę. Wystarczy nam tysiąc osób, żeby ta cała grupa skrzykniętych ludzi szła dalej, że pojawią się już pierwsze pieniądze, które można wykorzystywać, które już zostaną zauważone w budżecie, że to już jest…Tysiąc osób, zwróć uwagę.
K: Niedużo.
J: I ja chciałbym…szukam tych tysiąca osób i to jest…
K: Czy te osoby muszą być z Polski?
J: Nie, nie muszą. Znaczy każdy, kto chce, ponieważ jesteśmy po polsku, po angielsku to jest pierwsza rzecz.
A jeszcze chciałbym o jednej rzeczy powiedzieć. A druga sprawa, jest teraz bardzo dużo funduszy na media, z których też na pewno będziemy chcieli korzystać. W bardzo transparentny sposób będziemy też pokazywać pieniądze, które dostajemy i na co są wydatkowane. Pieniądze z grantów chcielibyśmy wykorzystywać na rozwój, przyspieszony rozwój: budowę studia, zakup sprzętu, czy zrobienie naprawdę skomplikowanych projektów, do których musimy zatrudnić osoby, które zajmują się super wizualizacją. Też chcemy robić takie dziennikarstwo wychodzić do ludzi, bardzo dużo wydarzeń czy performansy w Krakowie, który teraz szykujemy, taki performans, po prostu na ulicy coś się będzie działo, żeby…no wszystko…to nie jest tylko taka forma, że strona www… A jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz, którą chcę powiedzieć. Wracając do tego… to nie będzie PayWall. To nie będzie PayWall i teraz ktoś się może zapytać: ale przecież jak to? Bo ja nie wierzę w zablokowany dostęp do informacji, nie może być tak, że pewna grupa ludzi…
K: Dostaje informację, a inna nie dostaje.
J: Tak. Nie może być tak, że, jak masz pieniądze, to masz lepsze, fajniejsze informacje, więc te tysiąc osób, które szukamy, szukamy ludzi, którzy też w to wierzą i chcą wspierać tą zarysowaną masę.
K: Tysiąc osób po ile złotych?
J: Myślę, że to będzie…Nie wiem, ile to będzie. Myślę, że to będzie około dwudziestu złotych miesięcznie.
K: I szukacie tysiąca osób? Więc może ktoś z naszych słuchaczy chciałby się przyłożyć do tego, zwłaszcza, że wydaje mi się, że to jest taki projekt, który jest i innowacyjny, wy teraz to będziecie sprawdzać, czy można tak funkcjonować.
J: Tak. To też jest dla nas ważne, że chcemy się dzielić tym wszystkim, więc, jeżeli mówimy o tych…szukamy ludzi, którzy chcą nas wspierać. To nie jest tylko wspieranie nas. To jest także wspieranie tego, że, po pierwsze, ta informacja jest i że jest dostępna dla wszystkich. Nie, że jest…za PayWall wiesz co to jest zbyt inna emocja. To jest taka emocja “moje, ja mam tutaj dostęp ekskluzywny”. A tutaj jest wspierać. Jeżeli wierzymy, znaczy inaczej, jeżeli myślimy, że potrzeba nam jakieś platformy porozumienia, że trzeba coś zrobić z tym dziennikarstwem to moim zdaniem trzeba bardzo wiele rzeczy zmienić i przede wszystkim to, o czym się starałem wczoraj powiedzieć, trzeba budować wartości. Ja mam nadzieję, że państwo, którzy tego słuchacie, dacie mi znać, bo ja to mówię, jeżeli tego nie czuć to trzeba poprawić gadkę, ale że czujecie, że staraliśmy się te wartości wbudować w projekt i one wyrażają się potem w tym, co robimy, jak funkcjonujemy, jak pewne rzeczy wyglądają na stronie, w jaki sposób w ogóle myślimy, dlaczego tak działamy i tak dalej. To jest bardzo prosty element, tylko potem jak się go wsadzi w takie filozofie, misje, inicjatywy, nagle dziesięć kroków dalej jest coś zupełnie innego, a wydawało się na samym początku…chociażby sprawa z PayWallem, ja…Tak to widzimy, tak w to wierzymy. Nikt nas nie musi wspierać, ale bardzo gorąco do tego zachęcam, dlatego że staramy się, tak jak mówię, oddajemy to wszystko, czego się nauczymy, bo głęboko wierzymy w to eksperymentowanie, więc wszyscy, którzy chcą nas wspierać, będą też częścią tej historii, pomagać nam, tworzyć te materiały, podsyłać pomysły. Też chcemy z ludźmi testować pewne modele. Na przykład są rzeczy, które nagle się dzieją na świecie. Są rzeczy dobre, są rzeczy złe.
Chcemy na przykład pytać tych ludzi: Słuchajcie płacicie nam te pieniądze, czy czujecie potrzebę, żebyśmy o czymś opowiedzieli? Czy chcecie, żebyśmy gdzieś polecieli? To będzie nas kosztować tyle, tyle i tyle. I też chcemy bardzo transparentnie pokazywać pieniądze, w jaki sposób są wydawane, na co są wydawane, żeby to też było jasne. Nasza odpowiedzialność jest przed tymi ludźmi i zobaczymy. Jestem bardzo, bardzo podekscytowany tym wszystkim, cieszę się, że teraz już jak rozmawiamy dzisiaj to jeszcze nie ma za dużo do pokazania, teraz te sześć tygodni dla nas naprawdę kluczowe w takim sensie, że zaczyna coraz więcej się dziać i zobaczymy jak będzie.
K: To mi się, że tak powiem, z tą ideą się zgadzam, tak osobiście, jeśli mogę Cię poprzeć, że zawsze mi się wydawało, że tak powinno być, że media powinny być jednak wspierane w jakiś sposób przez społeczeństwo, być otwarte, być dostępne dla każdego, że…wiem, że to jest taka idea takiej ściętej głowy, że ze względu na to, że sama od wielu lat prowadzę magazyn, który jest też wspierany w taki sposób, mam takich ludzi, którzy wiernie wspierają idee, wartości i osoby, które się tam angażują akurat. Szukamy dla nich jakiś możliwości grantowych i które tam pracują, ale zawsze sobie myślałam, że to było możliwe, ale widać też, że teraz technologia bardzo pomaga w tym, żeby taki stworzyć model.
J: To jest właśnie ten moment, kiedy zacząłem, jak rozmawialiśmy na początku, o tych wszystkich rozczarowaniach i tak dalej, to stwierdziłem, że jednak pojawiły się takie fenomenalne zjawiska, które umożliwiają wspieranie tego typu inicjatyw, że jesteśmy w stanie, właśnie dzięki, technologii, dalej to systematycznie naprawiać, tylko to jest taki moment, w którym technologia zaczyna schodzić do roli podrzędnej, a nie nadrzędnej.
K: Tak, ta wartość, koncept.
J: Bo my tutaj mówimy o celach, mówimy o wartościach i potem pojawia się technologia, system płatności i tak dalej. Ale już nie skupiamy się na tym, już wiemy, mamy to opanowane, było mnóstwo testów, kampanie wyszły, nie wyszły, mamy mniej więcej pojęcie, co z tym robić. To jest też ten moment, w którym ja zacząłem ten entuzjazm odzyskiwać.
K: A jeżeli chodzi o to jak zachęcasz ludzi do współpracy, powiedz Kuba, czy to jest łatwe, czy to jest trudne? Jak myślisz, jakie jest środowisko dziennikarskie, jeżeli chodzi o te technologie? Jakie mamy wyzwania albo problemy albo może kamienie milowe do pokonania, według ciebie?
J: Bardzo dobre pytanie. Ja teraz jestem strasznie zafiksowany na tych wartościach, to jest teraz najważniejsza rzecz, żeby w jaki sposób wziąć i zmienić, i to może być trudne, bo…
K: Zawsze jest trudne. Zmiana…
J: Tak, tak, zmiana jest trudna.
K: Boli.
J: Zmiana jest trudna, natomiast czasem…jak mamy zmienić wielkie instytucje, to one już tak są rozpędzone, już są poukładane, mają te swoje modele, że bardzo ciężko, nawet jeżeli te modele korodują po drodze i są dysfunkcjonalne, to widzimy, że po prostu nie są w stanie nadążać, nie są w stanie tej zmiany tak łatwo przeprowadzić. Dla wielkich firm taka nagła zmiana w stylu: “stop, już nie produkujemy młotki. produkujemy lizaki” to jest…to się wydaje, że jest takie proste. Też to, co mówię, jest naiwne, bardzo naiwne i naszą rolą jest chyba pokazać, że to działa, że da się to zrobić i myślę, że, jak będzie coraz więcej takich inicjatyw, które będą pokazywały to, że da się przywrócić tą wartość dziennikarstwa, znaczy wartość zawsze była, ona jest, tylko nie ma tego zaufania, nie ma tych emocji, dużo grzechów było popełnianych, ale że zaczną się dziać naprawdę bardzo fajne rzeczy, to wtedy też inni zaczną rozumować. Mnie się wydaje, że teraz najważniejsze jest eksperymentowanie, niepoddawanie się, mega zafiksowanie się na wartościach i jazda do przodu.
K: Jak mówisz o tym, to łatwo ci jest ludzi znajdować, dziennikarzy, którzy wchodzą w ten projekt czy trudno?
J: Naprawdę. Naprawdę jestem zdziwiony.
K: Czyli jednak ten duch w narodzie nie wygasł, rozumiem?
J: Nie, też trzeba pamiętać o tym, że dziennikarze…
K: Dziennikarze to wariaci, to wiadomo.
J: Trzeba też ten system eko medialny rozdzielić. Ja zawsze mówię, To nie jest tak, że ludzie nie chcą robić super reportaży. Wejdziesz do newsroomu i krzyknęłabyś: No dobra, kto pojedzie na trzy miesiące do Nepalu zrobić reportaż? Las rąk.Tylko nie ma tych opcji, w sensie krzyczenia, że tutaj…
K: Tutaj można wyjechać, tutaj można wyjechać.
J: Tak. Bo model biznesowy jest taki. Bo reklamodawcy, bo cały ten system dookoła, więc tutaj to też trzeba rozdzielić i patrzeć z osobna. Łatwo się ocenia tak generalnie: ha ha ha, media są do dupy, więc…Co ja miałem powiedzieć? Aha, czy się łatwo zachęca. Ci, którzy rezonują z taką wizją partyzantki, z tym, że jest dużo eksperymentów, z tym że jest taka metoda prób i błędów, w ten sposób się rozwijamy, to chcą. Poza tym, nawet jak mi się nie uda, to zawsze będzie fajna faza ataku. Myślę, że ta rzecz jest dużą zmianą dla dziennikarzy, z którymi rozmawiam. To znaczy, że są cele, duże ambicje, porywanie się z motyką na słońce? Tak się mówi?
K: Tak.
J: Czy z motyką na księżyc?
K: Chyba na słońce z motyką.
J: W każdym razie trochę taki szaleńczy projekt. No i zobaczymy, zobaczymy. W tej chwili nie jesteśmy w stanie więcej osób ściągnąć, jest zespół samowystarczalny i chcemy w tym gronie jechać przez dłuższy czas. Teraz budujemy, już mówiłem, dalszą taką sieć jakich współpracowników, Ludzi, którzy po prostu…no z takich krajów, z których na co dzień, nie piszemy, ale przygotowujemy ten model, że jesteśmy w stanie bardzo, bardzo szybko reagować.
K: Kuba…
J: Marzy mi się, wiesz co? Taki mam pomysł, wrzucę go, może ktoś go podchwyci. Fundacja PCPM Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej ma taką grupę ratowników szybkiego reagowania. To jest fascynujący projekt. Ja mam taki pomysł, żeby stworzyć taką grupę, która się zajmuje informacją. Informacja jest bardzo ważna, na przykład w kryzysach humanitarnych. Nie tylko mówię o tym, że świat należy poinformować, to jest też podstawa ratowania, wiesz drony na przykład służą teraz…największa innowacja z dronami dla mnie dzieje się właśnie w sferze ratowania życia, te systemy do mapowania. Fakt, że, jeżeli na przykład trzęsienie ziemi, jak jest trzęsienie ziemi, nie ma map. To, co było, nie wiesz nic. Przyjeżdżają ratownicy, nawet którzy wiedzieli, nie mogą się ogarnąć: gdzie my jesteśmy? co tutaj jest? Czy to jest Gdańsk Główny, czy to jest już rynek? Drony to tworzą. Po prostu wyrzucasz je w powietrze, one tworzą ci szybko mapę, wprowadzają ci do systemu, jesteś w stanie po prostu inaczej pracować, więc taka informacja też jest fascynująca i gdzieś mi po głowie chodzi grupa osób, która jest w stanie informować, bo to też jest bardzo ważne, żebyśmy wiedzieli, co się dzieje. Aczkolwiek dla mnie, ja to też podkreślam, jesteśmy wolni. Szybkość i jakby pogoń za newsem to jest jedna z takich zgubnych rzeczy, jak się człowiek za bardzo na tym zafiksuje, więc ja obiecałem od samego początku, raczej będziemy spóźnieni niż za szybcy.
K: Bardzo dobrze, bardzo fajnie. Kuba, wiesz co, chciałam wrócić do tego wątku osobistego jeszcze, bo…
J: Myślałem, że się udało uciec.
K: Że się uda uciec, no ale wiesz myślę, że każdy dziennikarz się z tym zmaga, ma wątpliwości. Nie może być tak, że jest jakimś wolnym elektronem. Masz duże doświadczenie za sobą, będąc blogerem i też działając w Fundacji Państwo, no ale masz dwójkę dzieci, masz żonę, masz swoje odpowiedzialności, obietnice, które złożyłeś. Jak ty sobie radzisz? Jak ty to łączysz? Jak tutaj zawalczyć o to? Czy możesz się podzielić z naszymi słuchaczami?
J: Przede wszystkim ta nowa inicjatywa, współzałożycielką jest moja żona, więc…
K: Masz ją po swojej stronie.
J: Tak, mam ją po swojej stronie i też dla nas to był taki powód tej zmiany, bo lubimy razem pracować i robiliśmy parę projektów, robiliśmy bloga razem i okazało się, że nie kłócimy się za dużo przez to i że fajnie nam się to robi. Poza tym mamy taką pasję, której częścią są podróże i tak jak kiedyś te podróże były bardziej nadrzędne, tak teraz są podrzędne, to znaczy jedziemy po coś, jedziemy opowiadać historię, szukamy ludzi. Nie są to takie podróże egoistyczne, wakacyjne, tylko to robimy, więc no staramy się…Jakoś to mamy już przetestowane przy blogu, tam, gdzie możemy, jeździmy wszyscy w czwórkę. Teraz na przykład pracowaliśmy nad materiałami z Węgier, to byliśmy wszyscy.
K: Powiedz, w jakim wieku masz dzieci?
J: Trzy lata jedno i drugie cztery miesiące.
K: I jesteście w stanie w czwórkę wyruszyć?
J: Tak, jesteśmy w stanie w czwórkę wyruszyć.
K: Niesamowita rodzina,
J: I potem na miejscu zależy. Teraz, jak byliśmy w Budapeszcie, to już sam pojechałem na granicę, żeby robić materiał z tej strefy tranzytowej dla osób poszukujących azylu, czyli tak bardziej uchodźcy, de facto odstraszający emigrantów, no to już tam sam pojechałem, ale na tyle, na ile możemy, też jakby w trosce o materiał, żeby dało się pracować, to, co robimy, to, co można, robimy razem. Tam, gdzie widzimy, że jest potrzeba, żeby na przykład Ania sama poszła albo żebym ja poszedł, bo będzie lepiej, prościej, różne są materiały. Jak gadasz z ludźmi, to jest prościej. Jak jedziesz tam do strefy tranzytowej, gdzie policja na wszystko krzywo patrzy i tak dalej i tak dalej, to tam z dzieckiem to by w ogóle było. Ale czasem wiesz, większa grupa to większy problem. Jeden pałętający się reporter to jest troszeczkę prościej. Także jakoś…nam jest dobrze. Nam jest prywatnie dobrze. Dzieci są dla nas w tym wszystkim najważniejsze, ale jednocześnie my też chcemy być szczęśliwi, dużą wartość widzimy w tym, jak one się rozwijają w drodze, w podróżach. Amelia już ma trzy lata i zaczyna robić zdjęcia, także podłapuje to nie tylko od nas, tylko tak widzę, jak gdzieś jest na wydarzeniach, to lepi się do fotografów, także super. Super, bo dla mnie to też jest bardzo ważna rzecz. Jak sobie myślałem, w jaki sposób przekazywać pasję technologiczną dzieciom, to bardzo zależało mi na tym, tak sobie wymyśliłem, że chcę, żeby zaczęli każdej technologii, która pozwala im tworzyć, żeby to nie była technologia, która jest do konsumpcji, tylko żeby to było, jeżeli telefon, to robić zdjęcia, a nie żeby oglądać bajkę, czy coś w tym stylu. Więc w ten sposób chcę, no bo to pokolenie to już w ogóle, ciężko pomyśleć, jaką tam będą mieli technologię, myślę, że to, co teraz mamy, to będzie tylko śmiechu warte. Natomiast chcę, żeby kontrolowała te narzędzia i żeby wiedziała, że one czemuś służą i to jest ten sposób, w jaki staramy się tę technologię dać, właściwie nie żeby odcinać, tylko żeby, jeśli już, to żeby stworzyć z tego wartość, po prostu dla niej, żeby to wspierało wszystkie elementy, które, jak dziecko się rozwija, zaczyna być kreatywne, chce wiesz, tu rysuje, tu maluje, śpiewa, tańczy i tak dalej to, żeby rozwijać twórczość i żeby pobudzać wyobraźnię. To jest najważniejsze, dla niej. To, co to wspiera, super.
K: Fajnie. Kuba, czy ty masz jakieś miejsca, gdzie nasi słuchacze mogliby wejść, jakiś materiał albo…
J: Tak, jest strona outriders. Także tam zapraszam. To jest nasze główne miejsce.
K: Czy już macie jakiś materiał tam opublikowany?
J: No, jak słuchacze słuchają podcastu, to tak, już wszystko pięknie śmiga. To jest jedna rzecz, a poza tym jesteśmy na innych platformach. Jeżeli ktoś na przykład chciałby, to do tego czasu będziemy mieli już kanał na Whatsapp, jakby ktoś chciał tą formą, to dla nas jest fajny eksperyment, to zachęcam, bo chcemy w ogóle zobaczyć, jak się buduje relacje poprzez Whatsappa, no i też nie mamy do końca jakiś tam pomysł formy startowej i to jest jeden z takich eksperymentów: wykorzystywanie komunikatorów do informowania, do opowiadania historii. Także jeżeli ktoś chciałby po prostu poeksperymentować z nami, dać nam feedback zwrotny, na zasadzie: “nie no, dobra, sorry, to nie działa” albo “kurczę, nie myślałem, że to może być takie fajne”, to super. Ja sobie subskrybuję taki portal “One hand forty journals” – Sto czterdzieści journals, to są dziennikarze tureccy, którzy właśnie mają kanał na Whatsappie, nie mają w ogóle swojej strony, dziennikarstwo na platformach, czyli tylko w mediach społecznościowych, dedykowane. Raz na dzień dostaję anglojęzyczny update z Turcji. Cztery rzeczy. Super. Na Whatsappa, a to jest darmowa technologia. Whatsapp jest o tyle specyficzny, że w wielu krajach są różne pakiety i na przykład Facebook jest darmowy, Whatsapp jest darmowy, w Argentynie Whatsapp jest darmowy, pakiety są strasznie niskie, na przykład 10 mg dziennie, w Argentynie, w większości tych Whatsapp jest darmowy, a da się tam dużo rzeczy przesłać, więc to jest taki sposób docierania z informacją do ludzi, którzy na co dzień nie korzystaliby z mediów albo nie stać ich na większy pakiet. A tak w ten sposób można dotrzeć, więc będziemy sobie tutaj eksperymentować.
K: Kuba, naprawdę życzę ci, żeby to wszystko wypaliło…
J: Dziękuję za zaproszenie.
K:…i naprawdę dziękuję ci za to, że przyszedłeś i tak jak mogę podsumować to widzę, że naprawdę jesteś człowiekiem, który z tą maczetą przez dżunglę przemierza jako pierwszy. Podziwiam cię, naprawdę. Jeszcze zachęcasz do tego innych, bo mówisz chodźcie ze mną, ja gdzieś tam przeczeszę ten teren. Z drugiej strony widzę, że wnioskiem dla mnie osobistym też takim, jest to, że nie boisz się tej porażki. To jest super w tobie, naprawdę doceniam to, że mówisz: “ok, nie uda się, ale można coś z tego wziąć, można się z tego nauczyć”, więc osoby, które boją się takich zmian, czy właśnie żeby pójść za tym może człowiekiem, który idzie z maczetą, to jednak warto przeżyć tą przygodę. Wydaje mi się, że dla tej samej przygody warto.
J: Dziękuję.
K: Naprawdę dziękuję ci bardzo i liczę na to, że dzięki tobie nasze media się zmienią i podejście do wielu rzeczy się zmieni.
J: Dziękuję.
K: Do widzenia.
J: Do widzenia.