Społeczeństwo,

Coś się otwiera, coś się zamyka – Artur Brzozowski

8 czerwca 2025

W tym odcinku „Stacji Zmiana” rozmawiam z Arturem Brzozowskim – człowiekiem, który napędzany młodzieńczym marzeniem o pomaganiu stworzył świetnie działające centrum wsparcia uchodźców, mierząc się z wyzwaniami, które przerosłyby niejednego.

Artur, pomimo młodego wieku, podjął się koordynacji gigantycznego projektu, jakim było Centrum Społeczności w Gdańsku, oferujące kompleksową pomoc obywatelom Ukrainy – od zakwaterowania i wsparcia psychologicznego, przez naukę języka polskiego, aż po targi pracy. Intuicyjnie, a równocześnie z niezwykłą sprawnością społeczną, zbudował ośrodek od zera, łącząc ludzi i zasoby.

W tej niezwykle szczerej rozmowie dowiesz się:

  • Jak to jest otwierać tak duże projekty i dlaczego zamykanie ich jest o wiele trudniejsze.
  • Co napędzało Artura do działania i jak udźwignął ogrom odpowiedzialności.
  • Z jakimi wyzwaniami ludzkiego cierpienia musiał się zmierzyć i jak to wpłynęło na jego perspektywę.
  • Dlaczego work-life balance jest kluczowy, zwłaszcza dla osób angażujących się społecznie, i jak ważna jest umiejętność sięgania po pomoc.
  • Dlaczego „mądre pomaganie” oznacza przede wszystkim słuchanie drugiego człowieka.

Opowieść o osobistej transformacji

Ta rozmowa to nie tylko opowieść o organizowaniu pomocy, ale także opowieść o osobistej transformacji, radzeniu sobie z wypaleniem i znajdowaniu siły w relacjach z innymi. To rozmowa o odwadze, empatii i o tym, że nawet z gruzów chaosu można budować przyszłość.

Posłuchajcie, jak Artur Brzozowski „zbawiając świat” nauczył się dbać o siebie, bo coś się otwiera i coś się zamyka, a każda zmiana niesie ze sobą życiowe lekcje.

Muzyka na końcu odcinka Oy Rodyno by Ukrainian Village Voices: https://tiny.pl/rtxxm775

☕

Posłuchaj też o dobrym życiu: https://stacjazmiana.pl/ktipy/ktip-jak-miec-dobre-zycie-cz-1/
Kliknij w opowieść o jednej walizce: https://stacjazmiana.pl/episodes/jedna-walizka-julia-kharytoniuk/

Kilka ważnych myśli z rozmowy z Arturem:

Wypalenie zawodowe jest realnym problemem.

Równowaga między pracą a życiem osobistym jest kluczowa.

Pomoc innym daje sens życiu.

Organizacja pomocy wymaga zaangażowania i planowania.

Integracja uchodźców jest ważnym zadaniem.

Dobre relacje z zespołem są kluczowe w organizacji.

Każdy może przyczynić się do zmiany w swoim otoczeniu.

Umiejętności społeczne można rozwijać jak sprawność fizyczną.

Przywiązanie do rzeczy może prowadzić do lęku.

Słuchanie potrzeb ludzi jest podstawą skutecznej pomocy.

Rozdziały:

  • 00:00 – Wypalenie zawodowe i równowaga
  • 02:58 – Otwarcie i zamknięcie
  • 06:02 – Motywacja do działania społecznego
  • 09:10 – Organizacja pomocy dla uchodźców
  • 11:56 – Centrum Społeczności i jego działania
  • 17:49 – Znajomości i współpraca
  • 20:01 – Rozwój umiejętności społecznych
  • 22:04 – Ludzie w kryzysie
  • 26:20 – Przywiązanie do rzeczy
  • 30:09 – Mądra pomoc
  • 33:33 – Zamknięcie centrum i nowe wyzwania
  • 34:41 – Nauka i doświadczenia
  • 37:28 – Wyzwania i sukcesy
  • 39:02 – Zarządzanie finansami i budżetem
  • 42:09 – Budowanie zespołu
  • 46:53 – Pasja i zaangażowanie w NGO
  • 49:09 – Podsumowanie i odpoczynek

Artur opowiada o swojej drodze do pomagania – od pierwszych kroków w wolontariacie, przez koordynację projektu „Gdańsk Pomaga”, aż po uruchomienie centrum pomocy we współpracy z ONZ. Usłyszycie, jak wyglądało budowanie od zera tak ogromnego przedsięwzięcia, zarządzanie nim oraz kształtowanie zespołu, który stawił czoła bezprecedensowym wyzwaniom.

Rozmawiamy o sile współpracy w projektach społecznych, o tym, jak umiejętności społeczne pomogły Arturowi nawiązywać kluczowe kontakty, oraz o osobistych doświadczeniach związanych z niesieniem pomocy ludziom w najtrudniejszych chwilach. Artur dzieli się poruszającymi historiami, które pokazują indywidualne podejście do wsparcia i wagę słuchania potrzeb innych.

Nie brakuje też trudnych tematów – poruszamy kwestię wypalenia zawodowego wśród społeczników i tego, jak kluczowe jest dbanie o siebie i szukanie pomocy. Artur dzieli się również swoimi wnioskami wyniesionymi z trzech lat intensywnej pracy: o odporności i sensie nieprzywiązywania się do rzeczy materialnych.

Ta rozmowa to esencja tego, że „coś się kończy, coś się zaczyna i na pewno się zmienia”. Posłuchajcie o pasji, determinacji i niezwykłej ludzkiej wrażliwości, która napędza Artura Brzozowskiego. Myślę, że ten chłopak daleko poleci…

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | SpotifyYouTube

Prosimy, oceń ten podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Transkrypcja:

Artur Brzozowski (00:00):

Powiem Ci tak, to był ciężki czas. Mówię teraz o tych 3 latach ostatnich. Pamiętam też, że jak to osoby społeczne, szybko się wypalają niestety. To też jest bardzo ważne. O tym trzeba otwarcie i głośno mówić, że osoby społeczne się wypalają. Mają do tego prawo, ale trzeba też wiedzieć, że po tą pomoc trzeba sięgnąć. Trzeba o tym mówić i nie wsyć dzisiaj tego, nie wiem, że jestem przepracowany, że mogę mieć problemy psychologiczne, pójść do psychologa.

Porozmawiać, pointegrować się, wyjść do ludzi, też zachować ten work-life balance, tak zwany, czyli czasami odpuścić. Świat się nie zawali, jeżeli po 8 godzinach ja wyjdę z pracy i ja to zrozumiałem wreszcie też. Dlatego też właśnie też apeluję do wszystkich właśnie, może nie tylko społeczników, ale żeby ten work-life balance jednak zachowywać, nie wypalać się za szybko, bo czasami wystarczy jedna zapałka, jedno pstryknięcie palca i już jesteśmy w tym, nawet nieświadomi, że jesteśmy. Dlatego sięgajmy po pomoc.

Kasia Michałowska (01:12):

Dzień dobry, witam na stacji zmiana. Jest to podcast o tym, że coś się kończy, coś się zaczyna, na pewno się zmienia. I dzisiaj w naszym podcastie Artur Brzozowski, dzień dobry. Dzisiaj będziemy rozmawiać o tym, że coś się otwiera i coś się zamyka i na pewno coś się zmienia i organizuje i tym będziemy rozmawiali, tym jak to jest coś dużego robić, organizować, włączyć się w jakieś działania społeczne, bo to jest właśnie działanie na ogromnej zmianie. Zapraszamy Was do słuchania.

Artur Brzozowski:

Dzień dobry witam.

Kasia Michałowska (01:51.726):

mam takie pytanie, czy łatwiej jest otwierać coś, czy łatwiej jest coś zamykać?

Artur Brzozowski:

W moim przypadku zdecydowanie coś jest otwierać, bo to się wiąże z ekscytacją i organizacją pracy pewnie i z samego siebie poznawania. Natomiast zamykać jest mi trudniej z racji mojego charakteru. Jestem człowiekiem, który się przewiązuje do pewnych rzeczy. Stąd też zamykanie pewnych rozdziałów w życiu czy rzeczy, czy czegokolwiek innego jest znacznie trudniejsze dla mnie.

Kasia Michałowska:

Pewnie ze względu, że się „smutnia”

Artur Brzozowski:

Na pewno też potem długo to we mnie siedzi, ale no to trzeba wypracować na pewno potem. Dlatego też ważne są natychmiastowe inne zmiany, które pozwolą też mniej boleśnie przejść dalej.

Kasia Michałowska:

Rozumiem, pewnie taki masz temperament, ale z drugiej strony właśnie chciałam bardzo Cię złapać w tym momencie, bo znam Ciebie Artur i wiem o tym, że to nie jest Ci łatwo tak zamykać i się trochę posmucić, ale w gruncie rzeczy, miejsce gdzie jesteśmy trochę smutni i trochę zamykamy różne sprawy, jest jednak tam jest mądrość. Jak Ty to w sobie odkryłeś, że chciałbyś zmieniać świat, że chciałbyś pomagać ludziom?

Artur Brzozowski (02:58):

Wiesz co, wydaje mi się, że zaczęło się tak naprawdę od tego, że zrozumiałem sens życia pomocowego. Niegdyś pomogły mi dwie ważne osoby w życiu bardzo mocno, które dały mi taką drugą szansę na życie, za co jestem ogromnie wdzięczny tym osobom. I wyszedłem z wnioskiem, że okej, te osoby mi pomogły, to teraz czas na mnie, żebym ja mógł przekazywać tę pomoc dalej. No i tak to się zaczęło właśnie od tego, że zacząłem się udzielać społecznie, wolontariacko i stwierdziłem, że może trochę zbawię świat po swojemu. Czyli właśnie będę pomagać innym. Wtedy odkryłem, że to jest to. Że chcę pomagać i że w tym mogę czuć się mocny.

Kasia Michałowska:

Na przykład, kiedy myślisz sobie o takich swoich początkach pomagania czy włączania się w jakieś akcje wolontaryjne, to w jakich obszarach działałeś?

Artur Brzozowski:

Zacząłem pomagać w wolontariacie w Gdańsku. Tutaj była pomoc taka, że trzeba było coś w jakimś wydarzeniu uczestniczyć, właśnie pomóc, przenieść, porozmawiać, poprowadzić i chętnie to robiłem. Bardzo byłem z tego zadowolony. Potem nastąpił taki przełomowy moment, gdzie w jednym z NGOs-ów znalazłem pracę. Tam odkryłem taką pomoc na szerszą skalę, że można to połączyć prywatnie, ale też i zawodowo. Że mogę pomagać, ale nie tylko prywatnie po pracy, po godzinach, wieczorami, ale też właśnie pracując.

Kasia Michałowska (04:25.166):

Że możesz po prostu dostawać za to pieniądze. tym sensie. Jak zaczęłaś tam pracować i zaczęłaś się udzielać, pojawiła się sytuacja taka… bo o tym w gruncie rzeczy chciałam porozmawiać, o tym jak to jest organizować takie duże przedsięwzięcie, bo chcę powiedzieć, że Artur zajął się taką dużą sprawą związaną z tym. To też jest ciekawe, że ktoś ci zaufał w tej dziedzinie, bo jesteś młodym człowiekiem, bo dopiero jesteś po trzydziestu. To po prostu jest szok, że taka młoda osoba jak ty mogła coś takiego zrobić, żeby otworzyć taką pomoc dla uchodźców z Ukrainy bo to był czas kiedy się zaczęła wojna i pojawiła się taka możliwość żeby stworzyć jakiś taki ośrodek.

Artur Brzozowski:

Dokładnie to się nazywało Centrum Społeczności, ale zanim też do tego przejdziemy, to muszę się cofnąć troszeczkę wsteczną. Oczywiście, bo właśnie zaczęło się tak naprawdę od Gdańsk Pomaga. To był projekt realizowany właśnie we współpracy z miastem gdańskim, w Fundacji Gdańskiej, gdzie ten projekt miał za zadanie pomóc osobom starszym, niepełnosprawnym podczas covida. I tam właśnie zacząłem tak naprawdę pracować i pomagać.

Artur Brzozowski (05:34.19):

Ten projekt miał za zadanie udzielać wsparcia poprzez wolontariuszy, którzy docierali w czasie covid’a, w czasie pandemii. To było ogromne wyzwanie dla nas, bo stworzyliśmy coś od zera, nie tak naprawdę, czyli projekt nie pozwalał zostawać samemu w domu. To był fantastyczny czas, aczkolwiek, no wiadomo, bardzo ciężki dla wszystkich, kiedy żyliśmy w tej pandemii w strachu. Natomiast udało się go zrealizować, dobrą on do końca. Stworzyliśmy fantastyczne miejsce, fantastyczny punkt pomocowy. Aż pewnego dnia podszedł do mnie mój szef ówczesny i zapytał się właśnie, czy zechcę pokoordynować projektem zupełnie innym, bo trzy lata temu w lutym wybuchła wojna, więc się zapytałem, co to za projekt. No i nazwali go Roboczo Gdańsk Pomaga Ukrainie. Tutaj kolejna faza pomocowa, czyli Dolna Brama 8, punkt, którym była pomoc, taka najbardziej potrzebna, najbardziej pilna, czyli właśnie dla niej ludziom noclegu tym wszystkim, którzy przyjeżdżali do Gdańska w lutym 22 roku. Danie im bezpiecznej przestrzeni, psychologa przede wszystkim, czy jakiejś innej formy pomocy, którą na ten moment potrzebowali. tam pamiętam, że to też była taka praca od rana do wieczora, ale dobrze to wspominam, bo czułem misję pomocy tym ludziom. Wiedziałem, że ja ich nie mogę zostawić, bo oni są w większej potrzebie niż ja, niż pewnie też inni, aczkolwiek ciężko to zważyć, kto może bardziej potrzebować pomocy niż właśnie te osoby z Ukrainy. Więc przez kilka dobrych miesięcy na Dolnej Bramie byłem i ten projekt realizowaliśmy. Tam była również Infolinia, która wspomaga Ukrainy. Infolinia miała za zadanie właśnie odbierać telefony od osób z Polski, którzy oferowali pomoc, ale też od osób z Ukrainy, którzy tej pomocy potrzebowali. I przez tą Infolinię przetaczało się mnóstwo osób, mnóstwo rozmów telefonicznych odbyliśmy w języku polskim, ukraińskim i innym też.

To było ogromne przedsięwzięcie. Od rana do wieczora ten telefon dzwonił. Do tego momentu, aż jak szedłem spać, to ja słyszałem dźwięk tego telefonu. Naprawdę. I myślałem, że ja już muszę odebrać go. Ale to już naprawdę, to jest przepracowania pewnie. I ostatecznym punktem kulminacyjnym była ponownie rozmowa z moim szefem ówczesnym, który zapytał czy byłbym w stanie pokoordynować międzynarodowym projektem. Pani Prezydent zwróciła się do nas po pomoc, żeby znaleźć osobę, która byłaby w stanie koordynować punktem pomocy finansowej dla obywateli Ukrainy. Międzynarodowa Organizacja, czyli ONZ, chciałaby wejść do Polski i wesprzeć obywateli Ukrainy pierwszą taką potrzebą, czyli dać ludziom pieniądze na najpilniejsze potrzeby, czyli żeby ze sobą zrobili zakupy.

Ubrali się, bo wiadomo, często ci ludzie przyjeżdżali z jedną siatką, jedną walizką bez niczego. Dosłownie. Podszedł do mnie mój szef, zapytał się czy jestem w stanie to zrobić. Ja powiedziałam, że potrzebuję chwili na namysł. W moim przypadku chwila. Powiedziałem mu dosłownie, nie może godzinę później Karol wchodzę w to. Wchodzę w to. Nie wiem czy udźwignę, ale znając mnie pewnie udźwignę. No i co? I zostałem oddelegowany do stworzenia centrum pomocowego w Zieleniaku.

Tam mieściła się wtedy pomoc. Ta pomoc finansowa trwała przez 5 miesięcy. Była ogromna dosłownie. Miałem za zadanie stworzyć miejsce, czyli przyjąć biurka, które były do realizacji tego projektu, zatrudnić około 30-osobowy zespół. To było dla mnie też wyzwaniem, bo musiałem znaleźć osoby, które mówią w języku ukraińskim, ale też polskim, żeby zrozumiały mnie, ponieważ ja nie znałem języka ukraińskiego. Chciałem zobaczyć ten cały plan, jak to wygląda w innych krajach, ponieważ ten projekt istniał i istnieje do dzisiaj w innych krajach, ale trzeba było go przyłożyć na polskie realia, bo wiadomo, inaczej się pomaga osobom w Afryce, a inaczej pomaga się osobom w Polsce.

Spotkaliśmy się z czymś nowym, ale udźwignąłem temat. 5 miesięcy ten projekt istniał. Po 5 miesiącach stwierdziliśmy, że czas pomóc zupełnie trochę inaczej. Czyli stworzyć przestrzeń, w którym obywatele Ukrainy, a z czasem też innych krajów czy też właśnie obywatele Polski mogli się razem integrować. I tak właśnie powstało Centrum Społeczności. Centrum Społeczności, które miało za zdanie właśnie pomóc w postaci pracownika socjalnego, który pomoże przetłumaczyć dokumenty, napisać CV, czy też pójść do lekarza, do sądu, załatwić jakieś naprawdę najpilniejsze sprawy. Była też pomoc psychologiczna. Ona się dzieliła na dwie kategorie właśnie konsultacje psychologiczne jeden na jeden, ale też poprzez art terapię, zajęcia grupowe, żeby ludzie nie myśleli tylko o wojnie, o tym, że zostawili np. rodzinę w Ukrainie, ale też żeby się skupili na sobie, żeby ten mindfulness cały, czyli ta cała otoczka, żeby się czuli dobrze, był dla nich priorytetem.

Także była pomoc psychologiczna. Mieliśmy też animatorki, które się zajmowały dziećmi, żeby te dzieciaki były zaopiekowanie poprzez animacje, gry, zabawy, żeby też rodzice w tym czasie, kiedy przykład dzieci się mogą bawić, mogli sobie załatwić coś innego, czyli na przykład jakąś sprawę urzędową, czy też, uwaga, nauczyć się języka polskiego, ponieważ organizowaliśmy również kursy językowe. Ta pomoc była wszelaka, naprawdę organizowaliśmy również targi pracy, które były niewątpliwie sukcesem, ponieważ przy zerowym koszcie udało mi się zaprosić firmy, które przyjdą i zaoferują pracę, ale też instytucje, które mają wiedzę właśnie, jak pomagać takim osobom. Przez 6 godzin przez moje centrum przytoczyło się prawie 1000 osób. Miałem osobę z mojego zespołu, która stała przy wejściu z takim licznikiem. Licznikiem. Tak. I liczyła, ile osób wchodzi. I naprawdę to był dla mnie fenomenalny dzień, bo naprawdę ja nie wydałem ani grosza na to wydarzenie, bo to, że ja też właśnie koordynowałem tym centrum, to też byłem odpowiedzialny za taką promocję i rozpowszechnianie informacji o tym. Z racji, że miałem doświadczenie już, bo pracowałem też w agencji marketingowej, to z łatwością było mi wypromować takie wydarzenie na Facebooku, czy też napisać właśnie do Urzędu Miasta, że halo, organizujemy targi pracy, czy też właśnie, nie wiem, do MOPRu, do Urzędu Pracy. Wszędzie naprawdę, gdzie mogłem, rozesłałem informacje i naprawdę odzew był super. Więc były targi pracy, były również inne duże wydarzenia takie właśnie, żeby skupić uwagę na integracji, czyli właśnie Międzynarodowy Dzień Uchodźcy, Dzień Migranta, kolonie, ferie zimowe, zajęcia dla dzieci podczas wakacji. Odpowiadaliśmy na potrzeby obywateli Ukrainy i nie tylko. Z czasem to miejsce stało się przyjazne dla wszystkich. Było bardzo przyjemnie pracować, móc pracować przez te trzy lata. Uważam, że się zrealizowałem, spełniłem najbardziej jak mogłem. Wiadomo, każdy ma wady jakieś. Ja też popełniałem błędy, bo przecież kto nie popełnia błędu?

Natomiast ja popełniałem błędy, ale wydaje mi się, że to jaki odbiór był ze strony beneficjentów czy też naszych darczyńców, bo nie zapominajmy o nich, bo to oni dawali nam pieniądze na organizację tego centrum. Tyle ciepłych słów, ile ja usłyszałem na przestrzeni tych trzech lat, że robimy kupę dobrej roboty, że to jest ogromna wdzięczność ze strony obywateli Ukrainy, że Polacy inaczej postrzegają obywateli Ukrainy w ten sposób, że istnieje takie centrum, że oni czują, że właśnie obywatele Ukrainy są wdzięczni przez to. Na przełomie tych 3 lat działo się wiele. Mam mnóstwo historii i tych dobrych, pozytywnych ze strony beneficjentów, ze strony pracowników. To jest coś niesamowitego. A z ciekawostek, przez 3 lata nauczyłem się cyrylicę ukraińską. Jestem na tyle osłuchany językiem ukraińskim, że dzisiaj potrafię obejrzeć film bez żadnych napisów.

Kasia Michałowska (13:20.814):

A czy umiesz się skomunikować, że umiesz jakieś zdanie?

Artur Brzozowski:

Oczywiście, tak. Oczywiście, do mnie podejdzie osoba z Ukrainy i coś będzie mówić po ukraińsku, to ja jestem w stanie z nią na poziomie podstawowym porozmawiać. No, proszę. Jak widzę na telegramie wiadomości, na przykład od mojego zespołu, które brzmią właśnie w języku ukraińskim, albo nie wiem, obserwuję profil z Załęskiego, no to ja w pierwszej kolejności nie czytam po polsku czy po angielsku, czytam po ukraińsku, żeby no uczyć się i faktycznie umiem przeczytać to, co jest napisane.

Kasia Michałowska:

Super, bardzo fajnie. To prawda, chociaż ja uważam Artur, że ty jesteś obdarowany lingwistycznie, bo też powiedz, jakie znasz języki, oprócz angielskiego, polskiego, no teraz już ukraiński, ale również… właśnie nowe doświadczenie, przy okazji zdobyłeś….

(słuchaj odcinka, transkrypcja pojawi się wkrótce)

Scroll to top