Psychologia,
Zdrowie,

Bo chłopaki nie płaczą – Dominik Werner

10 lutego 2025

Czy można zagłuszyć emocje? Przestać czuć to co się czuje? A w trudnych sytuacjach znaleźć się w jeszcze trudniejszych sytuacjach? Owszem! Dominik Werner szczerze opisuje schematy zachowań, w których tkwił przez lata. Poruszamy kwestie zdrowia psychicznego i zmiany schematów myślowych. Rozmawiamy o nauce dbania o siebie i, wprost niemożliwej do wykonania umiejętności, proszeniu innych o pomoc. Można czuć niewiele i świetnie sobie z tym faktem funkcjonować. Posłuchaj! Ważny odcinek.

@Dominikwerner znajdziesz go na insta

www.north.film – działalność Dominika Wernera

Może chcesz mnie wesprzeć jako twórcę? I postawić mi kawę?

Zapraszam: https://buycoffee.to/stacjazmiana

Plan rozmowy:

  • 0:00 – start
  • 0:55 – zapowiedź rozmowy
  • 3:20 – peron na stacji zmiana
  • 4:47 – czucie zastępcze
  • 7:10 – mężczyźni są uczeni dania rady
  • 9:25 – Dopamina jak narkotyk
  • 10:50 – Uciekanie w relacje
  • 12:15 – Dojrzałość
  • 15:30 – Nie prosimy o pomoc
  • 18:45 – Przyznanie się do słabości
  • 21:00 – Nasi rodzice robili co mogli
  • 24:00 – Można iść po pomoc
  • 25:30 – Warto szukać diagnozy
  • 27:30 – Praca i relacje
  • 30:00 – Odpoczynek
  • 31:12 – Złość i gniew
  • 31:58 – Płakanie
  • 32:30 – Najdłuższa podróż – z mózgu do serca
  • 33:46 – Uczucia
  • 34:18 – Życzenia dla Dominika

Tematy poruszone w podcaście:

  • Intensywne emocje mogą być sposobem na wypełnienie życia.
  • Praca w mediach może prowadzić do uzależnienia od adrenaliny.
  • Świadome życie wymaga przemyślenia swoich wyborów.
  • Dojrzewanie to proces odpowiedzialności za siebie.
  • Mężczyźni często mają trudności z rozpoznawaniem depresji.
  • Przyznanie się do słabości jest oznaką siły.
  • Dopamina może być silniejszym narkotykiem niż alkohol.
  • Relacje międzyludzkie powinny być oparte na wzajemnym wsparciu.
  • Pomoc innym nie powinna odbywać się kosztem własnych potrzeb.
  • Zrozumienie siebie jest kluczem do zdrowych relacji. Przyznanie się do słabości jest trudne, ponieważ dotyka tożsamości.
  • Dbanie o zdrowie psychiczne staje się coraz bardziej powszechne.
  • Trauma pokoleń wpływa na nasze zachowania i emocje.
  • Warto prosić o pomoc, zanim sytuacja stanie się krytyczna.
  • Dopamina jest często poszukiwana jako ucieczka od trudnych emocji.
  • Nie ma problemów za małych, by szukać wsparcia.

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, albo z SoundCloud a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | SpotifyYouTube

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Zapraszamy do słuchania rozmowy w YouTube – subskrybuj kanał podcastowy – YouTube

Transkrypcja naszej rozmowy (AI, więc niedoskonała, ale jest):

Dominik:

Myślę, że te emocje były tym, czego ja wtedy potrzebowałem i szukałem. Myślę, że dużo łatwiej jest żyć wypełniając sobie to życie intensywnymi emocjami. I takim świetnym wypełniaczem może być na przykład praca w mediach. Więc trochę pchałem się w tę sytuację. To był za każdym razem jakiś mój bardziej lub mniej świadomy wybór. Ale widziałem w sobie takie mechanizmy, że mi trudniej ze sobą, czyli im jestem w jakimś mniej ciekawym miejscu życiowym, to, a pojadę na Ukrainę, na Majdan. A może… później, parę lat później na granicę do Usnarza Dolnego.

Kasia:

Dzień dobry, witam na stacji zmiana. Jest to podcast o tym, że coś się kończy, a coś się zaczyna, a na pewno się zmienia. Tutaj Kasia Michałowska i mój gość. Dzień dobry, Dominik Werner. Cześć, dzięki za zaproszenie. Fajnie, że jesteśmy tutaj razem z Dominikiem. Dzisiaj porozmawiamy o różnych zmianach, o różnych drogach, o różnych poszukiwaniach. Myślę, że też porozmawiamy o zmaganiach. I myślę, że porozmawiamy też o (przynajmniej ja tak myślę) zapytam Dominika o to, jak to jest sobie radzić ze stresem.

Jak to jest czasami być w takiej sytuacji, że jest trudno? Po prostu porozmawiamy o życiu. Zapraszamy Was do słuchania.

Kasia StacjaZmiana (01:43.47)

Słuchaj Dominik, no to opowiadaj, co ty właściwie robisz w życiu teraz?

Dominik: To jest dobre pytanie. No właśnie, właśnie, tak, tak, ja wiem o co chodzi. przez długi czas mojego życia, całe takie dorosłe życie, bardzo szybko zacząłem pracę w mediach, która jest pracą bardzo wciągającą, powiedziałbym uzależniającą, która sprawia, że bardzo łatwo być przypisanym i przypisać siebie do jakiejś szufladki. To jest jakoś kuszące nawet, robię ważne rzeczy, one są w jakiś sposób po prostu chyba uzależniające. Dużo adrenaliny, działania w dużym tempie i to wypełnia bardzo dużą przestrzeń życia, z czego w pewnym momencie zrezygnowałem w świadomy sposób. Po prostu z dnia na dzień tę pracę w mediach rzuciłem, do czego zbierałem się te dwa lata. Ale w pewnym momencie przestałem pracować w mediach i do tego dnia byłem dziennikarzem, reporterem, a później trzeba było być kimś nowym.

Więc dzisiaj staram się być świadomym człowiekiem, świadomym mężczyzną i staram się być szczęśliwy w życiu. Szukam tego.

Kasia: Podoba mi się taka metafora, którą usłyszałam bardzo niedawno. Żeby prowadzić takie świadome życie, to trzeba wysiąść z Pendolino i przesiąść do pociągu, do którego sam sypiesz sobie węgiel. I sypiesz sobie tak dużo jak tego chcesz, czyli sypujesz sobie dużo, jedziesz szybko, a czasami sobie w ogóle nie wsypiesz i wtedy wychodzisz z tego pociągu, rozglądasz się, patrzysz na to co dookoła ciebie. Czy myślisz, że ta metafora może trochę opisać ciebie, że się przesiaduje z jakiegoś Pendolino?

Dominik: Ta metafora jest ciekawa, ale dodałbym, że drogą tej świadomości jeszcze może być takie posiedzenie sobie z dobre parę tygodni na peronie na stacji zmiany. Co może nie być ani trochę łatwe.

Kasia: Zwolnienie z tego pędu na pewno sprzyja i przyglądanie się. Jak to było w takich sytuacjach? Nie fajnych bym powiedziała, bo też te Grand Presse, do których dostałeś nominację, no to nie były fajne tematy, to nie byłeś w takich miejscach, to było mega stresujące. To tak to widzę. Czy wtedy miałeś taką świadomość, że to cię stresuje, to że tak biegasz? Czy po prostu myślałeś sobie, że ogóle te emocje były gdzieś tam w jakimś miejscu innym i w ogóle tego nie czułeś?

Dominik: Myślę, że te emocje były tym, czego ja wtedy potrzebowałem i szukałem. Myślę, że dużo łatwiej jest żyć, wypełniając sobie to życie intensywnymi emocjami. I takim świetnym wypełniaczem może być np. praca w mediach. Ja trochę pchałem się w tę sytuację. To był za każdym razem mój bardziej lub mniej świadomy wybór. Ale widziałem w sobie takie mechanizmy, że im jest mi tak trudniej ze sobą, czyli im jestem jakimś mniej ciekawym miejscu życiowym, to no, pojadę na Ukrainę, Majdanie, że później, parę lat później, na granicę pod Usnarzem Dolnym, więc myślę, że to może być jakieś takie czucie zastępcze albo po prostu ucieczka od tego czucia. Okej, tu mam jakby swoje rzeczy do ogarnięcia, bardziej albo mniej świadome, ale pojadę sobie pochodzić po lasach, po nocach, to wtedy będę w tym. Pamiętam różne stresujące sytuacje z czasów pracy i myślę, że radziłem sobie z nimi świetnie.

Kasia StacjaZmiana (03:48.846)

To nie były fajne tematy, to nie byłbyś w takich fajnych miejscach, to było mega stresujące. To tak to widzę. Czy wtedy miałeś taką świadomość, że to cię stresuje, to że tak biegasz? Czy po prostu myślałeś sobie, że ogóle te emocje były gdzieś tam w jakimś miejscu innym i w ogóle tego nie czułeś?

Dominik: Myślę, że te emocje były tym, czego ja wtedy potrzebowałem i szukałem. Myślę, że dużo łatwiej jest żyć wypełniając sobie to życie intensywnymi emocjami. I takim świetnym wypełniaczem może być np. praca w mediach. Ja trochę pchałem się w tę sytuację. To był za każdym razem mój bardziej lub mniej świadomy wybór. Ale widziałem w sobie takie mechanizmy, że im jest mi tak trudniej ze sobą, czyli im jestem jakimś mniej ciekawym miejscu życiowym, to no, pojadę na Ukrainę, Majdanie, że później, parę lat później, na granice pod Usnarzem Dolnym, więc myślę, że to może być jakieś takie czucie zastępcze albo po prostu ucieczka od tego czucia.

Okej, tu mam jakby swoje rzeczy do ogarnięcia, bardziej albo mniej świadome, ale pojadę sobie pochodzić po lasach, po nocach, to wtedy będę w tym. Pamiętam różne stresujące sytuacje z czasów pracy i myślę, że radziłem sobie z nimi świetnie.

Może za świetnie, bo to wprowadziło do jakiejś takiej dysocjacji po prostu trudnych emocji. Razem z nieczuciem lęku można nie czuć smutku, złości, radości i tak naprawdę można czuć całkiem niewiele. I świetnie wydawałoby się funkcjonować. Być wysoko funkcjonującym, nieczującym.

Kasia: Tak, i osiągać sukcesy, nagrody, wyróżnienia.

Dominik: Na szczęście tak się złożyło, że trzy Grand Presy dostałem już po takiej decyzji o rozstaniu się z dziennikarstwem i to był dobry moment na to, bo boję się, gdyby to się wydarzyło chwilę wcześniej, to mówię, a może jeszcze sobie tutaj parę lat posiedzę, więc tak trzy z czterech tych nagród się wydarzyły, tego mi wystarczy jakby. Chociaż to też jakby wynikało z w ogóle sytuacji na rynku mediów jakby tak i jakby będąc zupełnie szczerym, to może to też nie było tak, że stwierdziłem, że ta praca mnie niszczy, więc ją rzucę tylko ona przestawała mi dawać satysfakcje przez rzeczy, które przeżyłam już w niej wcześniej.

Wiedziałem, jakie emocje, adrenalinę i dopaminę może mi dostarczyć. momencie, przestała mi wystarczać, to obiektywnie robiliśmy po prostu mniej ciekawe tematy. To stwierdziłem, dobra, już tego, no dla pieniędzy tego się nie robi. Poznałem dużą ilość wspaniałych osób, przeżyłem świetne rzeczy, dostałem masę doświadczenia.

To mi już tego wystarczy, to było 10 lat, więc to i tak było dużo.

Kasia: Jak opowiadasz o tym, mi się na przykład kojarzy taka książka, „Nie chcę o tym mówić”. To jest książka, która opowiada o męskiej depresji. Między innymi właśnie mówi się o tym, że się robi różne rzeczy, że się jakoś te emocje zasłania. Depresja, w ogóle są takie badania, że ona inaczej przebiega u kobiet, inaczej u mężczyzn. U mężczyzn bardzo trudno to w ogóle rozeznać czy to jest depresja czy nie, mężczyzna gorzej jakoś to rozumie. I jak ty myślisz Dominik, czy to jest tym związane?

Dominik: Myślę, że od dziecka w ogóle Polacy, ale może mężczyźni bardziej są uczeni dawać radę. Danie sobie rady jest do dziś, wielu domach wartością nadrzędną i celem nad celami.

No i tym dawaniu radę można sobie lecieć bardzo długo. Po prostu mieć taki cel. I to dawanie rady może być już trudne i nieprzyjemne, ale gdzieś się to paliwo kończy w którymś momencie. Wiesz jakie są dysproporcje w samobójstwach popełnianych przez kobiety i mężczyzn w mężczyźnie?

Każdego dnia 12 mężczyzn w Polsce skutecznie odbiera sobie życie. W zeszłym roku to było ponad łącznie 5 tysięcy Polaków. Przestało chcieć żyć.

Dla porównania wydaje się, że w Polsce dużo osób ginie w wypadkach drogowych. To ginie 1200. Więc już mamy 4 razy więcej samobójstw niż w wypadku drogowych. No a mężczyzn jest w proporcji 5 do 1. Ale za to co? Za to chłopaki nie płaczą, jeżeli my od tego małego chłopca mamy nie okazywać tych słabości, nie płakać albo się nie złościć też, prostu ciągle czegoś nie robić i dostawać nagrody za to, że się tego nie robi, to myślę, że z powodzeniem można też nie zauważyć, że ma się depresję.

Kasia: I nauczyć się żyć w taki sposób, żeby ten ból, czucia, które się ma w sobie jakoś skutecznie zasłaniać różnymi rzeczami, to czasami może być np. jakieś uderzenie dopaminy, np. granie w jakieś gry internetowe, alkohol. No po prostu różne rzeczy, się robi, takie jak u Ciebie. Ta adrenalina, która była związana z takimi wyzwaniami, że Ty musisz się tu pojawić, tu pojawić, przestraszyć.

Dominik: Nie powiedziałbym, że miał stres pourazowy. Nie miałem aż tak autodestrukcyjnych zachowań. Typu jeżdżenie w najbardziej niebezpiecznym miejscach. Chciałem tych emocji, ale nie pchałem się w gips aż tak.

I mając propozycję wyjazdu na Majdan kolejnego w trakcie czarnego czwartku, takiego totalnie nieplanowanego – odmówiłem.

Ale moja droga była taka, że w pewnym momencie zorientowałem się, że nie mogę tak dłużej funkcjonować. I to było bardziej związane z relacjami, które wchodziłem. To co powiedziałaś o dopaminie, jednak najbardziej dopamina, myślę, że jest dzisiejszych czasach najmocniejszym najpowszechniejszym narkotykiem, nawet bardziej popularny niż alkohol. I tak, dobra, stanąłem przed tym lustrem, robię źle, krzywdzę ludzi, wchodzę w relacje w zły sposób, ranie siebie, osobę dobraną, tak naprawdę, naprawdę, naprawdę nie chcę tego.

No i tak, zderzyłem się z tym mrokiem po prostu. Początkiem tej drogi było pójście na terapię, która trwała łącznie jakieś 3 lata i która pomogła rozpakowywać jakieś kawałki zachowań i dowiedzieć się o tym, jak funkcjonuje i dlaczego.

Kasia: Jak funkcjonujesz, Dominik?

Dominik: Dzisiaj czuję się najlepiej z całego swojego życia, naprawdę. Ale to była bardzo długa droga. Myślę, że funkcjonuje całkiem spokojnie. Myślę, że potrzebuję coraz mniej, żeby czuć się dobrze. Takim kluczem do tego było zrozumienie, że to szczęście gdzieś tam, no to może brzmieć bardzo jakoś wydumany sposób, to jest twoje nowe. Ale, że to szczęście jest we mnie. dopóki nie ogarnę tej swojej relacji ze sobą, to nie będę tworzył dobrych relacji z kimś.

Zresztą uciekanie w relacje, to ile osób i ja sam tak za wszelką cenę chcą być w jakimś związku czy mieć jakieś bliskie obok siebie dzieje się dlatego, że ta samotność jest nieznośna. To bycie ze sobą jest nieznośne. Dużo łatwiej jest tą samotność i ten smutek przeżyć z kimś. Albo po prostu jest tak, że jeżeli jesteśmy tacy niedojrzali i tam gdzieś w środku jest taka czarna dziura, to później ludzie używają innych ludzi do tego, żeby tej czarnej dziury nie było, albo tego nie czuć.

I stąd się coś takiego tworzy, jak taka destrukcyjna relacja, która nie jest taką relacją, że się ludzie wzajemnie budują albo dzielą tymi jakimiś przeżyciami, tylko bardziej używają siebie dla swoich celów. Dlatego to jest takie krzywdzące. Więc ważne to jest, żeby siebie zrozumieć i wiedzieć, o co chodzi we mnie jakoś to poukładać. Kiedy brakuje tej miłości własnej, miłości do samego siebie, to żadna zewnętrzna miłość tego nie zastąpi.

Można mieć dużo emocji, że ta druga strona daje za mało albo nie tak, jak by się chciało, ale choćby to była najwspanialszą osobą na świecie, to ona tego nie wypełni. I tak, to jest świetna droga do tego, żeby później krzywdzić i mieć pretensje. No tak. Do kogoś o to, czego się samemu sobie nie daje.

Kasia: Ile masz lat teraz, Dominik, powiedz?

Dominik: Mam lat 36. 36 i co myślisz, że już trochę dojrzałeś po tym wszystkim, co się wydarzyło? Czym jest dojrzałość? Czym jest dojrzałość? No właśnie, czym jest dojrzałość według ciebie? Staram się żyć już dorosłe życie, a za dorosłe życie uważam odpowiadanie za siebie. Odpowiadanie i więcej odpowiedzialności za to jak żyję, jak funkcjonuję, czy jest mi dobrze, czy jest mi źle, a nie rozkładanie nad tym rąk, bo coś tam. I pod tym względem czuję, że jakoś dojrzałem.

To mi się kojarzy z takim, jak powiem, owoc, to jego dojrzenie jest takim szczytowym momentem i on już bardziej nie dojrzeje, już dalej może być gorzej, więc nie powiedziałbym, że dojrzałem do końca, ale że może już w ogóle dojrzewam.

Kasia:  To jest fajne. To mi się podoba.

Dominik: W dobrym, zdrowym człowieczeństwie jest właśnie to, żeby być i dla siebie, i dla innych, ale w taki zdrowy sposób. ja byłem bardzo dla innych. W różny sposób. Dobry, złe. Często złe. Masa ludzi bardziej stara się o szczęście innych niż o swoje. Jakby na tym gdzieś tam buduję.

Kasia: A możesz to rozwinąć właśnie Dominik, bo to niby jest dobre, nie? Że tak sobie myślisz człowiek, że hmm, no co w tym złego, nie? Że ja tak się będę poświęcać dla innych, nie?

Dominik: Nie uważasz, że słowo poświęcać już niech jest sobie tak martyrologiczne ciężar? No tak, ale może to co jesteśmy właśnie, że wiesz. Nasze pokolenie zawsze robiło tak dużo rzeczy do tak przejeżdżali przez nas w lewo, w prawo te różne wojska. I to takie szlachetne.

Kasia: Szlachetne, dokładnie. No przecież mieliśmy być takim Winkelried narodów czy co tam. Co może być w tym złego? Przecież to same dobro.

Dominik: Myślę, że podobnie jak powiedziałem o tych relacjach i miłości, że to poświęcanie się i spełnianie cudzych potrzeb zamiast zastanawiając się nad własnymi i w ogóle budowanie swojej własnej wartości na tym, co inni o mnie myślą albo co ja dla nich zrobię. Może to jest jakaś ślepa uliczka. Dobrze mi zrobiło w pewnym zastanowienie się, czego to ja chcę. I okej, ja nie muszę być na każde zawołanie kogoś, kto potrzebuje, żeby mu pomóc.

I jak najbardziej uważam, że dobrze jest czasem pomagać i dobrze tworzyć wartościowe relacje i przyjaźnie, w których można na siebie liczyć. I dalej chce być tą osobą, którą można liczyć.

No już dużo ostrożniej oferuje się z różnymi formami wsparcia i pomocy albo wyręczania innych, bo jeszcze mam trochę innych swoich potrzeb po drodze do spełnienia. I ja wiem, jak długo ja się zastanawiałem, na co ja mam ochotę i czego ja potrzebuję.

Zadałam to pytanie, żebyśmy to też jakoś rozpakowali, bo mi się z tym kojarzy, że jeżeli człowiek tylko daje innym siebie, w sensie takim, że jest taki pomocny, wychodzi, nie ma w tym nic złego, ale jest źle, jeżeli na przykład sam nie prosi o pomoc.

Kasia: Czy to jest łatwe dla Ciebie, prosić o pomoc?

Dominik: Uczę się tego. No właśnie. Bardzo się tego uczę. Takim jeszcze tym rozdawaniu, to jest jakimś z tego rozdawanie jest to, że jak za dużo rozdasz, to ci niewiele zostaje. A sięgania bardzo się uczę. I tak, pewnie łapałem się na tym, że wow, ilu przeprowadzkach brałem udział? W wielu, bo mam kombi. No tak, można było… Tak, jakby… Ale później gdzieś sam się przeprowadzam i wolę zrobić sam. No właśnie. nie chcę zrobić kłopotu. Już naprawdę to już musi być szafa do wniesienia, żebym kogoś poprosił. Bo myślę, że nie chcę komuś zrobić kłopotu, albo co, może boję się, że ktoś odmówi.

Albo z drugiej strony właśnie odmawianie, jakby ktoś mnie prosił o pomoc, ja mu nie odmówię, bo będzie mu przykro wtedy.

Więc tak, uczę się tego sięgania. To jest bardzo dobre uczucie. To jest bardzo uniwersalne, bo to jest tak naprawdę i w pracy, i w życiu, i na żaglach. Na żaglach jestem zwykle kapitanem i po prostu bardzo dużo rzeczy chciałbym robić sam pewnie. I super jest móc, tą odpowiedzialność, znaczy odpowiedzialność, odpowiedzialność, ale to, że ja dam radę coś zrobić, to absolutnie nie znaczy, że muszę to robić sam i nauka pracy w jakimś zespole i tego, że właśnie nie muszę ze wszystkim sobie dać rady, naprawdę pomaga. Jest uwalniające po prostu.

Kasia: Ja tak tylko się z tobą podzielę. Jest to takie uczucie, pomimo tego, że jesteśmy w różnych etapach życia i ty jesteś chłopakiem, jestem dziewczyną, to jednak mimo wszystko to, co dam sobie radę ze względu na to, że mój tato zmarł, jak ja miałam 9 lat, więc dzieci, które są półsierotami mają coś takiego, że muszą szybko dojrzeć. Ja właśnie jako 9-latka musiałam zawsze już sobie dawać radę. I wiem, że to później było jakimś procesem w moim życiu, które spowodowało destrukcję. Po prostu, że zawsze sobie dam radę. Zawsze sobie dam radę. No nie. Po prostu no nie. Kiepskie jest dość, jak do takiego momentu, że człowiek sobie odkrywa, że kurczę, nie dam rady. Znaczy bolesne jest to, bym tak powiedziała.

Że to jest jakaś taka ściana, że człowiek dochodzi do ściany i mówi, kurczę ja nie dam sobie rady, nie? Bo przyznać się do słabości… Tak! To jest coś, czego nie uczymy się na tej drodze życiowej za bardzo nigdzie.

Dominik: To prawda. To jest bardzo niepopularne. A tak naprawdę, jakby czuć się tej słabości, przyznanie się do niej i sięgnięcie po pomoc, czy to będzie pomoc w przeprowadzce, czy to będzie pomoc od psychoterapeuty, psychiatry, okazanie słabości i poproszenie o pomoc jest wielką siłą. To jest po prostu to, to wzięcie odpowiedzialności.

Kasia:  To prawda. Ja też sobie myślę w tym kontekście używającego mojego przykładu, że przyznanie się do tej słabości jest o tyle trudne, że jeżeli to dotyka mojej tożsamości. Kasia, nauczałam się w taki sposób funkcjonować, że Kasia, jej tożsamość ona zawsze da radę. I tak samo właśnie tak jak powiedziałeś o chłopcach, że Dominik czy tam chłopacy, oni dadzą radę. I w pewnym momencie jak nie dadzą rady, to nie dochodzi, że to jest tylko kwestia tego, że ta osoba… Ktoś powie, a no o co ci chodzi?

Co to za problem, że nie dajesz rady czy coś takiego? To jest prostu uderzenie w tożsamość tej osoby. Więc jeżeli ona dotyka sprawy tożsamości, tak naprawdę jest to takie jak złamanie sobie kręgosłupa. To jest tak bolesne. Dlatego stąd to mówię, że to jest bolesny proces, żeby się dowiedzieć o tym, że człowiek nie daje rady, bo to znaczy, że musi jeszcze raz na nowo siebie zdefiniować. Musi powiedzieć, OK, to kim ja jestem, jeżeli ja sobie z tym nie radzę, czy z tym nie radzę. Więc musi sobie na nowo siebie jakoś określić, na nowo powiedzieć, że to tak się u mnie dzieje, ja jestem taki, siaki itd. ty właśnie sięgnąłeś po pomoc terapeuty, no nie wiem czy tam mówisz, że 3 lata tej terapii super Dominik, no rewelacja, że po prostu poszedłeś w to, w tym kierunku, żeby sobie pomóc, żeby pracować nad tym. Nasi rodzice tego nie robili.

I to powodowało, że różne mieli tego konsekwencji. Zdrowotne, może nawet, nie?

Dominik: Oni nie byli. I teraz… I teraz my, może, musimy trochę bardziej. No właśnie, musimy bardziej. Inną z rzeczy też, powiedziałeś, też musimy… Natomiast co chcę powiedzieć, to żeby tak nie męczyć tych rodziców.

Ja wierzę, że wielu rodziców po prostu robiło tak dobrze, jak umiało.

Kasia: Oczywiście.

Dominik: Ja się bardzo, bardzo cieszę z tego, że w mojej bańce dbanie o siebie psychiczne jest czymś całkowicie powszechnym, obowiązkowym. Każdy wierzy, że temat trzeba ogarnąć. Natomiast umówmy się, 10 lat temu tak nie było.

Dalej w niektórych kręgach terapia jest tematem tabu, więc jakby co dopiero mówić w czasach naszych rodziców, gdy psycholog równał się, psychiatry równał się nie dajesz rady, jesteś wariatem.

Kasia:  To gdzieś jest schowane w naszej kulturze i w naszej przeszłości. Ze względu na to, No już nawet tam powstanie listopadowe, powstanie styczniowe i te czasy zaborów i tak dalej, te różne rzeczy, które przez Polskę przyszły później te wojny i później czasy komunizmu spowodowały taką traumę, którą mają nasi dziadkowie. Niestety oni nie rozmawiali ze swoimi dziećmi.

My jako wnukowie tego pokolenia wojennego dopiero te różne chore niewłaściwe sposoby zachowań idziemy z tym i to przepracowujemy. po prostu teraz z powodu tej traumy wojennej właśnie młodsze pokolenie przepracowuje te różne niewłaściwe zachowania swoich dziadków, które pozostawiły konsekwencje w ich dzieciach.

Dominik: Czytałem tekst z polityki i to już to był 2018 rok. Polacy naród z PTSD, czyli właśnie zespołem stresu pourazowego. Jak najbardziej dwie wojny, komunizm, później ostry start kapitalizmu. Każda z tych rzeczy jest osobna, jest trudna. Mieliśmy to wszystko na raz. Znaczy nasi rodzice, nasi dziadkowie mieli to wszystko na raz. Plus naszych rodziców wychowywali dziadkowie, którzy przeżyli wojny, bywali w obozach. Może nie wszyscy z nich wyszli. Jakby to było trudne. Jakby jest jakaś piramida potrzeb. Ci ludzie po prostu byli skupieni na tym, żeby po prostu przeżyć, a potem dawać radę. I może po prostu bez emocji było to łatwiejsze. A może to było w ogóle tylko w ten sposób możliwe.

Wyobrażam sobie, że z tymi emocjami mogło być już nieznośne.

Kasia: To prawda. Z drugiej strony tak sobie myślę o tym, że no to jest plus, że tak jak powiedziałaś, że można, no nie wiem, jakoś to odnaleźć, znaleźć pomoc, rozumiesz, Że w ogóle nikt cię nie schajtuje z tego powodu, że poszedłeś do psychiatry czy do psychologa, czy że, nie wiem, coś się wydarzyło jakiegoś, że miałeś, nie wiem, jakieś załamanie nerwowe czy cokolwiek.

To jest o tyle plus, że można coś tym zrobić, nie? Że nie trzeba sobie odbierać życia. To warto poprosić o pomoc, nie? To nie jest już coś dziwnego, nie? Coś takiego strasznego. Myślę, że dobrze byłoby, gdyby widzieć w sobie takie jakieś sygnały do tego, żeby może poprosić o pomoc albo poszukać czegoś pomocnego dla siebie. Zanim jest naprawdę źle, zanim się gdzieś tam szura po tym dnie, jakby w tym miejscu to już nie ma wątpliwości, że się jej potrzebuje.

Dominik: Bo to właśnie, to nie jest to, że jest się smutnym. Są osoby z depresją, które po prostu mają duże już problem z codziennym funkcjonowaniem. Czy po prostu problemy z odczuwaniem szczęścia. Czy po prostu żyje im się ciężko. Ale tak naprawdę warto spróbować. Widzę, że w tym życiu są jakieś niszczące schematy, w które wchodzę.

<Wkrótce pozostała transkrypcja>

Scroll to top