Psychologia,
Zdrowie,

Wszędzie mnie pełno – Maja Domżalska

15 grudnia 2024

Czasami w życiu bywa tak, szczególnie w zmianie, że jeśli coś nas bardzo boli, to możemy mieć złe relacje z jedzeniem. Na stacji zmiana rozmawiamy szczerze o zaburzeniach odżywiania.

To jest trudny temat, czasami niezrozumiały. A czasami po prostu go odrzucamy, bo nie chcemy przyjąć cudzych zmagań do wiadomości. Z Mają Domżalską oswajamy temat i szczerze rozmawiamy. Maja tworzy muzykę. Jest wrażliwcem o ekstrawertycznej naturze, a ci mają ciężko. Wiem coś o tym, bo sama taka jestem. Robię coś, a potem przeżywam, że będę oceniona. Maja mogła popatrzeć jak w lustro, w oczy starszej siostry, która w kilku ważnych aspektach ją rozumie. To jest bardzo dobra i szczera rozmowa.

Plan rozmowy:

  • 0:00 – Start
  • 0:59 – Zapowiedź
  • 1:59 – Maja Domżalska o niej
  • 3:33 – Wrażliwość
  • 6:30 – Głód niedocenienia
  • 8:20 – Samotność ekstrawertyka
  • 11:10 – Nadmierna żarłoczność
  • 13:00 – Obsesyjne chudnięcie
  • 16:10 – Obraz siebie kształtowany w młodości
  • 22:30 – Kobiety nie akceptują siebie
  • 29:30 – Podjęcie decyzji zmiany – terapia i zaopiekowanie się
  • 32:30 – Maju! To dla ciebie, posłuchaj
  • 34:22 – Majalska – Think Twice

Możesz postawić mi wirtualną kawę !

https://buycoffee.to/stacjazmiana

☕

Lubię czarną z mlekiem kokosowym lub owsianym.

Maja Domżalska (Majalska) – Instagram: https://tiny.pl/bf0mgg4r

Muzyka Mai Domżalskiej na Spotify: https://tiny.pl/5sy5gd24

Jak możesz słuchać podcastu?

Możesz słuchać na tym blogu.

Ale możesz też słuchać nas na dowolnym odtwarzaczu mp3. Plik powinieneś pobrać z tego bloga, albo z SoundCloud a następnie wgrać go na swój odtwarzacz.

Z wygody polecamy ostatni sposób, czyli słuchanie podcastów na swoim smartfonie. Robimy podobnie i jesteśmy zadowoleni, ponieważ ulubione podcasty można mieć ze sobą, by słuchać je w każdym miejscu i dowolnym czasie.

Śledź podcast Stacja zmiana na: iTunes | Android | SoundCloud | Twitter | Overcast |  RSS | SpotifyYouTube

Prosimy, oceń nasz podcast

Jeżeli zechcesz nam w jakiś sposób podziękować za naszą pracę, najlepszym sposobem, będzie pozostawienie opinii w iTunes.

Dzięki temu, że to zrobisz, podcast Stacja Zmiana będzie widoczny i ułatwi nam docieranie do słuchaczy.

Możesz to zrobić klikając na linka poniżej:

-> Link do podcastu w iTunes

Zapraszamy do słuchania rozmowy w YouTube – subskrybuj kanał podcastowy – YouTube

 

Transkrypcja części odcinka:

Kasia: Dzień dobry, witam na stacji Zmiana. Jest to podcast o tym, że coś się kończy, a coś się zaczyna, a na pewno się zmienia. Witam was serdecznie, jest u nas Maja Domżalska. Dzień dobry, Maju. Dzień dobry. Dzisiaj będziemy rozmawiały o takim temacie, o którym się nie mówi, bo to jest wydaje mi się jakiś temat tabu, właściwie nawet dużo nie ma publikacji na ten temat, a Maja się zdecydowała, żeby trochę z nami poopowiadać, bo czasami w życiu bywa tak szczególnie np. w zmianie, gdy coś nas bardzo boli, że możemy mieć trochę złe relacje z jedzeniem i dzisiaj będziemy rozmawiały o zaburzeniach odżywiania. To jest temat trudny, czasami może niezrozumiałe, czasami go odrzucamy albo nie chcemy przyjąć wiadomości. My dzisiaj z Mają spróbujemy ten temat oswoić i jakoś szczerze porozmawiać. Zapraszam Was do rozmowy.

Dzień dobry Maju, jeszcze raz. Fajnie, że chciałaś przyjść na naszą stację zmiana. Dzięki bardzo. Jakbyś mogła coś powiedzieć o sobie, to by było fajne. Jakbyś mogła się przedstawić, żeby ciebie poznać trochę. to tak. Jak już wszyscy wiecie, mam na imię Maja, mam 21 lat. Pochodzę z Gdańska, urodziłam się tutaj. Kocham to miejsce, a kocham Trójmiasto.

Maja: Jestem bardzo przywiązana z moim miejscem zamieszkania, a przede wszystkim z rzeczami, które tutaj tworzę, ponieważ śpiewam, tworzę muzykę, oprócz tego jeszcze studiuję dziennikarstwo i tak jestem trochę człowiekiem orkiestrą, kobietą orkiestra. Dokładnie. Ale tak. Za tym moim byciem orkiestrą też chowają się różne inne nie wiem, nieprzyjemności można powiedzieć. Koszty, koszty. Bo jednak ja sama wybieram ten tryb życia, który prowadzę, ale tak chyba jakoś sobie mimo wszystko radzę w tym świecie. Dokładnie, tak mają. się wydaje tak, że każdy z nas właśnie tak jak mówisz musi sobie jakoś poradzić.

Kasia: Myślę sobie o tym, że jeżeli ma się artystyczną duszę i wrażliwość wobec świata i tego, co widzimy dookoła siebie, to jest coś takiego, że to wywołuje jakiś ból. prostu jakoś człowieka to boli. Zwłaszcza jeżeli jesteś ukształtowana, taki masz kształt, tak Pan Bóg cię stworzył albo tak można powiedzieć masz jakieś sfery wrażliwe, to po prostu dotykasz bólu tego świata, bo ten świat jest kiepski czasami, czasami radosny, czasami piękny, też pewnie dotykasz tego. I podejrzewam, że to jest tą przyczyną.

Wrażliwość Mai

Maja: Tak, ja jestem strasznym wrażliwcem. No widzisz. I pomimo tego ludzie często ogóle mylą mnie, jako osobę bardzo taką egoistyczną, bo mnie jest wszędzie dużo. I zawsze to był mój kompleks wręcz, że mnie jest wszędzie dużo, bo czy dzieciaki w szkole mi to zawsze wytykały, czy właśnie rówieśnicy, czy rodzice, czy cokolwiek. Bo jednak ja nie potrafiłam siedzieć w miejscu, ja lubiłam robić różne rzeczy, ale to nie wynikało z jakiejś takiej mojej, nie wiem, jakiegoś zapatrzenia w siebie, tylko to wynikało stricte z takiej ciekawości świata, bo ja bardzo lubię odkrywać i lubię pracować nad tym, żeby się rozwijać, więc jednak to było i nadal czasem jest moim takim dużym kompleksem, bo mam wrażenie, że ja na przestrzeni lat bardzo tak…

Wycofanie się

Wycofałam z takiego wychodzenia przed szereg, a czasem jednak robię to nawet nieświadomie, bo ja po prostu mam taki styl bycia, że ja lubię działać, ja mam też takie umiejętności zarządzania ludźmi i jakoś nie robię tego, żeby komuś sprawić przykrość, że ha, patrzcie teraz na mnie, ja wychodzę naprzód i w ogóle patrzcie na mnie, jaka ja jestem świetna, tylko ja…

Taka się urodziłam, tak powiem. tak, to prawda.

Kasia: W pełni cię rozumiem, bo też mam tak wysoko ekstrawersję. Teraz jak mówisz o tym, to myślę sobie, ojeju, jakbym patrzyła w lustro. To jest fajne, żeby spotkać ziomka, to jest słodkie, że są też tacy ludzie i rozumiem cię w pełni.

Jeżeli chodzi o tą opinię związaną z tym, że ktoś tak myśli, że ty wychodzisz do przodu, ale to nie jest prawda, po prostu widzisz szybciej, widzisz potrzeby i wychodzisz, żeby te potrzeby zrealizować, jeżeli jesteś wrażliwcem, więc zrobisz, czy dostrzeżesz, nie zamilkniesz w jakiejś sprawie i wtedy ludzie mogą to odbierać, że będą w taki sposób nazywali, jak umieją to, bo może tego jeszcze nie dostrzegli, może jeszcze nie są w tym miejscu.

Zamknięcie się w sobie

Maja: To jest fajne, fajne co mówisz. Jedynym takim problemem takiego zdania, że jest mnie za dużo to było spowodowanie, że ja po prostu czułam się, że rzeczywiście muszę się zamknąć w sobie. Że ja nie mogę tak wychodzić przed szereg. Po prostu zostanę wykluczona ze społeczeństwa, z otoczenia. I to był mój taki największy problem, mam wrażenie, okresie dojrzewania, dorastania, kiedy dzieje się dużo ogólnie, dzieje się dużo i nie można odetchnąć i na spokojnie przemyśleć, co chce się zrobić jutro czy pojutrze, tylko wszystko jest teraz, wszystko jest bardzo dynamiczne.

I ja mam wrażenie, że trochę się wtedy zamknęłam w takiej bańce postrzegania, że… No dobra, ja narzucę na siebie presję, że muszę się wpasowywać w różne grupy społeczne, w różne otoczenia, w różnych ludzi, czy to wtedy w gimnazjum, czy w liceum, tylko po to, żeby nasycić jakiś taki swój głód niedocenienia, może… takiej niezauważalności wręcz bym powiedziała, bo zawsze ludzie widzieli mnie jako właśnie osobę głośną, jako osobę, że się ciągle śmieje, że coś robię i w ogóle jakbym miała ADHD po prostu, a jednak nie widzieli mnie za to, jaka ja rzeczywiście jestem dla nich, bo ja zawsze byłam bardzo zaangażowana, zawsze lubiłam głębokie rozmowy.

Zawsze robiłam każdemu pomóc, nieważne co się działo, czy ja się źle czułam, czy nie. Więc to mnie tak rzeczywiście zamknęło do tego stopnia, że ja się bałam i myślę, że nawet teraz boję się tak mówić komuś bezpośrednio, że no hej, jest słabo, Że rzeczywiście mam pojedyncze osoby, których mogę podjąć na palcach jednej ręki, że się zwrócę tak bezpośrednio i powiem, jest ciężko, nie?

A jednak takie poczucie wstydu z tym związane, no bardzo się przełożyło na moje postrzeganie siebie.

Kasia: Maju, właśnie sobie myślę o tym, tak jak patrzysz w lustro i teraz sobie myślę, że widzisz starszą siebie może trochę podobną do ciebie. Tego się uczyłam, że faktycznie moja ekstrawersja jakoś działa przeciwko mnie w cudzysłowie. Dlatego że z jednej strony ona mnie motywuje do działania, a z drugiej strony mam w sobie dużo lęku, który noszę w sobie.

Samotność

I czasami ten lęk z powodu tego, że jest się ekstrawertykiem i ludzie cię odbierają, że doskonale sobie radzisz, że świetnie sobie z wszystkim radzi, dają ci małe wsparcie. I wtedy po prostu czasami właśnie odczuwałam to, że naprawdę jestem sama. Naprawdę. I takie uczucie samotności naprawdę towarzyszyło mi głębokie uczucie samotności przez lata. Przez lata mi towarzyszyło.

Maja: Ja miałam bardzo podobnie, że jednak czułam, że mam przy sobie pełno ludzi, się cieszyłam. Tak, że się bawimy. Tak, że wychodzimy, że mam z kim wyjść, wiem, na kawę, na imprezę. Czy nawet pogadać przez telefon o takich normalnych, codziennych rzeczach. Ale ja jestem z tych, które uwielbiają głębie. Tak. I ja bardzo lubię rozmawiać na jakieś głębokie tematy kompletnie z czapy, bo nie wiem, jeśli chodzi o emocje to oczywiście to ja jestem pierwsza, żeby rozmawiać o emocjach i jeśli nawet widzę, że ktoś ma jakiś problem to ja jestem pierwsza do tego, żeby wesprzeć czy pomóc ale też oprócz tego ja lubię rozmawiać na tematy totalnie odkrywcze typu, nie wiem, moim chłopakiem wczoraj na przykład oglądaliśmy reportaż o Kura Sao i że jakie są podróże, jest styl życia, jak ludzie funkcjonują, więc to jest zupełnie rozległe, bo ja mam taki szeroki wachlarz dopasowywania się też do odbiorcy, że ja lubię rozmawiać na różne tematy i wiem w jaki sposób mam się zachowywać do różnych osób i widzę potrzeby i to prosto z twarzy ja jestem w stanie bardzo łatwo i szybko wyczytać. No tylko ciężko z tym, że sama czasem nie potrafię swoich emocji wyczytać. właśnie, właśnie, tak, tak.

Kasia: Niestety tak to bywa, że człowiek, który jest ekstrawertykiem i ma na zewnątrz to wszystko, właśnie tak, że to dodaje też skrzydeł. Bycie z ludźmi z drugiej strony w jakiś sposób też wysysa, dlatego że ciągle nie ma możliwości… kontaktu z samym sobą. Że co ja czuję, jak ja się czuję, czy jestem smutna, czy jestem zakłopotana, te osoby, mają taką ekstrawersję i takie wyjście do ludzi, bardzo duży problem z określeniem swoich emocji, nawet podstawowych emocji typu lęk albo gniew. Czy jestem zagniewana, czy jestem bezradna. Czy chcę płakać, czy jestem głodna na przykład. Że po prostu to…

Nie byłam w elicie

Maja: Dokładnie. No ja właśnie te trudne emocje, albo te emocje, których ja nie potrafiłam sama określić, totalnie sobie przykuwałam w jedzenie. I nadmierną żarłoczność. Ja jestem w terapii już… 2,5 roku praktycznie.

Nie wiedziałam, ile bubli mam, jakieś nieogarniętych przez praktycznie całe moje życie, bo ja, jak się okazało później przy głębokiej analizie, ja takie nawyki żarłoczności emocjonalnej, stresowej już przejawiałam w szkole podstawowej, kiedy byłam tym dzieckiem raczej gnębionym, bo ja w szkole podstawowej totalnie nie byłam w tej elicie, tej trójce klasowej. Najlepszych dziewczyn w klasie. Ja też nie. nie. Tylko ja byłam tą grubaską. Poza tym za tym też szło dużo jakichś moich powikłań zdrowotnych, bo ja wtedy miałam już dziecięcą insulinooporność wtedy. I to było dość nowe, bo jeszcze wtedy się w ogóle o chorobach tarczyce zbytnio nie mówiło.

No i jak ja w szóstej klasie schudłam, to nagle wszyscy mnie zaczęli lubić. I wtedy to był chyba taki punkt kulminacyjny, gdzie ja załapałam aha, czyli jak ja schudnę, to ludzie mnie zaczną dostrzegać. I to był chyba taki największy mój problem. Bo to już poszło jak fala. I to się ciągnie aż do dzisiaj za mną, ponieważ ja ciągle sobie warunkuję.

Moje relacje czy emocje od tego, jak ja wyglądam. No i w gimnazjum zaczęło się jeszcze trudniej, bo wtedy już wbiłam się w rytm totalnie odwrotny od żarłoczności i to było obsesyjne chudnięcie.

Kasia: Czyli wpadłaś w anoreksję? Można powiedzieć, że to nie jest anoreksja?

Maja: Anoreksja a bulimia, to trzeba rozróżnić. Bulimia charakteryzuje się obsesyjnym lękiem przed tyciem. to nie jest tak, bo jakby zajadając emocje, my chcemy to z siebie wyrzucić.

Tak samo te jedzenie później, nie chcąc na siłę, ja chciałam wyrzucić z siebie. Przykładowo wymioty prowokując czy po prostu obżerając się tak, że sama te wymioty po prostu prowokowałam. A oprócz tego to też szło w zupełnie odwrotną stronę, że ja kompletnie tak się kontrolowałam, że ja nie byłam w stanie normalnie funkcjonować, bo dla mnie zjedzenie kostki czekolady to był ogromny grzech. I ja to później przeżywałam przez dwa tygodnie, że ja zjadłam tę kostkę czekolady i to obżeranie wrzuciłam sobie w zupełnie inną formę, ponieważ to był wtedy sport i fitness i to była moja obsesja.

To trwało przez około 3 lata, bo ja zaczęłam chodzić na siłownię w wieku 14 lat. To jest mega wcześnie. Jak dla dziecka, które samo z siebie w ogóle poszło, nie pochodzi z jakiejś sportowej rodziny fitnessowej, tylko ja od razu sama zadecydowałam, że ja chcę, bo ja chcę schudnąć. A że w gimnazjum już się zaczęło wiadomo, jakieś pierwsze miłości, porównywania się do innych dziewczyn. Ja miałam w klasie same „superlaski”. Zawsze byłam tą taką z tyłu, bo się tak zawsze czułam mimo wszystko, bo to zawsze było takie jakieś obgadywanie i coś tam i nikt się mną nie interesował w kwestii takiej właśnie wizualnej czy miłosnej czy w ogóle. Więc ja bardzo tego potrzebowałam, żeby dać się zauważyć. i ja nie widziałam innego wejścia, tylko schudnąć. I jedyna rzecz, o której ja myślałam, to przy jedzeniu jakiegoś zwykłego posiłku, to, że to mi pozwoli schudnąć. A nie, że to jest moje paliwo, tak jakbym teraz powiedziała sobie, tylko że to mi umożliwi schudnięcie. Więc tak mniej więcej się zaczęła moja przygoda z bulimią i z kompulsywnym jedzeniem, bo to też nawet był moment stresu jakiegoś. Czy jakaś przykra sytuacja, czy cokolwiek, ja od razu też szłam w jedzenie. I takie toksyczne nawyki jako dziecko sama sobie stworzyłam.

Zranienia szkolne

Kasia: Właśnie to jest ciekawe, Maju, co mówisz, bo tutaj kilka wątków dotykasz, które wydaje mi się, że można by było jakoś tak uporządkować naszym słuchaczom, że z jednej strony jest ważne te nasze doświadczenia jeżeli chodzi o szkołę podstawową, pierwsze nasze relacje takie w szkole, jak jesteśmy traktowani itd. i ten obraz siebie, który budujemy, swoją osobistą tożsamość, że człowiek w jakiś sposób to uzależnia od tej akceptacji i też radzenie sobie w ogóle z presją społeczną, z akceptacją. No to jest taki bardzo duży temat, który ciągle właściwie nawet człowiek już jest, nie wiem, może mieć 40 i ponad lat, i ciągle właściwie wracać do tego, że gdzieś tam odczuwał to odrzucenie i co powoduje, żeby to, akceptację przyjąć od innych. Dlaczego robię coś w gruncie rzeczy tak naprawdę na podłodze, co tak naprawdę istotnie mnie motywuje. I być może właśnie to jest ta dobre słowo, być może to coś, co to zrozumienie czy zachęta, czy nie wiem, że człowiek może być w takim obszarze nieświadomości co tam się wydarza.

Maja: Nawet jeśli znajdowały się osoby, które interesowały się moim stanem bieżącym, to ja nie przyjmowałam tego dobrego słowa, bo ja już się nauczyłam, że ktoś rani. Że jeśli ktoś to mówi, to ktoś to mówi na siłę, żeby to po prostu odbębnić, bo wie, że ja i tak sobie poradzę, albo tam ogarnę, albo że w ogóle ja sobie to wszystko wymyślam i to jest jakaś sztuka aktorska moja, bo też zdarzały się takie sytuacje, że ludzie tak myśleli. A w gruncie rzeczy ja myślę, że to szukanie tej atencji czy takiego zauważenia… To też wynikało ogólnie z tego, że ja po prostu jestem jedynaczką, bo ja nie mam żadnego rodzeństwa. Pochodzę z kochającego domu, mój tata też często wyjeżdżał, był często nieobecny i mam wrażenie, że to po prostu też wpłynęło na mnie jako osobę, którą teraz jestem, bo ja szukałam tej uwagi po prostu. I tak to sobie to w sobie wzbudziłam.

Pierwotna emocja

Kasia: Jak myślę sobie o tej twojej historii spokojnie mogłabym powiedzieć, że bardzo podobne doświadczenie miałam w szkole, ale wykształciłam w sobie nawyk kompulsywnego gniewu.

I myślę sobie, że gdzieś po prostu się zrobi autostrada, że człowiek w taki sposób radzi sobie w sytuacji, kiedy go coś boli. Kiedy mnie coś boli, to wrzeszczę. Kiedy coś mi się nie podoba, wrzeszczę. I faktycznie na pewnym etapie mojego życia musiałam po prostu się z tym zmierzyć. Nie mogę tak żyć, Maju. Nie mogę, bo zniszczę ludzi wokół siebie. Zniszczę wszystko z powodu tego, że gniew mnie pożrę. Rozumiesz, nie? To jest ciekawe, nie? Ja patrzę, zauważam, że gniew mnie pożre, nie? Używam tego słowa, a właśnie u ciebie, może to powiedziałaś, że chciałaś się zamknąć, nie? Że to zamknięcie, że każdy ma jakiś swój sposób. To jest inna sprawa, to też jest do pomyślenia przez naszych słuchaczy, że każdy z nas ma ten taki, jakoś, ja tu mówię, że jakaś taka pierwotna emocja, takie pierwotne sobie radzenie z czymś, co po prostu, z takim trudem życia, nie wiem czy z taką niedogodnością, a nawet to, ludzie nas wkurzają, no nie wiem, poradzenie sobie.

Maja: Ja nie wiem, kiedy nastąpił ten moment, gdzie powiedziałam sobie po prostu… nie, to już musi się skończyć, że ja już nie chcę tak żyć. Myślę, że to raczej było na przestrzeni ostatnich dwóch lat, kiedy jestem w stałej terapii i jakby ogarniam swoje życie, mniej więcej, przynajmniej się staram. Ale jednak ciężko mi było zawsze określić to, bo ja po prostu zawsze uważałam, że ja tak mam. Że każdy lubi sobie, nie wiem, niektórzy jak się stresują, to w ogóle nie jedzą, a niektórzy jak się stresują, to po prostu jedzą, a mnie w domu nikt też nie zwracał na to uwagi, bardziej się po prostu zwracało na to uwagi, kiedy następowały te takie skoki wagi, bo ja nigdy nie miałam jednej określonej formy. Ja nigdy nie miałam jednej takiej sylwetki, w której byłam stale, tylko ja co chwilę u mnie to są takie skoki, że raz ważę 60 kg, jestem umięśniona i w ogóle jestem taka spompowana, bo ja bardzo lubię taką sylwetkę też umięśnioną, bo jednak trochę przeżyłam w tym świecie fitness, bo się też tym interesowałam.

Później po roku czy po dwóch latach, kiedy już nadeszła taka bezsilność i bunt wobec tego, że ja co chwilę muszę się starać, żeby wyglądać w ten sposób, który jest dla mnie wymarzonym jakimś sposobem, to już nagle ważyłam 30 kilo więcej. I te skoki, wagi do dzisiaj mi doskwierają, bo ja naprawdę, no, ja w przeciągu ostatnich dwóch lat przytyłam właśnie 30 kilo i to tylko ze względu na to, że mi się nasiliły właśnie te stany lękowe ze względu na bulimię, ponieważ zaczęło się poważne życie dorosłe, gdzie trzeba samemu ogarniać swoją kuwetę, szukać jakiś dróg, ścieżek zawodowych, ogarniać też już swój własny dom, nie ten dom z rodzicami, więc ta presja, którą ja na sie nie nałożyłam, że ja muszę ogarniać, to to mnie jeszcze bardziej ściągnęło w dół, bo właśnie muszę ciągle pilnować swojego stanu wizualnego, a już nie miałam siły po prostu na to, więc stąd to na przykład moje przytycie w przeciągu dwóch lat.

Kasia: Ciekawa jestem czy faceci tak myślą o sobie, Kiedy wychodzę na naszą gdańską plażę i patrzę na tych fajnych facetów, w tych malutkich gaciach, którzy są tacy grubiutcy na przykład i tak bardzo akceptują swoje ciało. To naprawdę im zazdroszczę, bo oni nie wiedzą z czym kobiety się mierzą. Właśnie, ten obszar akceptacji własnego ciała, jak wyglądam, na serio jest taki trudny dla kobiet. Ta dziedzina jest po prostu takim ciężarem dla nas.

Porównywanie się

Maja: Największym takim aktualnie moim problemem jest to, że jak ja jestem w większej grupie ludzi, to potrafię się wyłączyć z tej swojej części ekstrawertycznej, działającej. Ja dosłownie potrafię siedzieć i obserwować ludzi wokół mnie. na przykład o, ta ma szczupłe nogi, to może sobie założyć krótką spódniczkę.

Ta jest ogólnie wysoka i ma świetną figurę, to może odsłonić ramiona, a nie, że będzie widać jej rozstępy, które ja mam. I nie potrafiłam sobie tego znormalizować. A tego słowa akurat nie lubię. to wychodzi, że to jest coś nienormalnego. Tak, rozumiem. Ale też nawet nie lubię też tego słowa, bo jednak… to postrzeganie osób grubych w ostatnim czasie stało się takim narzędziem do reklamy. W mediach to się stało bardzo, znormalizujmy grubasów. To ja mogę powiedzieć, znormalizujmy dziadków. Tak jest życie. Jesteśmy różnorodni przecież. To jest mega umniejszające też.

No także takie porównywanie siebie do innych osób ciągle mi doskwiera i mam wrażenie, że to też będzie we mnie siedzieć, bo jednak całe swoje życie tak funkcjonowałam. Ewentualnie mogę bardziej kontrolować swoje emocje w takich sytuacjach i nauczyć się wyłapywać te momenty, których ja włączam tą kontrolę, bo to jest takie najbardziej… mnie zaciskające w tej takiej wewnętrznej klatce, którą ja sama sobie buduję po prostu w takich sytuacjach, bo wtedy nikt mi nic nie przegada. Jak ktoś może do mnie zagadywać, jak ja jestem w takim transie po prostu obserwacji otoczenia, że ta ma to, ta ma to, ta ma tamto, a ja nie mam tego, tego, tego, tego, taka, taka i mam to obrzydliwe, to słabe, to wtedy mi się włącza autoagresja. I ta autoagresja jest taka najciemniejsza.

Akurat w tym wszystkim, bo to są tego pokroju myśli, gdzie jakby przeciętny Kowalski to usłyszał, jakbym ja to wypowiadała na głos na ulicy, gdzie mi się to włącza w kompletnie „randomowych” momentach, to ja pomyślał, że ja jestem jakaś walnięta po prostu, że co ja gadam, czy ja chcę kogoś obrazić, czy ja tak do siebie gadam, a ja do siebie tak gadam.

Bo to są tego typu myśli, że jesteś obrzydliwa, wyglądasz jak potwór albo nie chcę, żeby ktoś patrzył jak ja jem, bo od razu pomyśli, że ja nic innego nie robię w życiu tylko jem, bo przecież kiedy jest się grubym, to mój zawód to grubas i to jest takie najciemniejsze chyba w tym, że jednak przychodzi ten moment, ten impuls taki, żeby… żeby siebie tak zgnoić, po prostu.

Maja na scenie

Kasia: Przykro mi bardzo, mówisz o tym, ale jestem przekonana, że wielu z nas po prostu ma tego wewnętrznego, może go tak nazwę krytyka, wewnętrzny krytyk czy coś takiego, jakąś krytykę, którą właściwie uczymy się całe życie wyłączać, jakoś obłaskawiać, jakoś przytulać, jakoś uciszać, no bo to nie jest prawda, to nie jest prawda o tobie Maju i tak samo… nie jest to prawda o mnie i o wielu ludziach wokół więc to jest takie smutne, dziękuję Ci za Twoją szczerość a z drugiej strony się zastanawiam, bo jeżeli się zdecydowałaś na to, żeby śpiewać na to, żeby tworzyć własną muzykę to… weszłaś w taki obszar i to bardzo trudne, bo z jednej strony właśnie chcesz wyrazić to, co czujesz i to na pewno ci pozwala poukładać swoje emocje, bo jeżeli jesteś ekstrawertyczką i chcesz wiedzieć, co czujesz, no to potrzebujesz tego spotkania z sobą. Potrzebujesz, żeby napisać te słowa, żeby coś wyrazić, coś opowiedzieć, ale kiedy jesteśmy na scenie, no to ktoś nas ocenia.

Maja: Tak, ale to jest w ogóle jakaś konkretna abstrakcja, bo ja na scenie… czuję wtedy to, czego ja zawsze szukałam, czyli ja czuję to docenienie. Bo ja wtedy się skupiam na tym, że kurde, to jest moja rzecz. To jest mój talent. Ja się tego nie nauczyłam, bo ja nigdy nie chodziłam na żadne lekcje śpiewu. Nigdy nie byłam na jakichś kółkach, nie wiem, chórkach, cokolwiek. Ja sama, to jest we mnie po prostu. Więc kiedy ja… To jest akurat śpiew. To jest rzecz, którą ja… najbardziej w sobie jestem w stanie docenić, bo ja wiem, to jest mój dar, że ja to dostałam. I to jest rzecz, którą ja najbardziej szanuję w całym swoim życiu, bo wiem, że potrafię to robić dobrze i ja sama wiem, jak mogę się udoskonalać w tym, bo ja się tego sama wszystkiego uczę i myślę, że właśnie w momencie, kiedy ja wchodzę na scenę, to ja czuję satysfakcję z siebie, że ja pomimo tego wszystkiego co ja przeszłam wewnętrznie, ja jestem w stanie tam wyjść i się cieszyć jednak mimo wszystko z tego, że ja jestem super w tym co ja robię i tak to sobie tłumaczę aczkolwiek bywały też takie występy, ja nie powiem, nie, ale bywały występy tym bardziej przez ostatni rok, gdzie ja się wstydziłam, że nie wiem, że sukienka mnie za bardzo obciska czy coś, ale to były mimo wszystko to były takie chwile zwątpienia a nie taki chaos, który mnie ogarniał bo jednak w tych momentach byłam w stanie skupić się na tym co jest najważniejsze dla mnie a dla mnie najważniejsze jest to żeby się dzielić tym co ja robię tym co ja tworzę i żeby ktoś mógł sobie zapisać na później i powiedzieć wow! to jest fajne i ja chcę żeby to było moim codzienną rutyną, na mojej playliście, cokolwiek. To jest piękne.

Decyzja zmiany

Kasia: Wiesz co, Maju, i tak sobie myślę o tym, co powiedziałeś o tych dwóch latach, że naprawdę jestem z ciebie dumna po prostu, dlatego że zauważ, że jak wiele osób bojąc się tego, żeby podjąć np. terapię, boją się terapię albo nie wiem, że się czegoś tam dowiedzą albo ktoś będzie im tam kazał coś robić albo nie chcą zmiany…

Ty jednak podjęłaś tą decyzję zmiany. Nawet to, że siedzisz tutaj i opowiadasz o tym tak szczerze, to jest naprawdę też duża sprawa. Więc naprawdę ja jestem pełna podziwu dla ciebie. Na serio.

Maja: Ja myślę, że jeszcze gdybym miała np. opcję pół roku temu tutaj, pani wszyscy mnie przeszły. Bo wtedy byłam w właśnie dołku, który tak przychodzi i odchodzi.

Raz jest silniejszy, raz jest słabszy, a w tym roku jednak był to taki jeden z silniejszych i jestem sama sobie wdzięczna za to, że jednak stale nad sobą pracuję i chcę się dzielić też dobrym słowem z innymi, żeby też zwiększyć jakąś świadomość wśród ludzi.

W moim wieku czy w obojętnie jakim wieku na temat tego, jak ważna jest ogólnie teraz wrażliwość wobec drugiego człowieka, bo i tak nie wiemy, co kto przeżywa, czy ma jakieś naprawdę problemy emocjonalne, czy też nie. I myślę, że to, że ja potrafię się uśmiechnąć do drugiej osoby i nie myśleć o tym, np. oj nie, on na mnie spojrzał krzywo, czy coś to jest taka moja siła, bo to może mnie boleć, ale wiem, że ja jestem fair w stosunku do drugiej osoby, więc chciałabym właśnie to przekazać innym osobom, że to, że ktoś jest gruby, to nie znaczy, że tak już będzie, że to jest jego styl życia. musi się wziąć garść, że musi przestać jeść. Czy musi po prostu, nie wiem, zacząć chodzić na ćwiczenia, iść do dietetyka, bo czasem ktoś może być zdrowy, fizycznie, ale zmagać się czymś totalnie psychicznie, żeby ludzie bardziej to dostrzegali.

Kasia: Maju, mam dla ciebie wyzwanie na koniec. Tak sobie pomyślałam, bo powiedziałeś, że pół roku temu byś nie była na tej stacji zmiana i że przychodzą górki i dołki. Wiesz co, chodź zostawmy na tej stacji zmiana coś do Maji. Powiedz coś do Maji, jak będzie w dołku. Co byś chciała, żeby ona usłyszała od Maji, która jest teraz na górce? Że to przeminie. Maju, to przeminie.

Słowa do Mai

Maja: To są tylko twoje myśli. I to, z czym się zmagasz, nie warunkuje tego, kim ty naprawdę jesteś. Bo chyba to jest takie największe… Najgorsza myśl, która przychodzi, to że ja jestem gruba, to jestem słaba. I to, że ty jesteś taka, czy chuda, czy gruba, czy niska, czy wysoka, to nie warunkuje tego jakie piękne rzeczy masz mieć w swoim życiu.

Kasia: I też jeszcze ja zostawię tej Mai taką myśl, że Maju jesteś wrażliwa. I często będą cię bolały różne rzeczy. I czasami jest tak, że życie po prostu przytłacza, boli, ale to nie znaczy, że cię złamie.

Masz wokół siebie życzliwych ludzi i możesz zawsze się zwrócić do nich i może nawet, jeżeli ci się gdzieś tam w głowie kołacze, że to nie jest takie szczere to i tak to weź. Nawet dane nieszczere prezenty mogą czasami być fajne. Bierz, po prostu bierz, co dają. A jak biją to uciekaj po prostu, szybko uciekaj. Ale bierz, bierz.

Nie załamuj się Majeczka, nie załamuj się. Dzięki Ci bardzo za rozmowę, dzięki Ci za Twoją szczerość.

Na koniec posłuchajcie Mai piosenki.

Scroll to top